PROBLEM: Jak głośno ma szumieć fontanna, o której godzinie może piać kogut i czy rozwieszania prania na zewnątrz należy zakazać? Także na takie pytania muszą czasem odpowiedzieć lokalne władze. Czy ewentualne kontrowersje wynikają z nadmiaru miejscowych regulacji, czy raczej z niezrozumienia prawa przez mieszkańców i nadużywania go do własnych, partykularnych celów? A może to straż miejska lub policja przesadzają, karząc w zbyt wielu sytuacjach? Gdzie są granice między prawem a absurdem? Eksperci twierdzą, że nie ma żadnego aktu dotyczącego racjonalnego tworzenia prawa. Zatem złotym środkiem może być tylko zdrowy rozsądek. Nie zawsze jednak go starcza, więc śmiesznych sytuacji nie brakuje.
Maciej Kiełbus partner w kancelarii prawnej Dr Krystian Ziemski & Partners / Dziennik Gazeta Prawna
Agnieszka Dylong Kancelaria Radców Prawnych Klatka i Partnerzy / Dziennik Gazeta Prawna
Bo za głośno szumią
Chyba największe problemy w kraju sprawiają lokalnym włodarzom... fontanny. Tak jak obecnie m.in. w Kołobrzegu. Tam dwa wodotryski na Parsęcie przeszkadzają mieszkance, według której, zwłaszcza ten pod oknem, znacznie przekracza dopuszczalne natężenie hałasu. Kobieta sama wynajęła firmę, która zmierzyła natężenie głośności. Pomiary wskazały, że hałas przekracza dopuszczalne normy uzdrowiskowe o 5 decybeli. I tak jest od przeszło 10 lat, a fontanny działają w godz. 7-21.
W pismach kierowanych do miejskich wodociągów kobieta żąda wyłączenia fontanny. Co na to miasto? Przeprowadziło własne badania. Paweł Hryciów, prezes Zarządu Miejskich Wodociągów i Kanalizacji Sp. z o.o. w Kołobrzegu, twierdzi, że przy płocie tej pani hałas jest na poziomie 55 db, więc mieści się w normach określonych w rozporządzeniu ministra środowiska z 14 czerwca 2007 r. w sprawie dopuszczalnych poziomów hałasu w środowisku (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 112). – Nie mamy pojęcia, jakimi badaniami dysponuje kobieta, nasze nie stwierdziły nieprawidłowści. Oprócz wspomnianej mieszkanki, nikt – ani turyści, ani mieszkańcy – nie skarżył się dotychczas na działające na rzece fontanny. Całe szczęście, że mieszkańcy nie narzekają na szumiące morze, które emituje hałas powyżej 60 dB – mówi Hryciów. Przyznaje mu też rację Michał Kujaczyński, rzecznik prezydenta Kołobrzegu: – Przecież szumi już sama rzeka i morze, a przy większym wietrze znacznie przekraczają one normy hałasu dla uzdrowisk – zauważa.
Problem z fontanną ma też Bytów. Na stojący na rynku wodotrysk skarżyli się mieszkańcy, a sprawę zbadał nawet wojewódzki inspektorat ochrony środowiska. Z raportu wynikało, że hałas fontanny przekracza normy o 3–4 decybele. Miasto zapowiedziało, że ograniczy uciążliwość poprzez zmniejszenie słupa wody lub drobne zmiany w wykonaniu urządzenia.
– Jakoś sobie z tym poradziliśmy. Już hałas jest mniejszy, poza tym to kwestia subiektywna, czy fontanna hałasuje, czy nie. Jakby było z 50 skarg, a nie tylko kilka, to może sprawa byłaby naprawdę poważna – twierdzi Zenon Smantek, sekretarz Urzędu Miasta Bytowa. ©?
Wyrok na koguty
Bardzo poważnie zakaz naruszania ciszy nocnej potraktowała policja w Gołuchowie, która wystawiła mandat kobiecie... za jej piejące nad ranem koguty. Sąsiad uważał, że drób nie był zamykany na noc i piał od godz. 1 do 3 nad ranem. Kobieta z żalem rozstała się z kwotą 100 zł, ale jeszcze z większym pożegnała się ze swoimi kogutami. By incydent się nie powtórzył, wolała drób zabić.
