Łukasz Krasoń: Jestem zwolennikiem możliwości samozarządzania usługą asystencji. Jednak, aby przeciwdziałać ewentualnym nadużyciom, wprowadzimy do projektu przepisy dotyczące jej kontroli
Otrzymaliśmy ponad tysiąc uwag pochodzących od innych ministerstw, strony społecznej, instytucji, w tym np. PFRON i ZUS, oraz indywidualnych osób. Konsultacje prowadziliśmy bardzo szeroko, stąd ta ogromna liczba. Bardzo mnie to cieszy, taki był nasz zamiar. Odbyliśmy wiele spotkań w terenie i online, uczestniczyło w nich łącznie około tysiąca osób, rozmawialiśmy również z samorządowcami. Część tych uwag już udało się opublikować.
Odbyliśmy już spotkanie z Ministerstwem Finansów, na którym rozmawialiśmy o przekazanych uwagach, a jest ich łącznie 67. Część z nich wzbudziła wiele emocji po stronie społecznej. To oczywiste, że minister finansów jako strażnik publicznych pieniędzy zwraca uwagę na każdy aspekt wydatków publicznych. Rozumiem, że gdy widzi dwa instrumenty wsparcia – w jego mniemaniu alternatywne – to pojawia się sugestia, żeby wybrać jeden. Tyle że świadczenie wspierające i asystencja osobista to dwie odmienne formy wsparcia, które nie tylko wzajemnie się nie wykluczają, lecz także są wobec siebie komplementarne. Na spotkaniu opisywałem oba te mechanizmy, wskazując na ich wzajemną konieczność.
Mam wrażenie, że po tym spotkaniu jest dużo więcej zrozumienia w kwestii tego, czym jest asystencja dla osób z niepełnosprawnościami. Przypomniałem też, że wcześniej, gdy wielokrotnie rozmawialiśmy na temat projektu i jego głównych założeń (odbyło się np. pięć posiedzeń Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów), kwestia wyboru między świadczeniem wspierającym a asystencją w ogóle się nie pojawiała. Dlatego nie sądzę, aby ta zmiana pojawiła się w projekcie na obecnym etapie.
Przedstawiłem argumenty przemawiające za wprowadzeniem takiego przepisu. Jest on ważny np. dla tych osób, które dysponując mniejszą liczbą godzin na co dzień, będą chciały wyjechać na wakacje czy turnus rehabilitacyjny. Wtedy siłą rzeczy będą potrzebowały odpowiednio więcej godzin asystencji. Dlatego w projekcie znalazła się możliwość ich kumulowania. Oczywiście nie wykluczam w pełni tego, że liczba godzin, która będzie mogła przejść na następny miesiąc, będzie w jakiś sposób modyfikowana.
Zgodziliśmy się, żeby uzupełnić i uszczegółowić mechanizmy kontrolne. Nie możemy dopuścić do sytuacji, w której osoba z niepełnosprawnością „dogadałaby się” np. z asystentem w taki sposób, że będą przyznane pieniądze na realizację usługi, ale nie będzie ona wykonywana. Uzupełnimy projekt o dodatkowe mechanizmy kontroli, dyskutowaliśmy też o różnych sposobach na przeciwdziałanie potencjalnym nadużyciom.
Tak, pracujemy już nad tym i szukamy odpowiedniego rozwiązania, w jakim stopniu ma się to odbywać w oparciu o urzędy wojewódzkie, a w jakim przez sam system teleinformatyczny, który będzie służył do obsługi usług asystencji. Chcę jednak podkreślić, że jestem gorącym zwolennikiem samozarządzania, bo jest to danie sprawczości osobom z niepełnosprawnościami. Będę zabiegał o to, żeby w przepisach projektu ustawy zostawić taką możliwość, choć oczywiście osoby, które ją wybiorą, muszą mieć świadomość, że będzie się to dla nich wiązać z dodatkowymi obowiązkami, w tym z rozliczaniem i sporządzaniem sprawozdań z realizacji usługi asystencji.
Jesteśmy w tej sprawie w kontakcie z ZUS i mamy już nawet wstępną propozycję alternatywnego rozwiązania, które, mam nadzieję, znajdzie się w kolejnej wersji projektu ustawy.
