Koncern Alpine może się wynieść z Polski, a oddanie gotowego już odcinka A1 przesunie się o lata. To wnioski z protokołu narady w Ministerstwie Transportu, do którego dotarł DGP.
Koncern Alpine może się wynieść z Polski, a oddanie gotowego już odcinka A1 przesunie się o lata. To wnioski z protokołu narady w Ministerstwie Transportu, do którego dotarł DGP.
Notatka pokazuje gorącą atmosferę spotkań przedstawicieli GDDKiA skonfliktowanych z menedżerami koncernu Alpine, który zbudował odcinek autostrady, ale nie dokończył mostu.
10 maja w spotkaniu wzięli udział wszyscy bohaterowie dramatu, jakim jest budowa mostu nad rzeczką o szerokości 50 cm. Brak obiektu MA532 stawia pod znakiem zapytania sens odcinka autostrady A1 na granicy z Czechami. Zebraniu przewodniczył wiceminister Tadeusz Jarmuziewicz, który pozwolił swobodnie mówić urzędnikom i budowlańcom, szukając przyczyn problemów wokół MA532.
– Most można skończyć w tym roku, za 10 milionów, co jest 5 razy tańsze niż rozwiązanie przekazane nam do realizacji przez GDDKiA. Mam wrażenie, że oddział GDDKiA nie przekazuje panu pełnych informacji – mówił reprezentujący Alpine Jarosław Duszewski.
Według fachowców współpracujących z Alpine most został wadliwie zaprojektowany, podczas jego budowy już doszło do katastrofy. Jednak GDDKiA chce, by został on zbudowany według ich projektu, tylko wzmocniony specjalną metalową konstrukcją. – Zostaliśmy trzykrotnie oszukani przez was. Proszę obecnie postępować zgodnie z kontraktem – żądał Lech Witecki, szef GDDKiA.
– Nie będziemy wykonywali obecnego programu naprawczego, za nasze dodatkowe 50 milionów, gdy nikt nie zagwarantuje, że most zostanie odebrany i będzie bezpieczny... Nie poniesiemy już dodatkowych ogromnych strat za coś niewykonalnego i tak przerażająco drogiego – argumentował Duszewski. I dodawał: – Dziwię się, że pan Witecki pozwala dwóm projektantom (razem mają 150 lat) bawić się naszymi pieniędzmi, ale i miliardem złotych państwa polskiego (takiego odszkodowania domaga się przed sądem Alpine – red.).
Jednak GDDKiA nie wyraziła zgody na zburzenie mostu i postawienie w jego miejsce zwykłego nasypu.
Co ciekawe, do tego spotkania doszło niemal trzy tygodnie po głośnej wizycie Jarmuziewicza na samej budowie. Z placu budowy wiceminister pojechał na obiad do lokalnej restauracji z samorządowcami i menedżerami Alpine, co zauważyli urzędnicy GDDKiA. Ich alarmująca notatka o „zażyłych relacjach” łączących wiceministra i biznesmenów trafiła do CBA, które teraz analizuje zachowanie polityka.
Po kilku dniach od tego spotkania z 10 maja Alpine podjęła decyzję o porzuceniu kontraktu, a GDDKiA wezwała ją do zmiany decyzji. Eksperci z branży są zgodni, że jest to pat, który może na długie lata oddali A1. Mogą być problemy ze znalezieniem firmy, która weźmie odpowiedzialność za dokończenie zostawionej przez Alpine budowy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama