- Boiska wybudowane kilka lat temu są już często zniszczone. A będzie jeszcze gorzej. Jednak z tym problemem muszą poradzić sobie samorządy - wyjaśnia Witold Bańka.
Czy program budowy orlików zrealizowany przez rząd PO-PSL to był sukces?
Dobrze, że te obiekty powstały, ale niestety nie poszedł za tym żaden kompleksowy system szkolenia. Z tego punktu widzenia nie odtrąbiłbym sukcesu.
Dlaczego?
Bo zadaję sobie pytanie, chyba zasadne, dlaczego tak szybko – upłynęło raptem od 4 do 8 lat od budowy orlików – są przypadki, że boiska nie nadają się do użytku. Żeby z nich korzystać, należy je naprawiać. Ale wydawanie milionów złotych z Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej na ogólnopolski program modernizacji orlików byłby, przyzna pan, absurdem.
Przyznam. Ale mleko się rozlało, coś zrobić trzeba. Ma pan jakiś pomysł?
Witold Bańka, minister sportu i turystyki / Dziennik Gazeta Prawna
Trzeba zacząć od tego, że nieprawidłowości pojawiły się już na etapie budowy kompleksów sportowych. Odpowiednie organy państwa powinny obecnie zweryfikować, dlaczego tak się stało i kto konkretnie powinien ponieść konsekwencje za fuszerkę.
Może budowano za tanio?
Możliwe. A jak wiadomo, tanio nie zawsze znaczy dobrze. Być może chciano osiągnąć błyskawiczny sukces? Projektowano na kolanie, budowano za szybko. Gdy dodamy do tego jeszcze brak odpowiednich procedur, co potwierdziło już choćby Centralne Biuro Antykorupcyjne, powstała taka sytuacja, jaką mamy. Czyli sama idea słuszna, ale wykonanie, w wielu przypadkach, wyjątkowo kiepskie.
I co z tym zamierza pan zrobić? Samorządy skarżą się, że nie mają pieniędzy na naprawy.
W Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej jako ministerstwo mamy do dyspozycji ok. 455 mln zł na dofinansowywanie modernizacji i budowy obiektów sportowych. W ramach programu modernizacji infrastruktury na ten rok przewidzieliśmy blisko 46 mln zł, później tę kwotę jeszcze zwiększyliśmy o dodatkowe 8 mln zł, a i tak zapotrzebowanie było dwukrotnie większe. Dlatego nie stworzymy wielkiego programu naprawczego orlików, bo najzwyczajniej w świecie nie mamy na ten cel pieniędzy. A tak właściwie, to dlaczego resort właśnie teraz miałby odpowiadać za błędy popełnione przy budowie orlików?
Czyli niech orliki sobie gnuśnieją, bo nie ma pieniędzy na ich naprawę?
Tego nie powiedziałem. Mówię tylko, że brakuje środków na ogólnopolski projekt remontu boisk. Tak jak wspomniałem, mamy program modernizacji infrastruktury sportowej. Gminy, w których znajdują się podupadające obiekty, mogą aplikować o środki na ich naprawę. Z mojej wiedzy wynika, że niektóre gminy ubiegają się właśnie o środki na naprawę orlików. Nie ma jednak, to jeszcze raz powtórzę, tyle pieniędzy w funduszu, by zmodernizować wszystkie niszczejące obiekty. Zwłaszcza że w umowie dotacyjnej są zapisy, które mówią jasno, że samorząd posiadający orlika zobowiązuje się do zapewnienia przez 10 lat środków finansowych na utrzymanie obiektu oraz zatrudnienia dla pracującej na nim osoby.
Ale to nie takie proste. Często samorządy niejako miały narzucone to, że powstanie u nich orlik. Było takie zapotrzebowanie polityczne. Ale zostawmy już kwestię, kto jest winny, na boku. Nie boi się pan, że za trzy lata z 2,6 tys. boisk do użytku będzie się nadawała połowa?
Nie siałbym takiego defetyzmu, być może aż tak źle nie będzie.
Mam też nadzieję, że nie będziemy musieli za parę lat ogłaszać narodowego programu modernizacji orlików. Byłoby to rozwiązanie iście prześmiewcze, pokazujące sposób, w jaki budowano te obiekty.
Ale chyba zapominamy w tym wszystkim o najważniejszym – dzieciaki nie mają gdzie grać w piłkę.
Sport dzieci i młodzieży jest dla mnie kluczowy. Dlatego postanowiłem uruchomić program „Klub”. Dzięki niemu dofinansowujemy małe i średnie kluby sportowe. Pieniądze z resortu organizacje mogą przeznaczać na obozy sportowe, sprzęt, a także, co bardzo istotne, na pracę trenera. Zainteresowanie środowiska tym projektem było tak duże, że uruchomiliśmy drugą rundę. Łącznie na ten cel przeznaczamy blisko 23 mln zł.