Przepis mówiący o tym, że jednym z członków składu ustalającego prawo do asystencji ma być osoba o zbliżonej niepełnosprawności lub opiekun stale wspierający osobę z podobną niepełnosprawnością, miałby wejść w życie dopiero od stycznia 2028 r. Będzie więc sporo czasu, aby się do tego dobrze przygotować, choćby sprawdzając skuteczność tego rozwiązania w czasie, gdy będzie to opcja fakultatywna. Rozważamy jednak również możliwość, aby to rozwiązanie docelowo pozostało fakultatywne. Niezależnie od tego widzę same pozytywy w propozycji udziału kompetentnych osób z niepełnosprawnościami w tym procesie, bo uważam, że głęboko praktyczne spojrzenie i rozpoznanie sytuacji przez takiego członka zespołu może być bardzo cenne, choćby przy ustalaniu faktycznie potrzebnej liczby godzin asystencji. Dodatkowo dajemy osobom z niepełnosprawnościami bodziec do rozwoju zawodowego oraz zatrudniania w wojewódzkich zespołach i stawania się bardziej niezależnymi finansowo.
W pełni się zgadzam z RPO w tej sprawie. Faktycznie dla pewnej grupy osób to może być za mało, ale musimy mieć świadomość tego, że jeśli usługa asystencji ma być szyta na miarę indywidualnych potrzeb osoby z niepełnosprawnością, to musimy ją wkomponować w realne możliwości finansowe, jakimi dysponujemy. Te 240 godzin w skali miesiąca, które przekłada się na osiem godzin dziennie – to i tak będzie ogromny skok w porównaniu z istniejącym dziś wymiarem asystencji, oferowanym w ramach resortowych programów kierowanych do samorządów i organizacji pozarządowych. Proszę też pamiętać, że po trzech latach obowiązywania ustawy zostanie przeprowadzony przegląd jej przepisów i niewykluczone, że wtedy liczba godzin uległaby zwiększeniu. Dziś mamy jednak uzgodnioną taką liczbę godzin, jaka znalazła się w aktualnej wersji projektu.
Oczywiście dostrzegamy potrzeby osób w wieku 65+, dlatego tym bardziej wiemy, że niektóre usługi, jak np. usługa asystencji, powyżej pewnego wieku zmieniają swój charakter. Przypomnę, że nasz projekt ma na celu przede wszystkim włączenie zawodowe i społeczne osób z niepełnosprawnościami, a nie tylko pomoc w wykonywaniu codziennych czynności, której potrzeba może się wraz z wiekiem zwiększać. Musimy brać pod uwagę to zróżnicowanie potrzeb, stąd przyjęte w projekcie kryterium wieku. Nie oznacza to natomiast, że osoby, które skończą 65 lat, nie zostaną pozbawione wsparcia – jesteśmy w stałym kontakcie z Marzeną Okłą-Drewnowicz, minister ds. polityki senioralnej, która pracuje nad wdrożeniem bonu senioralnego. Jestem przekonany, że skutkiem naszych wspólnych działań będzie sensowny system wsparcia tej grupy wiekowej.
Kolejki osób oczekujących na decyzję ustalającą poziom potrzeby wsparcia są sukcesywnie zmniejszane. Są już takie województwa, gdzie wydawanie decyzji odbywa się poniżej trzech miesięcy. Ponadto te dwuosobowe składy zajmujące się asystencją będą inne od tych, które określają poziom potrzeby wsparcia. WZON zatrudnią do nich dodatkowe osoby. Zresztą cała obsługa usługi asystencji, w tym składanie wniosków, będzie się odbywać elektronicznie, więc pracownicy zespołów nie będą musieli ręcznie przepisywać danych z papieru do systemu teleinformatycznego, tak jak obecnie ma to miejsce przy wnioskach o decyzję ustalającą poziom potrzeby wsparcia. Postawiliśmy na zdecydowane zmniejszenie obciążeń biurokratycznych.
Zdajemy sobie sprawę z tego, że dla niektórych osób to może być problem, dlatego w projekcie przewidzieliśmy dla nich odpowiednią pomoc, np. w wypełnianiu wniosków. W aktualnej wersji projektu będzie ją zapewniał powiat, w którym mieszkają. Rozmawiamy, jak realnie zapewnić takie wsparcie, zarówno z samorządami, jak i z ZUS. Niemniej dotychczasowe doświadczenia ze świadczeniem wspierającym skłaniają nas do tego, aby postawić na pełną cyfryzację procesu przyznawania i korzystania z usługi asystencji.
Trudno jest z całą pewnością stwierdzić, ile to jeszcze potrwa, bo trwają skrupulatne analizy poszczególnych uwag oraz wprowadzanie poprawek do ustawy. To również wynik tego, że jest to prawdopodobnie jedna z najlepiej konsultowanych ustaw w historii, ale oczywiście mam świadomość tego, że czas ucieka. Jesteśmy również w bieżącym, roboczym kontakcie z przedstawicielami samorządów. Jak najszybciej powinniśmy jednak przejść do kolejnego etapu, czyli Stałego Komitetu Rady Ministrów. Potem czeka nas przyjęcie projektu przez Radę Ministrów i skierowanie go do prac w parlamencie. ©℗