Wśród wielu wskaźników w ustawie budżetowej jest też wysokość średniorocznego wskaźnika wzrostu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej. Ten wskaźnik najbardziej interesuje urzędników i służby mundurowe. Co ciekawe, przekłada się on też pośrednio na nauczycieli, których podwyżki ustala się w odrębnym trybie w przepisach okołobudżetowych.

W tym roku omawiany wskaźnik był na poziomie 105 proc. W efekcie wszyscy, począwszy od członków korpusu służby cywilnej, służb mundurowych i nauczycieli, otrzymali wyższe pensje o 5 proc. Rada Ministrów w trakcie ubiegłotygodniowej Rady Dialogu Społecznego (RDS) zaproponowała, że w przyszłym roku ten wskaźnik wyniesie 103 proc. W efekcie nie udało się porozumieć ze stronami, z uwagi na to, że organizacje związkowe domagają się 12 proc. Argumentują, że silne państwo to również dobrze wykwalifikowani pracownicy budżetówki, w tym służb mundurowych. Zaznaczają, że bez znaczących podwyżek część specjalistów będzie odchodzić z administracji do sektora prywatnego, w którym płace znacznie szybciej wzrastają i tworzą przepaść w uposażeniach między tymi działami. Co ciekawe, nawet pracodawcy zasiadający w RDS domagają się co najmniej 5 proc. podwyżki dla osób pracujących w administracji państwowej.

Z kolei strona rządowa cały czas wraca do znaczących podwyżek, które były realizacją obietnic wyborczych po 2023 r. Związkowcy przekonują, że tylko systematyczny coroczny wzrost płac może doprowadzić do zminimalizowania skali odejść z administracji.

- W 2024 roku poprzez wprowadzenie 20 proc. podwyżek w państwowej sferze budżetowej, a dla nauczycieli 30 i 33 proc., pierwszy raz od wielu lat miał miejsce realny wzrost wynagrodzeń w sektorze finansów publicznych - o co najmniej 16 proc. Dodatkowo, aktualne prognozy makroekonomiczne wskazują, że wynagrodzenia wzrosną realnie również w roku bieżącym – tak tłumaczył się Jurand Drop, wiceminister finansów i gospodarki.

- Zgodnie z przyjętymi założeniami, negocjowany na forum Rady 3 proc. wzrost wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej pozwoli zapobiec utracie wartości nabywczej wynagrodzeń w tym sektorze, w przeciwieństwie do sytuacji z lat wcześniejszych, gdy wskaźnik inflacji był wyższy od średniorocznego wskaźnika wzrostu wynagrodzeń – tłumaczył wiceminister.

Związkowcy zwracają też uwagę na inne kwestie.

- 10 września na posiedzeniu RDS nie udało się przekonać strony rządowej do podwyższenia 3 proc. wskaźnika wzrostu płac w sferze budżetowej na 2026 r. Niemniej jednak historycznym wydarzeniem jest fakt, że zarówno strona związkowa, jak i pracodawców podjęła wspólną uchwałę, z której wynika, że podwyżki w budżetówce powinny być wyższe od tej zaproponowanej przez rząd. Trzeba pamiętać, że proponowana podwyżka jest na poziomie prognozowanej inflacji, a to oznacza brak realnego wzrostu płac, czego nie możemy zaakceptować - mówi Norbert Kusiak, dyrektor Wydziału Polityki Gospodarczej, sekretarz Prezydium Rady Dialogu Społecznego.

Wrześniowe protesty. Związkowcy nie ustępują ws. podwyżek

Centrale związkowe nie składają broni i mają nadzieję, że jeszcze w trakcie trwających negocjacji uda się przekonać rząd do zmiany decyzji w sprawie zwiększenia środków na wzrost płac dla sfery budżetowej. Jak zapewniają, wciąż trwają konsultacje w tej sprawie między stronami RDS. Niezależnie od trwających rozmów zapowiadane są również protesty pracowników. Z tego też m.in. powodu już 1 września dużą manifestację przed resortem edukacji zorganizował Związek Nauczycielstwa Polskiego.

Z kolei w sobotę 13 września w Warszawie odbędzie się demonstracja zorganizowana przez oświatową „Solidarność”. Nauczyciele, wsparci przez stowarzyszenia rodziców, będą protestować przeciwko chaotycznym i bardzo niebezpiecznym zmianom w systemie edukacji. Domagają się też m.in. podwyżek płac oraz powiązania nauczycielskich pensji z przeciętną płacą w sektorze przedsiębiorstw.

- W oświacie dialog ze związkami zawodowymi w praktyce nie istnieje. Niby ministerstwo organizuje spotkania, niby rozmawiamy, a potem resort wprowadza zmiany programowe i organizacyjne, które wywracają szkołę do góry nogami, całkowicie ignorując głos nauczycieli i rodziców. Cierpimy na tym nie tylko my, ale przede wszystkim uczniowie – mówi Lesław Ordon, rzecznik prasowy Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” oraz szef oświatowych struktur związku w regionie śląsko-dąbrowskim.

Do protestów szykują się też inne organizacje związkowe. - Wciąż trwają negocjacje i jeszcze w tym miesiącu OPZZ zorganizuje dużą manifestację w Warszawie. Mamy nadzieję, że wszystkie te czynniki wpłyną na zmianę decyzji rządu co do zapisów w projekcie ustawy budżetowej. Od 1 października dysponentem tego dokumentu będzie już Sejm, w którym również zamierzamy zabiegać o wzrost płac w państwowej sferze budżetowej o 12 proc. Nikogo nie trzeba przekonywać, że to pracownicy sfery budżetowej zapewniają sprawne funkcjonowanie państwa – szkół, szpitali, urzędów, policji i służb bezpieczeństwa - mówi DGP Norbert Kusiak.

- Jest to szczególnie ważne w sytuacji niepewności sytuacji geopolitycznej. Te pieniądze przy odrobinie dobrej woli można wygospodarować w budżecie. Nie należy straszyć społeczeństwa deficytem. Można redukować deficyt, ale w mądry sposób, przede wszystkim zwiększając dochody państwa, chociażby poprzez bardziej sprawiedliwy, progresywny podatek PIT, wyższe dochody z podatku CIT, wprowadzenie podatku cyfrowego i przywrócenie sprawiedliwości w podatku od spadków i darowizn – dodaje.

Walka o podwyżki dla urzędników przeniesie się do Sejmu?

Związkowcy mają też plany na kolejny etap legislacyjny przyszłorocznego budżetu państwa. Grzegorz Sikora, rzecznik prasowy Forum Związków Zawodowych, w rozmowie z DGP wylicza, że na podwyższenie płac w sferze budżetowej o 3 proc. trzeba będzie wydać 6,7 mld zł, a jeśli pensje miałyby wzrosnąć o kolejne 2 proc., w budżecie trzeba zabezpieczyć dodatkowo 4,5 mld zł.

- Na tzw. system obrony totalnej, czyli wykorzystanie wszystkich dostępnych zasobów m.in. ludzkich, materialnych w wysiłku obronnym, obejmując nie tylko siły zbrojne, ale także zaangażowanie społeczeństwa, przeszkolenie obywateli i zorganizowane struktury cywilne, aby zapewnić odporność i zdolność do skutecznej obrony przed wszelkimi zagrożeniami, w budżecie na 2026 r. zabezpieczonych ma być ponad 200 mld zł. Na poziomie debaty sejmowej będziemy proponowali, aby z tych środków wygospodarowano pieniądze na wyższe płace w sferze budżetowej, bez konieczności zwiększania deficytu – dodaje.