Resort edukacji chce uporządkować zasady funkcjonowania oraz finansowania niepublicznych szkół i przedszkoli. Ze względu na niż demograficzny samorządy chcą odejścia od wspierania tych placówek. Natomiast sami zainteresowani żądają rzetelnego naliczania pieniędzy na edukację prywatną.

Samorządowcy domagają się nowych zasad współfinansowania prywatnych szkół i przedszkoli. Przy okazji chcą zmian w zakresie organizacji tych placówek na terenie kraju. Przyczyna? Niż demograficzny. Resort edukacji w odpowiedzi dla DGP przyznaje, że pracuje nad zmianami w prawie, które obejmą niepubliczne placówki oświatowe.

Większy wpływ samorządów na oświatę

Ministerstwo Edukacji Narodowej (MEN) podkreśla, że możliwość wyboru przez rodziców szkół innych niż publiczne oraz zakładania ich przez obywateli i instytucje jest zagwarantowana przez konstytucję. – Prowadzimy jednak analizy dotyczące ewentualnych, koniecznych zmian w zakresie ewidencjonowania i organizacji tych szkół, aby zapewnić jednolite zasady funkcjonowania oświaty niepublicznej na terytorium całego kraju – mówi Piotr Otrębski, rzecznik MEN.

Oczekują ich samorządowcy. Stołeczny ratusz w korespondencji z DGP wskazał, że są obszary w zakresie edukacji wymagające szerszej dyskusji społecznej i zmian systemowych. Dotyczy to w szczególności edukacji domowej oraz postępującej prywatyzacji oświaty, co widać szczególnie w odniesieniu do przedszkoli. Przedstawiciele ratusza podkreślają, że miasto nie ma zamiaru likwidować lub zaprzestać finansowania istniejących niepublicznych placówek, natomiast w dobie niżu demograficznego jest uzasadnione pytanie, jak powinna wyglądać struktura oświaty w Polsce.

– Podzielamy stanowisko stołecznego ratusza i dostrzegamy konieczność zmian w zasadach dofinansowania szkół i placówek niesamorządowych – wtóruje Marta Matejczuk z Urzędu Miasta w Białymstoku. – Dotychczasowa część oświatowa subwencji ogólnej nie pokrywała wydatków budżetów miast zaplanowanych na finansowanie oświaty niesamorządowej. Nowe przepisy dotyczące potrzeb oświaty również nie gwarantują pokrycia wszystkich wydatków na placówki niepubliczne – podkreśla.

W innych miastach także chcą zmian i większego wpływu na dotowane placówki. – Kwestią wymagającą uzupełnienia w przepisach ustawowych powinien być m.in. zakres danych ewidencyjnych zgłaszanych przez jednostki niepubliczne do organu rejestrującego i dotującego oraz sankcje zmierzające do wykreślenia z ewidencji lub zaprzestania dotowania tych, które nie przestrzegają przepisów – mówi Magdalena Buschmann, dyrektorka Wydziału Edukacji i Sportu Urzędu Miasta w Bydgoszczy.

Z kolei zdaniem Małgorzaty Wawak z Urzędu Miasta Tychy zmiany w dotowaniu placówek niepublicznych mogłyby dotyczyć ustalenia stawek przez MEN. Powinny być one jednolite dla całego kraju. – To przyczyniłoby się do zmniejszenia liczby spraw sądowych dotyczących roszczeń właścicieli prywatnych placówek wobec samorządów w tym zakresie – wskazuje.

Zdaniem Łukasza Łuczaka, adwokata i eksperta ds. prawa oświatowego, należałoby uprościć zasady ustalania stawek dotacji dla przedszkoli niepublicznych, tak aby były one bardziej transparentne i przejrzyste. – Nie jest możliwe, aby utrzymanie wychowanka w jednej gminie kosztowało 800–1000 zł miesięcznie, a w innej 2000–2500 zł. Te różnice w kwotach dotacji pokazują, jak łatwo manipulować obowiązującymi przepisami – mówi Łukasz Łuczak.

