Na odcinku z Łodzi do Warszawy natężenie ruchu sięga nawet 80 tys. pojazdów na dobę.
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna
W polskiej sieci autostrad wreszcie zniknie najważniejsza dziura. Chodzi o 81-kilometrowy odcinek A1 z podłódzkiego Tuszyna do Częstochowy. Podpisano już umowy na budowę czterech z pięciu odcinków, na które podzielono inwestycję. Wkrótce zostanie zawarty kontrakt na budowę ostatniego fragmentu – z Kamieńska do Piotrkowa Trybunalskiego.
– Czekamy, aż Urząd Zamówień Publicznych skończy kontrolę przetargu – mówi Maciej Zalewski z łódzkiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Łukasz Smółka, szef gabinetu politycznego Ministerstwa Infrastruktury, zapowiedział w piątek, że umowa na ten odcinek A1 zostanie podpisana jeszcze we wrześniu. Za 687 mln zł wykona go konsorcjum firm z grupy Mirbud. To jedno z niewielu przedsiębiorstw budujących najważniejsze drogi w Polsce, za którym nie stoją zagraniczne koncerny. Największym udziałowcem i prezesem spółki jest Jerzy Mirgos. Na szersze wody firma wypłynęła dzięki budowie odcinka A1 ze Strykowa do Torunia.
Fragmenty autostrady A1 w Łódzkiem powinny być gotowe przed końcem 2021 r. Autostrada z Trójmiasta do granicy z Czechami będzie gotowa wiosną 2022 r., gdy skończona zostanie trasa od granicy woj. śląskiego do Częstochowy. W czasie prac, które zaczną się za rok, można się spodziewać ogromnych utrudnień w ruchu. Między Tuszynem a Częstochową A1 będzie prowadzić w śladzie istniejącej gierkówki. Przy przebudowie jednej jezdni ruch w obu kierunkach ma się odbywać drugą nitką. Zapytaliśmy, czy na czynnej jezdni uda się wytyczyć po dwa wąskie pasy w każdym kierunku. – To pokaże projekt organizacji ruchu – odpowiada Zalewski.
Autostrada Piotrków – Częstochowa będzie się wyróżniać szerokością. Po raz pierwszy w Polsce na tak długim odcinku zostaną wyznaczone po trzy pasy w każdym kierunku. Według drogowców spodziewane natężenie ruchu pojazdów może tam sięgać 50 tys. pojazdów na dobę. Już teraz znacznie większy ruch, sięgający 75–80 tys., jest notowany na odcinku A2 z Łodzi do Warszawy. Niemal na całej długości istnieją tam po dwa pasy ruchu, przez co trasa się korkuje. Rok temu przyznał to minister infrastruktury Andrzej Adamczyk i obiecał, że A2 będzie poszerzana. Najpierw mówił o konieczności dobudowania trzeciego pasa, a ostatnio nie wykluczał nawet czwartego.
Przygotowania do poszerzenia autostrady idą jednak niemrawo. W GDDKiA dowiedzieliśmy się, że na razie „przygotowywana jest dokumentacja pozwalająca określić potrzebne dane do określenia programu inwestycyjnego pokazującego zakres prac i kosztów potrzebnych do realizacji rozbudowy A2”. Innymi słowy przygotowania są na bardzo wczesnym etapie. Dodatkowo, jak przekonuje rzecznik GDDKiA Jan Krynicki, trasą A2 kierowcy jadą z Warszawy nie tylko w kierunku zachodnim, lecz także południowym. To się zmieni po skończeniu tras S8 Warszawa – Piotrków Tryb. (2019 r.) i Warszawa – Kraków (2021 r). Dodatkowo mają powstawać kolejne odcinki S7 z Warszawy do Gdańska.
– Wówczas budowa trzeciego pasa na A2 od Skierniewic w kierunku Warszawy będzie konieczna dopiero w 2037 r., a na odcinku ze Skierniewic w stronę Łodzi – w 2042 r. – dodaje Krynicki.
Te wyliczenia zakładają też wprowadzenie opłat na A2 ze stolicy do Łodzi. Tymczasem nie zanosi się na rychłe wprowadzenie płatnego przejazdu na tym odcinku. Dawniej zakładano, że opłaty zostaną wprowadzone po zmianie operatora systemu viaTOLL, który miał odejść od tradycyjnych bramek na rzecz automatycznego poboru opłat.
Przetarg na nowego operatora anulowano. W listopadzie system viaTOLL ma przejąć Inspekcja Transportu Drogowego, która na razie nie myśli o wprowadzeniu opłat na darmowych odcinkach. Kierowcy skarżą się, że do korków na A2 przyczyniają się także przewężenia w rejonie Pruszkowa, gdzie dawniej zamierzano pobierać opłaty przy bramkach. Na dwóch pasach trzeba tam zwalniać do 40 km/h. – Rozważamy likwidację tych zwężeń, ale najpierw musimy uzyskać wytyczne, jak ma wyglądać system poboru opłat – zaznacza Krynicki.