Idą trudne czasy dla naszych przewoźników drogowych. W Brukseli nabierają tempa prace nad pakietem mobilności.
/>
Unijne propozycje dotyczące zasad w transporcie międzynarodowym nie są korzystne dla polskiej branży transportowej i podobnie jak w przypadku dyrektywy o pracownikach delegowanych mamy małe szanse na ich storpedowanie.
– Firmy transportowe muszą powoli dostrajać się do nowych warunków, bo szczerze mówiąc, prawdopodobieństwo, że Polsce uda się przeforsować swoje propozycje, jest niewielkie – uważa europoseł Bolesław Piecha (PiS). Według niego na nowe rozwiązania naciskają Francja, Niemcy i kraje Beneluksu. – Dumping socjalny stoi kością w gardle zwłaszcza prezydentowi Francji Emmanuelowi Macronowi. O ile Niemcy mogliby to jeszcze przełknąć, to Francuzi nie odpuszczą – podkreślił.
Najbardziej niekorzystne z punktu widzenia polskich przewoźników jest objęcie kierowców zasadami delegowania pracowników po trzech dniach pobytu w danym państwie członkowskim. Na dodatek dni te będą sumowane w skali jednego miesiąca. Oznacza to, że polski kierowca, spędzając w danym kraju więcej niż trzy dni w miesiącu, będzie podlegał prawu pracy i otrzyma pensję minimalną tam obowiązującą.
Przepisy nie będą korzystne także dla innych państw z naszego regionu, których firmy prowadzą usługi transportowe na zachodzie Europy. Sojusznikami w walce przeciwko niekorzystnym regulacjom mogą być również państwa położone na krańcach kontynentu, jak Hiszpania, Portugalia czy Dania.
Zrównanie zarobków pomiędzy pracownikami z zachodniej i wschodniej Europy to flagowy postulat prezydenta Macrona, który już w kampanii wyborczej mówił, że konkurowanie niskimi kosztami pracy to dumping socjalny. To on naciskał na przyjęcie dyrektywy o pracownikach delegowanych, która najprawdopodobniej będzie obowiązywać od połowy 2020 r. Wówczas pracownicy delegowani do pracy za granicę będą otrzymywali pensję równą miejscowej minimalnej. Spod jej zapisów zdecydowano się wyłączyć sektor transportowy, by kompleksowo uregulować tę branżę w pakiecie drogowym. Oczekiwania były duże – pakiet miał ujednolicić zasady dotyczące transportu i uniemożliwić wprowadzanie przez kraje odrębnych przepisów, takich jak ustawy o minimalnym wynagrodzeniu dla zagranicznych kierowców ciężarówek obowiązujące dzisiaj we Francji i w Niemczech. W pakiecie drogowym zaprezentowanym rok temu przez Komisję Europejską znalazł się jednak zapis o delegowaniu pracowników, co oznacza, że przewoźnicy będą musieli przestrzegać przepisów krajowych nie tylko wtedy, gdy kierowca ich ciężarówki przekracza granicę francuską lub niemiecką, ale będą musieli się dostosować do reguł obowiązujących we wszystkich państwach członkowskich.
– Pod hasłem równej płacy kryje się chęć wypchnięcia przewoźników z Europy Środkowej, którzy dominują na rynku, poprzez wprowadzenie różnych ograniczeń administracyjnych – obawia się Piotr Mikiel, zastępca dyrektora departamentu transportu Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce. Polscy przewoźnicy wraz z przewoźnikami z innych krajów regionu zabiegają o to, by zamiast trzech dni zasady delegowania obowiązywały kierowców po dziesięciu dniach. – To rozwiązałoby problem, nie wiemy jednak, jak potoczą się dalej prace w europarlamencie. Niektórzy mówią o tym, żeby zasady delegowania obowiązywały od przekroczenia przez kierowcę granicy, inni mówią o zniesieniu ich w ogóle – powiedział. Mikiel podkreślił, że delegowanie pracowników ma sens w przypadku pracowników np. z branży budowlanej, którzy realizują projekt przez dłuższy okres na terytorium jednego kraju, nie wobec zawodu kierowcy, który jest bardzo mobilny.
W ocenie europosłanki Danuty Jazłowieckiej (PO) firmy transportowe z Niemiec, Francji, Holandii czy Belgii nie zdają sobie dzisiaj sprawy, że zasady dotyczące delegowania będą obowiązywały we wszystkich krajach. – Z pewnością nie doprowadzą one do sytuacji, oczekiwanej przez prezydenta Francji, w której francuskie firmy zwiększą swoją aktywność w transporcie międzynarodowym. Zniechęcą je restrykcyjne rozwiązania zaproponowane przez KE – tłumaczy Jazłowiecka. Skutkiem może być wprowadzenie na rynek europejski firm transportowych spoza UE, w przypadku których egzekwowanie zasad dotyczących delegowania będzie bardzo trudne.
Z nowymi wymaganiami z pewnością poradzą sobie duże europejskie firmy. – Nowe zasady będą natomiast szczególnie obciążające dla małych i średnich firm. Mam nadzieję, że wykorzystają one czas, który pozostał do wejścia w życie nowych przepisów, na zrzeszanie się i funkcjonowanie w izbach gospodarczych, które pomogłyby im w wypełnianiu tych obowiązków – podkreśla europosłanka.
W pakiecie drogowym znalazła się propozycja, by kierowca wracał co trzy tygodnie do domu na tygodniową przerwę. Projekt wprowadza ponadto zakaz odbierania cotygodniowego odpoczynku przez kierowcę w kabinie pojazdu; odpowiednie miejsce do odpoczynku będzie musiał zapewnić kierowcy pracodawca.
Prace nad przygotowanym przez Komisję Europejską projektem nabrały tempa w Parlamencie Europejskim. Rozpatrywanie propozycji zakończyła już komisja zatrudnienia i spraw socjalnych. W czwartek odbędzie się pierwsze głosowanie w kluczowej dla tego projektu komisji transportu. Zapisy dotyczące części socjalnej, w tym delegowania kierowców, zostaną poddane pod głosowanie 4 czerwca. Kolejnym etapem będą prace w Radzie UE. Ta jeszcze nie przygotowała stanowiska i prawdopodobnie nie nastąpi to w tym półroczu, gdy prezydencję sprawuje Bułgaria. W drugiej połowie roku przewodnictwo w Radzie sprawować będzie Austria.
Mamy bardzo małe szanse na storpedowanie nowych przepisów