Rząd chce, by nowelizacja ustawy o publicznym transporcie zbiorowym weszła w życie w styczniu 2019 r., jednocześnie stawiając wymagania, których nie sposób będzie do tego czasu spełnić.
1 stycznia przyszłego roku prawo do wykonywania przewozów w komunikacji gminnej, powiatowej i wojewódzkiej będą mieli tylko ci przewoźnicy, którzy uzyskają status operatora publicznego transportu zbiorowego. Czyli firmy, którym organizator transportu, a więc samorząd, udzieli zamówienia na obsługę pakietu linii komunikacyjnych. Jednak już dziś wiadomo, że do tego czasu praktycznie nie ma szans na przeprowadzenie przetargów i udzielenie zamówienia.
Zanim postępowanie zostanie zainicjowane, każda gmina będzie musiała opracować plan transportowy (chyba że sceduje to na powiat). Zgodnie z najnowszym projektem nowelizacji ustawy o publicznym transporcie zbiorowym (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 2136 ze zm.) plany mają określać m.in. sieć komunikacyjną, która ma zapewniać dostęp do publicznego transportu wszystkim mieszkańcom, a także zawierać informacje o prognozowanej liczbie pasażerów na poszczególnych liniach i wykaz pakietów linii. Te ostatnie mają się składać z co najmniej jednej linii o dużym i jednej linii o małym potoku pasażerskim. Zgodnie z zamysłem Ministerstwa Infrastruktury firma, która wygra przetarg, będzie mogła rekompensować sobie straty wynikające z obsługi niedochodowej linii wożeniem dużej liczby pasażerów na innej linii.
Projekt przewiduje, że plany mają być gotowe najpóźniej do 31 maja 2018 r. Co więcej, nie później niż 1 czerwca organizator transportu musi opublikować ogłoszenie o zamiarze przeprowadzenia postępowania o udzielenie zamówienia publicznego w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej.
Tymczasem zgodnie z art. 7 ust. 2 unijnego rozporządzenia 1370/2007 ogłoszenie w Dzienniku Urzędowym UE musi nastąpić „najpóźniej rok przed rozpoczęciem procedury przetargowej lub rok przed bezpośrednim przyznaniem zamówienia”. – Zgodnie z tym, jak mnie dawno temu uczono w szkole, rok od tego terminu upłynie 1 czerwca 2019 r. A nie słyszałem, żebyśmy uzyskali jakieś odstępstwo od unijnych przepisów – ironizuje Zdzisław Szczerbaciuk, prezes Polskiej Izby Gospodarczej Transportu Samochodowego i Logistyki.
/>
To oznacza, że do 1 stycznia 2019 r. samorządy nie będą mogły nie tylko rozstrzygnąć przetargów, ale nawet ich rozpocząć.
– Gdyby termin był określony w dyrektywie, to przyjąłbym, że pomysł resortu polega na umożliwieniu jednostkom samorządu działania w oparciu o przepisy prawa krajowego. Najwyżej post factum stwierdzone by zostało, że nastąpiło uchybienie przy implementacji prawa europejskiego do krajowego porządku prawnego. Termin jest jednak określony w rozporządzeniu, a te bez żadnych wątpliwości jest stosowane bezpośrednio. Zastanawia mnie zatem, jak ministerstwo wyobraża sobie pogodzenie w praktyce terminów zaproponowanych w projekcie ustawy i terminów wynikających z przepisów unijnych – mówi Grzegorz Kubalski, zastępca dyrektora Biura Związku Powiatów Polskich.
Co prawda projekt przewiduje też odstępstwo od konieczności publikacji ogłoszenia w Dz.U. UE, ale dotyczy on umów o świadczenie usług transportowych w wymiarze mniejszym niż 50 tys. km rocznie.
– W tak małym limicie mogłyby się zmieścić dwie linie w malutkiej gminie – zaznacza Zdzisław Szczerbaciuk.
Albo więc samorządy będą musiały podzielić zamówienia na bardzo małe linie, albo złamać unijne przepisy i przeprowadzić postępowania zmierzające do wyłonienia przewoźników. Bo zgodnie z art. 78 ustawy o publicznym transporcie dotychczasowe uprawnienia do wykonywania przewozu osób tracą ważność 31 grudnia 2018 r.
– Z punktu widzenia prawa zamówień publicznych naruszenie przepisów rozporządzenia 1370/2007 w zakresie terminów publikacji wstępnych ogłoszeń informacyjnych raczej nie będzie stanowiło przesłanki unieważnienia zawartej umowy – uważa mec. Piotr Szwechłowicz, radca prawny z kancelarii Piszcz i Wspólnicy. Przywołuje np. wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z lutego 2015 r. (sygn. akt 229/15) w sprawie zamówienia na wykonywanie transportu publicznego ogłoszonego przez Zarząd Transportu Miejskiego w Warszawie. Wówczas to izba stwierdziła, że ustawodawca celowo zawęził sankcje w postaci unieważnienia umowy jedynie do sytuacji, w której brak było ogłoszenia o zamówieniu (w Biuletynie Informacji Publicznej albo Dz.U. UE). „Przesłanka, o której mowa w art. 146 ust. 1 pkt 2 p.z.p., dotyczy ogłoszenia o zamówieniu, przez które to pojęcie rozumie się ogłoszenie o wszczęciu postępowania, a nie jakiekolwiek ogłoszenie, do którego zamieszczenia jest zamawiający zobowiązany” – stwierdziła wówczas KIO.
– Nie oznacza to jednak, że problemu w ogóle nie ma. Nie jest wykluczone, że przewoźnicy i tak będą np. składać odwołania w procedurze przetargowej, co szczególnie w kontekście już i tak zacieśniających się ram czasowych może doprowadzić do paraliżu publicznego transportu zbiorowego – zwraca uwagę mec. Piotr Szwechłowicz.
Chyba że samorządy będą masowo zlecać przewozy w trybie bezprzetargowym.
Etap legislacyjny
Projekt skierowany do konsultacji