Przedsiębiorcy, szukając oszczędności, prawdopodobnie podrzucają śmieci do odpadów domowych. Gminy nie radzą sobie z wyłapywaniem takich przypadków i muszą dopłacać.
W zeszłym roku większość (81,8 proc.) odpadów komunalnych zostało odebranych od gospodarstw domowych. Ilościowo było to 8 888,8 tys. ton. W porównaniu do 2014 r. liczba ta wzrosła o 5,2 proc. Odsetek odpadów komunalnych, które pochodzą z handlu, małego biznesu, biur i instytucji wyniósł 15,2 proc. Ilość odpadów zebranych z tego źródła wyniosła 1 652,2 tys. ton i w porównaniu z rokiem poprzednim spadła o 4,9 proc. Tak wynika z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego.
Szukanie oszczędności
– Możliwe, że niektórzy przedsiębiorcy, szukając oszczędności, podrzucają śmieci do odpadów domowych. Świadczyć może o tym wzrost liczby śmieci z tego źródła i mniejsza ich ilość odbierana od firm – mówi Andrzej Bartoszkiewicz z firmy EKO AB. Podobnie uważa prof. Zbigniew Grzymała, kierownik Katedry Ekonomiki i Finansów Samorządu Terytorialnego Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. – Jest możliwe, że część przedsiębiorców szuka tańszych sposobów pozbywania się śmieci, dlatego podrzuca je np. do ogólnodostępnych kontenerów albo też wyrzuca wraz z domowymi odpadami. Można na tym zaoszczędzić nawet kilka tysięcy złotych rocznie – mówi. – Ale nie jest też wykluczone, że część firm racjonalnie gospodaruje odpadami i stara się po prostu ograniczać ich liczbę, np. limitując drukowanie. Zachowują się proekologicznie, a przy okazji oszczędzają – dodaje prof. Grzymała.
– Zdarzają się pojedyncze przypadki, że firmy wyrzucają śmieci do odpadów domowych. Gdy otrzymujemy takie zgłoszenia od mieszkańców, to upominamy przedsiębiorców – przyznaje Jacek Krasicki, dyrektor Związku Międzygminnego Ślęza-Oława. Taki proceder oznacza straty dla gmin. – Zawyża to koszty wywożenia odpadów komunalnych zbieranych z gospodarstw domowych. Płacimy bowiem od faktycznej ilości oddanych śmieci do instalacji – mówi Jacek Krasicki.
Poza kontrolą
Samorządowcy przyznają też, że gminy nie mają pełnej kontroli nad strumieniem śmieci, które wytwarzają firmy. Wynika to z przepisów ustawy z 13 września 1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 250 ze zm.).
– Gmina decyduje, czy system obejmie również nieruchomości niezamieszkałe (chodzi o siedziby firm). Jeżeli podejmie taką decyzję, ustala stawki za obiór śmieci od ich właścicieli. Jeżeli jednak się na to nie zdecyduje, to firmy we własnym zakresie zawierają umowy na odbiór śmieci z przedsiębiorstwami, które świadczą takie usługi – mówi Leszek Świętalski ze Związku Gmin Wiejskich RP. Jednocześnie przyznaje, że gminy mają utrudnione zadanie, aby kontrolować, w jaki sposób przedsiębiorcy pozbywają się śmieci. – Jeśli gmina ma straż miejską, to może jeszcze w jakimś stopniu nadzorować firmy. Ale małe gminy zazwyczaj jej nie mają, zatem trudno jest im weryfikować to, co dzieje się ze śmieciami – dodaje Leszek Świętalski.
– Odpady firmowe różną się od typowych śmieci domowych, zatem jest możliwe do ustalenia, że pochodzą one od firmy – uważa z kolei Jacek Krasicki.
Różne stawki
Samorządy, które zdecydowały się określić stawki dla nieruchomości niezamieszkałych, najczęściej ustalają dla nich inny system naliczania opłat niż dla domowników. Przykładowo to, ile zapłaci właściciel gospodarstwa domowego, zależy od liczby mieszkańców. Tymczasem właściciele nieruchomości niezamieszkałych rozliczają się z liczby oddanych odpadów, czyli płacą za każdy pojemnik. Na przykład Związek Międzygminny „Gospodarka Odpadami Aglomeracji Poznańskiej” ustalił opłaty dla mieszkańców, które wynoszą 12 zł (od osoby) za śmieci segregowane, a za niesegregowane – 20 zł. Z kolei dla nieruchomości niezamieszkałych kwoty zależą nie tylko od tego, czy firma zbiera śmieci selektywnie, ale także od wielkości pojemników czy kontenerów. I tak ceny za ich odbiór wahają się od 21 zł do 954 zł. – Różnice są zacznie. A to powoduje pokusę, aby zaoszczędzić kilka tysięcy złotych. Dlatego przedsiębiorcy mogą starać się zmniejszyć liczbę oddawanych odpadów. To wina systemu, który z jednej strony nalicza odpady od osoby, a z drugiej – dla przedsiębiorców – od liczby oddanych śmieci – mówi Andrzej Bartoszkiewicz.
– Można by wprowadzić równy system dla wszystkich, aby zapobiec sytuacjom podrzucania śmieci. Czyli każdy płaciłby tyle, ile np. faktycznie wyrzuciłby kilogramów odpadów. Jednak w naszych warunkach wprowadzenie takiego systemu rozliczania wydaje się nierealne. Wiadomo, że każdy chciałby oddać tych śmieci jak najmniej, aby płacić mniej. Wtedy mogłoby się okazać, że odpady znowu są wyrzucane do lasów. Niestety wcześniej potrzebna jest edukacja – wskazuje prof. Zbigniew Grzymała.
66 kg tyle zebranych selektywnie odpadów komunalnych przypadło na jednego mieszkańca w 2015 r.
283 kg tyle odpadów rocznie produkuje przeciętny Polak
1978 tyle dzikich wysypisk istniało w Polsce na koniec 2015 r.