Czeski przewoźnik kolejowy wejdzie na polski rynek, gdyż zatrudnia już pracowników. 150 osób: maszynistów, konduktorów i stewardów, znajdzie pracę w Leo Express. Wczoraj spółka poinformowała, że nabór już wystartował.
Załoga ma być gotowa do obsługi pociągów, które będą mogły wjechać na tory w grudniu, kiedy zacznie obowiązywać nowy rozkład jazdy.
Zapowiada się wyniszczająca wojna cenowa ze spółką PKP Intercity, która nawet bez konkurencji w I kw. tego roku zanotowała 12-proc. spadek przewozów. Według ustaleń DGP strategia Leo Express wobec Polski zakłada zaoferowanie pakietu biletów za połowę stawki PKP Intercity.
Leo Express złożył do spółki PKP Polskie Linie Kolejowe wnioski o przydzielenie tras z Warszawy do Gdańska, Katowic, Krakowa, Poznania i czeskiej Pragi. Wczorajszy komunikat jest zaskakujący, bo jak ustaliliśmy w PKP PLK, decyzja zapadnie na początku lipca. W ramach wywierania nacisku na PKP w środę z dziennikarzami spotkają się właściciel Leo Express Leosz Novotny i ambasador Czech w Polsce Jan Sechter.
Potwierdziły się nasze informacje, że do obsługi tras w Polsce Leo Express chce wykorzystać pięć pociągów Flirt o bardzo wysokim standardzie, które zostały wyprodukowane przez Stadlera w Siedlcach. Pasażerowie będą w nich mieli bezpłatny dostęp do internetu i wzorowanego na transporcie lotniczym pokładowego systemu rozrywki (filmów, muzyki i gier).
– To standard wyższy od całego obecnego taboru PKP IC i porównywalny z Pendolino, które zacznie kursować w Polsce w 2014 r. Nawet jeśli np. na trasie do Katowic Pendolino PKP IC będzie o pięć minut szybszy od Flirtu spółki Leo Express, Czesi mogą wygrać ceną – przewiduje Wojciech Śmiech z „Rynku Kolejowego”.
Na 350 km między Pragą a Ostrawą Leo Express sprzedaje dziś bilety od 137 koron czeskich (25 zł).