Obecnie o utworzeniu funduszu sołeckiego decydują same gminy. Część posłów, chce, by miały je wszystkie. Jednak wiejskie gminy twierdzą, że ich nie stać, nawet jeśli część związanych z tym kosztów pokryje budżet państwa. Po swojej stronie mają rząd

„Najbiedniejsze gminy, nieposiadające żadnych wolnych środków, będą zmuszone do ich wyodrębnienia bez względu na to, czy pogorszy to ich i tak słabą kondycję finansową” – argumentuje Związek Gmin Wiejskich RP (ZGWRP). Lokalni włodarze z małych ośrodków negatywnie zaopiniowali projekt ustawy w tej sprawie przygotowany przez posłów koalicji rządowej z Klubu Parlamentarnego Polska 2050 – Trzecia Droga. Swoje wątpliwości wyraził również rząd.

Zachęta dla gmin

Dziś fundusz sołecki to forma budżetu partycypacyjnego. Decyzja o jego utworzeniu pozostaje w gestii rad gmin. Z kolei o tym, na co wydać pieniądze, decydują mieszkańcy podczas zebrań wiejskich. Zachętą do tworzenia funduszy jest zwrot z budżetu państwa części poniesionych kosztów. Najuboższe samorządy mogą liczyć na 40 proc. dofinansowania. Te bogatsze odpowiednio 30 proc. albo 20 proc. Przypomnijmy, że od ubiegłego roku gminy pierwszy raz otrzymują zwroty w pełnej, ustawowej wysokości. Nie obowiązuje już tzw. mechanizm korygujący, który obcinał wypłaty do wysokości całej puli przeznaczonej na ten cel (pisaliśmy o tym m.in. w artykule „Paradoks funduszy sołeckich. Gminy dostaną więcej, mieszkańcy – mniej”, DGP nr 167/2024). Na 2025 r. fundusze utworzyło prawie 75 proc. gmin, w których są sołectwa. Część posłów uważa, że powinny być do tego zobowiązane wszystkie.

„Da to równe prawa mieszkańcom wszystkich sołectw i znacząco wpłynie na rozwój partycypacji obywatelskiej w wykonywaniu zadań publicznych na najniższym szczeblu organizacyjnym” – czytamy w uzasadnieniu do projektu. Politycy Polski 2050 proponują jednocześnie, aby zwiększyć zwroty z budżetu państwa o 10 pkt proc. dla każdego progu.

Rząd: trzeba ciąć wydatki

To nie przekonuje jednak samorządowców z ZGWRP, którzy chcą pozostawienia decyzji o utworzeniu funduszu lokalnym władzom. Podobne stanowisko zajął rząd. Z jednej strony sprzeciwił się on ingerencji w samodzielność finansową jednostek samorządu terytorialnego. Z drugiej – wskazał na skutki finansowe po stronie budżetu państwa. Jak szacują sami projektodawcy, przy obecnym brzmieniu przepisów zwroty dla gmin w 2027 r. (za wydatki poniesione rok wcześniej) mogą wynieść ok. 347 mln zł. Po zmianach byłoby to już ok. 661 mln zł.

„Należy mieć na uwadze, iż Polska została objęta procedurą nadmiernego deficytu i wydatki budżetowe na kolejne lata powinny być wyznaczane z uwzględnieniem ograniczeń” – wskazuje Rada Ministrów. Przypominając jednocześnie, że w tych warunkach udało się – za sprawą nowelizacji ustawy o dochodach JST – zwiększyć w tym roku wpływy samorządów łącznie o prawie 25 mld zł.

Co się jeszcze nie podoba samorządowcom

Lokalni włodarze nie zgadzają się też z innymi propozycjami zawartymi w projekcie. Chodzi m.in. o pokrywanie przez gminy kosztów ubezpieczenia sołtysa od odpowiedzialności cywilnej i od następstw nieszczęśliwych wypadków, podczas wykonywania jego zadań. Takie same uprawnienia przysługiwałyby także przewodniczącym zarządów osiedli.

„Przepis ten uprzywilejowuje sołtysów nawet względem włodarzy gmin oraz niektórych pracowników gminy, którzy koszt ubezpieczenia OC pokrywają z własnej kieszeni” – ocenia ZGWRP.

Według projektodawców należałoby również rozszerzyć kompetencje sołtysów dotyczące zarządzania i korzystania przez sołectwa z mienia komunalnego. Chodzi o możliwość upoważnienia ich przez wójta do zawierania umów w tym zakresie. Według włodarzy gmin wiejskich przeniesienie tych kompetencji na sołtysa oznaczałoby jednak faktyczne utworzenie czwartego szczebla samorządu terytorialnego. Wątpliwości w tym zakresie ma również rząd.

„(…) w trakcie dalszych prac należałoby zdefiniować i ocenić ryzyka związane z zaciąganiem zobowiązań w imieniu gminy przez osoby nieposiadające odpowiedniego zaplecza urzędowego, które czuwa nad dopełnieniem wszelkich kwestii formalnych związanych z prawem zamówień publicznych, ustawą o finansach publicznych oraz zabezpieczeniem interesów gminy w treści samej umowy itd.” – oceniają rządzący. ©℗