Mimo przekonania, że znaczna część zapisów ustawy jest niekonstytucyjna, prezydent zdecydował się ją podpisać, a dopiero później skierować do Trybunału Konstytucyjnego. Dzięki temu rząd uratował swój medialny sukces, jakim było uchwalenie ustawy. A podwykonawcy dostaną pieniądze.
O tym, że wątpliwości prezydenta w tej sprawie były spore, najlepiej świadczy treść jego wniosku do Trybunału. Kwestionuje w nim konstytucyjność kluczowych artykułów ustawy m. in. zawężający możliwość skorzystania z ustawy tylko dla małych i średnich firm.
Jednak w sytuacji, kiedy ustawa została uchwalona, by rozwiązać doraźny problem, a pieniądze zostaną w najbliższym czasie wypłacone podwykonawcom, orzeczenie kwestionujące jej konstytucyjność będzie mieć niewielkie znaczenie.
"Nie wyobrażam sobie, jak na podstawie takiego orzeczenia można by tym przedsiębiorcom odebrać pieniądze. Trudno też powiedzieć, kto miałby się domagać ich zwrotu" - mówi prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista z SWPS.