Samorządowa firma straciła w tym roku 16 proc. pasażerów. Perspektywy są jeszcze gorsze
Samorządowa firma straciła w tym roku 16 proc. pasażerów. Perspektywy są jeszcze gorsze
/>
Przewozy Regionalne uruchomiły właśnie rewolucyjną taryfę obowiązującą w dalekobieżnych pociągach InterRegio – ceny biletów zaczynają się od... złotówki. Przed końcem roku firma ma wypuścić na trasy wagony z systemem rozrywki pokładowej. Ten świetny ruch marketingowy nie zmienia jednak faktu, że w segmencie usług regionalnych do spółki, która w 2008 r. została wydzielona z PKP i jest własnością 16 samorządów, bardziej pasuje nazwa „przewozy agonalne”.
Z najnowszych danych Urzędu Transportu Kolejowego wynika, że Przewozy Regionalne wciąż mają najwyższy udział w rynku pasażerskim: prawie 32 proc. Do listopada spółka odnotowała jednak największy spadek liczby podróżnych spośród wszystkich przewoźników – o ponad 16 proc.
A będzie gorzej, bo samorządy coraz częściej zlecają przewozy na swoim terenie konkurencji. Od niedzieli prywatna spółka Arriva przejęła od Przewozów większość połączeń w woj. kujawsko-pomorskim. Początkowo zwolnionych miało zostać 700 pracowników, ale ostatecznie stanęło na 200, bo na razie firma będzie świadczyć niektóre usługi dla Arrivy jako podwykonawca.
Przed końcem roku ma zostać zarejestrowana spółka Koleje Małopolskie, która powinna zacząć wozić pasażerów od grudnia 2014 r. W ciągu trzech lat powinna być w stanie przejąć wszystkie przewozy aglomeracyjne i regionalne w województwie. Czy tak się stanie? – To będzie zależeć od kondycji Przewozów Regionalnych i jakości ich oferty – mówi Roman Ciepiela, wicemarszałek Małopolski.
Za rok ma ruszyć Łódzka Kolej Aglomeracyjna, którą urząd marszałkowski uruchamia wspólnie z władzami 11 miejscowości. O własnym przewoźniku myślą w Zachodniopomorskiem. A od wczoraj nowe trasy – np. z Poznania do Gniezna - przejęły od Przewozów Koleje Wielkopolskie. Docelowo tamtejszy samorząd chce powierzyć swojej spółce 100 proc. tras. Ten sam proces przebiega na Dolnym Śląsku. Całość połączeń w województwach już obsługują Koleje Mazowieckie i Koleje Śląskie.
Jak dowiedział się DGP, wicepremier Elżbieta Bieńkowska podtrzymuje plan podziału spółki Przewozy Regionalne na kilka mniejszych samodzielnych oddziałów, które będą skupiały po dwa – trzy województwa. Na ile i na jakich zasadach – decyzje zapadną na początku roku. Nie jest brany pod uwagę lansowany przez część związków zawodowych scenariusz włączenia przewoźnika z powrotem w struktury Grupy PKP.
Według naszych informacji zarząd spółki dostał pod koniec tygodnia zadanie przedstawienia resortowi szczegółowych rozliczeń finansowych dla każdego z województw. W jakim celu? Dzisiaj struktura finansowa spółki jest całkowicie nieprzejrzysta. Resort chce zobaczyć, gdzie topionych jest prawie 930 mln zł dotacji rocznie. – To konieczne, bo dziś środki od samorządów wojewódzkich wpadają do jednego worka, potem traci się nad nimi kontrolę – mówi Ryszard Świlski, wicemarszałek Pomorza. – Tutejszy zakład Przewozów w ciągu ostatnich trzech lat w ramach restrukturyzacji zredukował zatrudnienie o ponad 200 osób. Co z tego, skoro większość pozostałych oddziałów tego nie zrobiła, w związku z czym finansujemy ich straty – mówi.
Na podstawie danych z województw zostanie podjęta decyzja o tym, na ile części Przewozy zostaną podzielone. Pomysł jest taki, żeby na bazie oddłużonego majątku spółki stworzyć od pięciu do siedmiu spółek przewozowych. Czyli zamiast jednej firmy z 16 współwłaścicielami mielibyśmy kilku przewoźników o mniejszym zasięgu. – Rozpoczęliśmy intensywne prace, których efektem ma być wypracowanie docelowego modelu działania Przewozów Regionalnych. Kolejne spotkanie planowane jest na początek stycznia 2014 r. – mówi Piotr Popa, rzecznik Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju.
– Podział na spółki subregionalne to tworzenie kilku mniejszych monopoli. Lepszym rozwiązaniem byłoby wyłonienie operatorów przez samorządy w przetargach bez tworzenia własnych spółek i powierzanie zadań w ramach umów wieloletnich, a nie tak jak dziś rocznych – uważa Michał Beim, ekspert z Instytutu Sobieskiego.
Na razie Elżbiecie Bieńkowskiej udało się odsunąć groźbę strajku w Przewozach co najmniej do stycznia. Związkowcy domagają się trzyletniej gwarancji zatrudnienia. Rzeczniczka Przewozów Marta Milewska twierdzi, że spółka może zgodzić się maksymalnie na 14 miesięcy. Konflikt więc z pewnością wróci, pogłębiając problemy największego – przynajmniej na razie – przewoźnika w Polsce.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama