Szef GDDKiA apeluje do zagranicznych firm o rozsądne oferty w przetargach.
ikona lupy />
Wrost konkurencji i jej skutki / Dziennik Gazeta Prawna
Przetargi na 40 odcinków o łącznej długości 504 km dróg (w tym 36 dróg ekspresowych i cztery obwodnice) ogłosiła w tym roku Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Tuż przed Wszystkich Świętych opublikowano zamówienie na wykonanie 16 km trasy S5 z Poznania do Wronczyna. Lada dzień ogłoszony zostanie przetarg na 10-km podlubelski odcinek S19 między węzłami Dąbrowica i Konopnica. Najpóźniej do końca grudnia suma tegorocznych zleceń obejmie 750 km tras.
Do każdego przetargu zgłasza się średnio po 20 oferentów. Udział w prekwalifikacjach złożyły firmy m.in. z Hiszpanii, Włoch, Czech i Polski, które wcześniej nie realizowały kontraktów dla GDDKiA. Rządowy inwestor obawia się powtórki z wojny cenowej, która stała się udziałem np. COVEC, PBG, Radko i SIAC, doprowadzając do upadłości albo porzucania kontraktów i wycofania się z rynku.
Jak dowiedział się DGP, za pośrednictwem służb dyplomatycznych GDDKiA zwróci się do zarządów spółek debiutujących na polskim rynku drogowym z prośbą o przemyślane oferty cenowe i właściwe skalkulowanie czynników ryzyka. To zaskakujące odwrócenie sytuacji z czerwca, kiedy to ambasadorzy w liście do wicepremiera Janusza Piechocińskiego stanęli w obronie spółek wykonawczych ze swoich krajów. Ambasadorowie wskazywali na „naganne praktyki GDDKiA” – np. opóźnianie wypłaty kwot należnych wykonawcom.
Otwarcie rynku i zaostrzenie walki cenowej to pochodna liberalizacji warunków udziału w postępowaniach. Witecki zniósł m.in. warunek płynności bieżącej dla wykonawców oraz ograniczył wymagania dotyczące potencjału kadrowego i doświadczenia oferenta.
Mimo tamtych doświadczeń budowy w Polsce przyciągają kolejne firmy. Wśród debiutantów w kontraktach z GDDKiA jest na razie kilkanaście podmiotów, m.in.: Aldesa Construcciones i Obrascon Huarte Lain z Hiszpanii, Vianini Lavori i Societa Italiana Per Condotte D’Acqua z Włoch oraz krajowe PBDI, Budar i Hos-Bud.
– O tym, że nie zmieniamy zasad w trakcie gry, więc opłaca się prawidłowo i rzetelnie przygotowywać oferty, powinni już wiedzieć wszyscy, którzy z nami pracowali. Pozostałym przypomnimy o tym m.in. za pośrednictwem polskich służb dyplomatycznych – mówi Lech Witecki, szef GDDKiA. – Nigdy bowiem nie będziemy uznawali roszczeń, które są wyłącznie próbą pokrycia nieprzemyślanych ofert – podkreśla.
Branża uważa, że inicjatywa Witeckiego nie wpłynie na przebieg gry przetargowej. – Agresywne ofertowanie to kwestia przesądzona. Nowi gracze za wszelką cenę będą chcieli wejść na rynek – przewiduje Jan Styliński, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. – W czarnych barwach widzę przyszłość przetargów GDDKiA w świetle zmian w prawie zamówień publicznych, nad którymi proceduje właśnie Rada Ministrów. Pomysł jest taki, żeby to zamawiający ostatecznie rozsądzał, czy zaproponowana cena jest rażąco niska. Konkurentom nie będzie przysługiwało prawo zwrócenia się do Krajowej Izby Odwoławczej – alarmuje.