Konkretne problemy oświatowe

Z kolei łódzcy urzędnicy miejscy dostrzegają potrzebę zmian w przepisach dotyczących finansowania szkół dla dorosłych. Wskazują, że jedyną zasadną formą wsparcia państwowego dla szkół dla dorosłych powinno być powiązanie wysokości otrzymywanej dotacji z efektem procesu nauczania, np. zdanym egzaminem.

Na ten problem zwraca uwagę także Roman Szafran, kierownik Oddziału Szkół i Placówek Niesamorządowych Wydziału Oświaty Urzędu Miasta w Poznaniu.

– Ustawa zasadnicza daje prawo zakładania szkół niepublicznych, ale nie nakazuje ich finansowania. W przypadku szkół dla dorosłych ostatni raport NIK wskazuje, że środki na ten cel są wykorzystywane nieefektywnie. W związku z tym wskazane jest – jako rozwiązanie radykalne – całkowite odejście od dofinansowania tych szkół. Alternatywnie warto zastanowić się nad zupełnie nowym modelem rejestrowania i finansowania oświaty dla dorosłych – uważa.

Zmiany powinny dotyczyć też edukacji domowej. – Obecnie szkoła zarejestrowana w danej gminie i powiecie może mieć uczniów z całego kraju, z niewielkim odsetkiem mieszkańców gminy czy powiatu rejestrującego szkołę, co oznacza, że jednostka samorządowa finansuje edukację dla osób spoza swojego rejonu – wyjaśnia Roman Szafranowicz.

Niepubliczne placówki: Nie tędy droga

Prawnicy, którzy reprezentują właścicieli niepublicznych placówek, również dostrzegają konieczność zmian, ale w innym kierunku. – Co do ewidencjonowania, to obecne przepisy są zarówno wystarczające, jak i rygorystyczne. Nie widzę ani miejsca, ani potrzeby zmian – chyba że chodziłoby o poluzowanie pewnych rygorów, to wtedy jak najbardziej – wskazuje Robert Kamionowski, ekspert ds. prawa oświatowego, radca prawny, partner w kancelarii Peter Nielsen & Partners Law Office.

Dodaje natomiast, że finansowanie szkół to problem szerszy. Obecnie subwencja oświatowa na ucznia zarówno szkół publicznych, jak i niepublicznych, jest taka sama. Resztę dokładają albo samorządy, albo rodzice poprzez czesne. – Chyba trudno wymagać, aby ten model zmieniać, bo ruch w jedną stronę byłby zachwianiem równości publicznej i niepublicznej oświaty wobec prawa. Przynajmniej co do szkół realizujących obowiązek szkolny i nauki, gdyż szkolnictwo dla dorosłych, niemal całkowicie niepubliczne, jest niedofinansowane od dłuższego czasu z powodu decyzji politycznych o obcinaniu kwot subwencji i dotacji – kwituje.

– Oświata niesamorządowa jest tańsza, gdyż stawki dotacji w przeliczeniu na ucznia są niższe niż to, co wydają samorządy – uważa z kolei mecenas Łuczak.

Wyjaśnia, że ze względu na kwestie demograficzne należałoby się skłonić raczej ku zmniejszaniu liczby dostępnych miejsc w przedszkolach i szkołach gminnych, a pozostawić funkcjonowanie oświaty niesamorządowej, która przy zaangażowaniu niższych środków te same zadania realizuje przynajmniej na tożsamym poziomie, a w wielu przypadkach na jakościowo lepszym.

– Warto rozważyć przekazanie uprawnień do kontroli prawidłowości pobrania i wykorzystania dotacji innemu organowi niż organ dotujący, np. regionalnym izbom obrachunkowym. Należy mieć na uwadze, że gminy jako podmioty udzielające dotacji są zainteresowane tym, aby później część tych środków odzyskać. Interes majątkowy gminy powoduje, że w wielu przypadkach prowadzone kontrole nie są obiektywne i rzetelne – twierdzi. ©℗

ikona lupy />
Przedszkolaków i pierwszoklasistów coraz mniej / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe