Gdy kilkanaście lat temu, jeszcze jako nastolatek, mieszkałem daleko na południu Polski, nikogo nie dziwiło, że na Wszystkich Świętych spadało dwa metry śniegu, który topniał dopiero w okolicach Bożego Ciała. Żadna telewizja nie informowała przez cały tydzień na żółtym pasku z adnotacją „PILNE”, że na zewnątrz jest -20 stopni Celsjusza. Bo dla wszystkich naturalne było, że „jak jest zima, to musi być zimno”. Nikomu nie przyszło nawet do głowy, żeby zamknąć szkoły – po prostu udawaliśmy się na lekcje na nartach biegowych, co było doskonałym treningiem przed zajęciami z WF-u. A te polegały na ręcznym odśnieżaniu terenu wokół szkoły. W samych T-shirtach, dzięki czemu przez cały następny rok nie mieliśmy nawet najmniejszego kataru.
wróć do artykułuReklama
asdf(2017-01-15 11:49) Zgłoś naruszenie 10
nigdy nie zrozumiem jak można się fascynować samochodami, 120 lat od wynalezienia jeżdża z tą samą prędkośćią, niezależnie od tego jaki silnik się wstawi i ile absów i tak nie dojedzie się z wawy do zakopca w godzinę
Odpowiedz,asdf(2017-01-14 19:38) Zgłoś naruszenie 10
kiedyś u mnie na wsi, jak komuś się zachciało, to chodził za stodołę, nie było nawet latryn, bo nikt nie chciał desków marnować, się kucało i robiło....każe wyjście było niewiadomą, bo nie wiadomo było czy przypadkiem wilcy w d... nie pogryzą a teraz jak się okazuje że nie działa toaleta w bloku,albo wody nie ma na osiedlu, to wielkie halo, ręce opadają..polacy to jednak naród narzekaczy
Odpowiedz