Donald Tusk, decydując się na połączenie resortów transportu i rozwoju regionalnego, jednocześnie dał sygnał, że oczekuje znaczącego przyspieszenia w modernizacji kolei za unijne pieniądze. Zwłaszcza że kwota dla Polski na lata 2014–2020 rzędu 80 mld euro będzie ostatnim tak korzystnym rozdaniem.
Donald Tusk, decydując się na połączenie resortów transportu i rozwoju regionalnego, jednocześnie dał sygnał, że oczekuje znaczącego przyspieszenia w modernizacji kolei za unijne pieniądze. Zwłaszcza że kwota dla Polski na lata 2014–2020 rzędu 80 mld euro będzie ostatnim tak korzystnym rozdaniem.
Kolej czeka na cywilizacyjny skok, podobnie jak drogi. Modernizowane będą linie. Na tory wyjadą nowocześniejsze składy. Wraz z nimi pojawi się pytanie: kto utrzyma nową infrastrukturę?
Jak wynika z rozporządzenia ministra transportu w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać skrzyżowania torów z drogami publicznymi – na liniach, na których przewiduje się wprowadzenie pociągów jeżdżących z prędkością ponad 160 km/h, zamiast zwykłych przejazdów ze szlabanami powinno się stosować wiadukty. To, co cieszy pasażerów, martwi samorządowców, którzy dołożą się do utrzymania infrastruktury.
Dziś sytuacja jest pogmatwana. Kolej odpowiada za część konstrukcyjną wiaduktu. Zarządca drogi, (np. gmina) – za pozostałą część i nawierzchnię. W efekcie jeden obiekt jest utrzymywany przez dwa podmioty. Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju przygotowało projekt założeń nowelizacji ustawy o transporcie kolejowym i innych ustaw, z którego wynika, że 5 lat od wybudowania takiego wiaduktu własność nad nim zostanie nieodpłatnie przekazana Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad lub właściwej jednostce samorządu terytorialnego – gminie, powiatowi lub województwu.
Samorządowcy uważają takie rozwiązanie za absurdalne. – Z treści projektu można wywnioskować, że własność nad wybudowanym obiektem przechodzi na samorząd po 5 latach, ale kwestia zarządzania nim, a więc i utrzymania, przechodzi od razu po zakończeniu budowy. W efekcie przez 5 lat samorząd będzie utrzymywał nie swój obiekt inżynieryjny – uważa Grzegorz Kubalski ze Związku Powiatów Polskich.
– Zgodnie z obowiązującym prawem zarządca infrastruktury kolejowej (np. PKP PLK SA) nie jest podmiotem odpowiedzialnym za zarządzanie obiektami drogowymi – napisał w odpowiedzi na pytania DGP Piotr Popa, rzecznik Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju. – Normy prawne dotyczące dalszego utrzymania wspomnianych obiektów drogowych powstałych w trakcie realizacji inwestycji kolejowych nie są w obowiązującym porządku prawnym należycie sprecyzowane – dodał.
Szacuje się, że roczny koszt utrzymania wiaduktu może wynieść nawet 5 proc. kosztów jego budowy (kilkaset tysięcy złotych). W razie konieczności remontu wydatki mogą podskoczyć do kilku milionów. Samorządowcy z Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego warunkowo zaakceptowali propozycje, zastrzegając jednak, że przy dyskusji nad właściwym projektem nowelizacji ustawy będą się domagać mechanizmu rekompensującego dodatkowe wydatki.
Wychodzi na to, że wiadukty będą kolejnym kukułczym jajem podrzuconym przez rząd samorządom. Obecnie muszą przejmować fragmenty dróg krajowych, gdy te zastępowane są np. obwodnicą GDDKiA. To miało się zmienić. Ale wymyślony przez posłów mechanizm wzajemnego przekazywania sobie takich dróg przez samorządy różnego szczebla wzbudził wątpliwości prezydenta. Dlatego nowelizację ustawy o drogach publicznych skierował do Trybunału Konstytucyjnego.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama