Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad rozpoczęła weryfikację i przyjmowanie wniosków od podwykonawców i usługodawców poszkodowanych przez generalnych wykonawców kontraktów drogowych - poinformowała we wtorek w komunikacie GDDKiA.

GDDKiA podkreśla, że aby ułatwić wnioskodawcom procedurę, w każdym z 16 oddziałów Dyrekcji wytypowano osoby odpowiedzialne za przyjmowanie i weryfikację wniosków.

W komunikacie wskazano, że wnioski są zgłaszane do GDDKiA w trybie ustawy o spłacie niektórych niezaspokojonych należności przedsiębiorców. "Ustawa umożliwia wypłatę należnego wynagrodzenia usługodawcom i dostawcom oszukanym przez generalnego wykonawcę (...). Zgodnie z ustawą składane do GDDKiA wnioski mogą dotyczyć wyłącznie zaległości wykonawców wobec usługodawców i dostawców" - napisano w dokumencie.

"Należności GDDKiA będzie spłacać ze środków Krajowego Funduszu Drogowego, ale tylko do wysokości zabezpieczenia (np. gwarancji bankowych, jakie ma obowiązek przedstawić inwestorowi wykonawca danej inwestycji, które opiewają na kwotę odpowiadającą 10 proc. wartości kontraktu - PAP), jakie są na danym kontrakcie" - wyjaśniono w komunikacie.

Dyrekcja zaznaczyła, że pieniędzy, które zostaną wypłacone usługodawcom i dostawcom generalnego wykonawcy, GDDKiA będzie dochodzić od tego wykonawcy. "Odzyskane kwoty Generalny Dyrektor będzie niezwłocznie przekazywać na rachunek Krajowego Funduszu Drogowego" - dodano.

Ustawa o spłacie niektórych niezaspokojonych należności przedsiębiorców, która umożliwia wypłacanie należności podwykonawcom poszkodowanym przy budowie dróg, weszła w życie 3 sierpnia 2012 r. Zgodnie z nią poszkodowani przedsiębiorcy mogą się zwracać o wypłatę pieniędzy do generalnego dyrektora dróg krajowych i autostrad.

GDDKiA szacuje, że na płatności dla poszkodowanych firm może być potrzebne ok. 200 mln zł.

Prezydent podpisał ustawę w ubiegłym tygodniu, zapowiadając jednocześnie, że część przepisów zostanie skierowana do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej. Wniosek ten wpłynął do TK we wtorek.

Dotyczy m.in. art. 1 w części dotyczącej ograniczenia zasięgu ustawy do przedsiębiorców związanych umową z głównym wykonawcą oraz art. 4 - zawężającego grono beneficjentów do małych i średnich przedsiębiorstw, co powoduje, że z ustawy nie mogą skorzystać duże firmy będące podwykonawcami, czy też dostawcy materiałów dla podwykonawców.

Jak wyjaśnił PAP adwokat Zbigniew J. Krger z Kancelarii Krger & Partnerzy Adwokaci i Radcy Prawni, nawet jeżeli ustawa będzie skierowana do TK w trybie kontroli następczej, to wchodzi w życie w całości i dopiero Trybunał orzeknie o ewentualnej niezgodności jej przepisów z konstytucją.

Jeszcze w trakcie sejmowych prac nad ustawą minister transportu Sławomir Nowak zapewniał, że została ona przygotowana w taki sposób, by była konstytucyjna, a jej realizacja zapewniała szybką pomoc ludziom. Posłowie opozycji nazywali ją z kolei "protezą" i "kikutem" oraz wytykali, że nie obejmuje wszystkich poszkodowanych przedsiębiorców i przez to może być niekonstytucyjna.

Resort transportu opracował propozycję nowych przepisów po tym, jak podwykonawcy pracujący przy jednym z odcinków A2 między Łodzią a Warszawą zagrozili protestami. Ich powodem było ogłoszenie przez sąd upadłości likwidacyjnej firmy DSS, która była im winna pieniądze. Nowak zwracał wówczas uwagę, że Skarb Państwa zapłacił DSS za zamówione roboty, zgodził się jednak z poszkodowanymi podwykonawcami, że powinni otrzymać wynagrodzenie za wykonaną pracę.