Widzimy też potężne zapotrzebowanie na nową infrastrukturę. Na przykład w ramach programu inwestycji strategicznych, który dotyczy budowania dużych obiektów sportowych, wniosków do resortu wpłynęło na miliard złotych! A my na cały program mamy około 155 mln zł, z czego na zupełnie nowe zadania w tym roku możemy przeznaczyć około 40 mln zł. I na tym musimy się skupić. A samorządy z podupadającymi orlikami albo zadbają o nie same, albo mogą aplikować do programu modernizacji infrastruktury sportowej.
Rzecz w tym, że to niejedyny problem samorządów z boiskami. Ostatni wyrok w gminie Górno w powiecie kieleckim, gdzie trzeba będzie zapłacić 120 tys. zł za rzekomą uciążliwość sąsiadowania z orlikiem, może otworzyć drogę do kolejnych roszczeń. I niekorzystnych dla orlików rozstrzygnięć może też być więcej.
Taki wyrok może być jak otwarcie puszki Pandory i sprawić, że za chwilę samorządy zaleje fala podobnych roszczeń, choć mam nadzieję, że tak się nie stanie. Faktem jest, że coraz częściej słychać o zamykaniu orlików. To niepokojące zjawisko.
Ma pan pomysł, jak temu przeciwdziałać?
Dostępność obiektów sportowych powinna być priorytetem, a dyrektorzy szkół nie powinni bać się w tym zakresie odpowiedzialności. Jeżeli samorządy zrobiły wszystko zgodnie z prawem i odbyły konsultacje z mieszkańcami, roszczenia, o których pan mówi, sądy powinny oddalać. Boiska muszą być otwarte dla dzieci i młodzieży.
A kto powinien zadbać o dzieci na orlikach? Teoretycznie wiadomo – animator sportu. Ale z racji tego, jaką pensję się mu proponuje, w praktyce mamy zwyczajnych stróżów, którzy po prostu otwierają i zamykają boisko.
Na program „Lokalny animator sportu” przeznaczyliśmy z Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej 23 mln zł. To środki, które powinny trafiać do wykwalifikowanych trenerów, instruktorów i nauczycieli. Zdarza się jednak, że osoby pracujące na orlikach nie mają podstawowej wiedzy na temat wychowania fizycznego. Widzimy ten problem, tuż po igrzyskach olimpijskich w resorcie rozpoczną się prace mające na celu doprowadzenie do zmiany systemowej w tym obszarze.
Co zrobić, żeby ktoś faktycznie otoczył rozwój sportowy dzieci należytą opieką?
Chcemy wrócić do formuły SKS-ów, czyli szkolnych klubów sportowych. W ramach tego projektu szczególny nacisk położony zostanie na finansowanie pracy wykształconych nauczycieli wychowania fizycznego, którzy za organizację dodatkowych zajęć pozalekcyjnych, w szkołach lub na orlikach, będą otrzymywać dodatkowe wynagrodzenie. Programem objętych zostanie kilka tysięcy nauczycieli, trenerów i instruktorów. Zmodyfikowany w ten sposób program „Lokalny animator sportu”, a także prowadzone na szeroką skalę działania, mające na celu wspieranie małych i średnich klubów w ramach projektu „Klub”, o którym już wspominałem, pozwolą rozwijać sport dzieci i młodzieży systemowo, w sposób odpowiedzialny i globalny.
Jaka będzie skala tego przedsięwzięcia?
Przedsięwzięcie obejmie całą Polskę. Wierzymy, że rozszerzenie idei animatora sportu w połączeniu z programem dofinansowania małych i średnich klubów sportowych da znacznie lepsze efekty. Jednym słowem: rozwijamy sport dzieci i młodzieży.
Z tym jest jednak pewien problem. Część samorządowców skarży się na to, że ogólnodostępność orlików powoduje, że kluby zajmują większość czasu dostępności orlików. Może powinno się to ograniczyć?
Samorządy mogą same określić proporcję godzin między zorganizowanymi a niezorganizowanymi grupami sportowymi w planach tygodniowych czy miesięcznych. Ja nie chcę nic narzucać, bo sztywne zasady sprawdzą się lepiej w jednym miejscu, a będą kompletnie nieżyciowe w innym. A że kluby grają dużo? To dobrze, bo w mojej opinii właśnie w klubach zaczyna się prawdziwy sport. To niezwykle ważna sprawa, żeby zawodnicy mieli gdzie intensywnie i regularnie trenować.
A skoro kluby sportowe mają składki i dofinansowanie, to czy samorządy powinny od nich żądać opłat za grę na orlikach?
Zależy nam na wsparciu klubów sportowych. Myślę, że gminy też powinny to robić. Kiedy nie narzucają opłat za korzystanie z boiska, to tak naprawdę pozwalają na to, by środki własne klubów były przeznaczane na inne potrzeby. Dzięki temu klub nie będzie musiał ponownie wnioskować o dotację na dany cel.