Zatrudnienie w branży motoryzacyjnej wzrosło w 2013 r. o ponad 6 proc. Ten rok powinien być jeszcze lepszy
ikona lupy />
Motoryzacja na tle pokrewnych branż / Dziennik Gazeta Prawna
Nowych pracowników wkrótce zatrudnią Fiat, Valeo, Lear oraz Faurecia – międzynarodowi giganci branży motoryzacyjnej, którzy od lat produkują w Polsce – ustalił DGP. Nie będą to oszałamiające liczby, ale eksperci dostrzegają pozytywny trend.
– Od 3 lutego do pracy w Tychach przyjmiemy poprzez agencję pracy tymczasowej 40 osób – potwierdza Bogusław Cieślar z Fiata Auto Poland. Dodaje, że w ten sposób firma odpowiada elastycznie na sytuację w branży. – Z zebranych w styczniu i na luty zamówień wynika, że popyt na nasze samochody jest większy niż w zeszłym roku – mówi Cieślar.
Podobną liczbę nowych pracowników zatrudnią też poddostawcy. Wielkie światowe koncerny, które mają u nas fabryki, nie chcą podać szczegółów swoich planów. Jednak strony internetowe takich firm jak Lear, Valeo czy Faurecia pełne są ogłoszeń o przyjęciach do pracy.
Firmy szukują m.in. inżynierów i kontrolerów jakości. Paweł Gos, prezes Exact Systems i ekspert Polskiej Izby Motoryzacji, zauważa, że zakłady motoryzacyjne coraz chętniej współpracują ze studentami. – U nas stanowią oni 75 proc. wszystkich outsourcingowych pracowników – wyjaśnia Gos. Można to tłumaczyć ich zdolnością uczenia się nowych zadań i faktem, że preferują elastyczny czas pracy.
Zatrudnianie nie jest jednak powszechnym zjawiskiem w branży. Paweł Wideł z General Motors Poland mówi, że koniunktura na rynkach jest nieprzewidywalna, dlatego w gliwickim zakładzie raczej myślą o tym, żeby nie zwalniać, niż o zatrudnianiu dodatkowych pracowników. Inna sprawa, że polska fabryka opli nie zwalniała w zeszłym roku tak jak Fiat, w którym z pracy odeszło 1,4 tys. pracowników. Obecnie w Tychach zatrudnionych jest 3,4 tys. osób. W Oplu niewiele mniej, bo 3 tysiące. Tymczasem w Gliwicach w zeszłym roku wyprodukowano trzy razy mniej samochodów niż w Tychach i dwa razy mniej, niż wynoszą moce produkcyjne zakładu.
Rafał Orłowski z firmy analitycznej AutomotiveSuppliers.pl zauważa, że głównym motorem wzrostu zatrudnienia w sektorze motoryzacyjnym są już od dłuższego czasu nie fabryki samochodów, lecz dostawcy części i komponentów. Według niego tendencja wzrostowa powinna się utrzymać również w tym roku.
– Menedżerowie motoryzacyjni są optymistycznie nastawieni co do wzrostu zamówień w tym roku – powinno się ono przełożyć na nowe miejsca pracy. Ostatecznie jednak skala wzrostów zatrudnienia uzależniona będzie od popytu na samochody w krajach Europy Zachodniej, gdyż nasz sektor uzależniony jest w głównej mierze od klientów zagranicznych: z Niemiec, Francji, Włoch czy Wielkiej Brytanii – tłumaczy Orłowski. Paweł Gos zauważa, że na skalę wzrostów w branży poddostawczej wpływ ma nie tylko sytuacja na rynkach zachodnioeuropejskich, ale też w Chinach i Stanach Zjednoczonych.
Inna rzecz, że pod względem zatrudnienia w sektorze motoryzacyjnym mamy jeszcze sporo do zrobienia. Więcej niż 160 tys. pracowników tej branży w Polsce wytwarza niemal dziesięciokrotnie mniej aut niż ponad 700 tys. ludzi zatrudnionych w tym sektorze w Niemczech.