Pozostaje jednak pytanie, czy policja miała prawo interweniować. Zgodnie z regulaminem utrzymania czystości i porządku na terenie gminy Gołuchów na obszarach wyłączonych z produkcji rolniczej zwierzęta gospodarskie mogą być utrzymywane jedynie dla potrzeb własnego gospodarstwa domowego, dotyczy to też drobiu. Ich właściciel powinien gromadzić i usuwać nieczystości w taki sposób, aby nie przenikały one do wód powierzchniowych i podziemnych. Zwierzęta nie powinny być też uciążliwe dla innych poprzez hałas czy odory. Jednak zdaniem ekspertów taki regulamin jest niezgodny z prawem. Okazuje się bowiem, że kwestie związane z hałasem nie mogą być ustalane w regulaminie utrzymania czystości i porządku w gminach. [opinia eksperta] Zatem właścicielka nie musiała kogutów zabijać. ©?
Suszarki nie na zabytkach
Jakiś czas temu, wraz z wejściem przepisów ustawy krajobrazowej, media zwracały uwagę, że władze Lubina, a także niektóre miasta w województwie łódzkim, będą walczyć z praniem wywieszanym na balkonach, bo mieszkańcy nie chcą nieestetycznych widoków. W Lubinie orężem do walki miał być od dawna zapowiadany kodeks reklamowy.
Jak poinformował nas Jacek Mamiński, rzecznik prasowy prezydenta Lubina, projekt uchwały w sprawie kodeksu już przygotowano. – W tej chwili jest do wglądu i oczekujemy ewentualnych uwag mieszkańców. Po wakacjach będzie poddany pod obrady radnych miejskich. Ale o wywieszaniu prania nie ma już w nim mowy – mówi Mamiński.
Z kolei Grzegorz Kuleta, komendant Straży Miejskiej w Łodzi, jest ostrożny. – Nie są mi znane przepisy prawa lokalnego lub ogólnokrajowego, które wprowadzałyby zakaz rozwieszania prania na balkonach – twierdzi komendant.
Ograniczenia jednak są, ale w nieco innym zakresie. Grzegorz Gawlik, główny specjalista biura rzecznika prasowego prezydenta Miasta Łodzi, twierdzi, że ograniczenia montażu różnego rodzaju konstrukcji reklamowych czy instalacji (anten, suszarek itp.) obowiązują na budynkach wpisanych do rejestru zabytków.
– Obostrzenia te wynikają z przepisów o ochronie zabytków, czyli obowiązują nie tylko w Łodzi, lecz także w całym kraju. Do egzekwowania od zarządców nieruchomości utrzymania budynków w dobrym i estetycznym stanie upoważniona jest straż miejska, która może nakładać mandaty do 500 zł – mówi Mamiński. ©?
Numer albo grzywna
Poznańska policja bardzo poważnie traktuje sprawę braku numerów na drzwiach i budynkach i za ich brak wystawia mandaty.
Iwona Liszczyńska z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu takich działań zdecydowanie nie nazywa kontrowersyjnymi. – W ostatnich latach zauważamy, że częstym zjawiskiem jest brak oznaczenia posesji przez właścicieli, administratorów lub użytkowników nieruchomości wbrew obowiązkowi umieszczenia w widocznym miejscu na ścianie frontowej budynku tabliczki z numerem porządkowym. Obowiązek taki wynika wprost z art. 47b ustawy z 17 maja 1989 r. - Prawo geodezyjne i kartograficzne (t.j. Dz.U. z 2010 r. nr 193, poz. 1287 ze zm.). Uchylenie się od jego realizacji, ale także realizowanie go w niewłaściwy sposób – przez brak utrzymania takiej tabliczki w należytym stanie – jest wykroczeniem, które zgodnie z art. 64 ustawy z 20 maja 1971 r. – Kodeks wykroczeń (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 1094 ze zm.) zagrożone jest karą grzywny do 250 zł lub naganą. Bardzo ważne jest, aby uświadomić ludzi, że właściwa realizacja obowiązku ma wpływ na poprawę bezpieczeństwa społeczności lokalnej. Ratownicy medyczni, strażacy bądź policjanci poszukując adresu wezwania, tracą cenne minuty, które mogą przesądzić o uratowaniu ludzkiego życia – wyjaśnia Liszczyńska.
Poznańska policja prowadziła działania dwuetapowo. Najpierw informowała mieszkańców o obowiązujących przepisach. Tłumaczyła, że jest taki obowiązek, ze wskazaniem, jak ważne z punktu widzenia różnego rodzaju służb jest właściwe oznaczenie numeru posesji. Następnie, w przypadku ujawnienia nieprawidłowości, pouczała o konieczności ich usunięcia, zapowiadając jednocześnie działania kontrolno-represyjne, które miały miejsce po około miesiącu. Działania mają być kontynuowane również w następnych latach.
OPINIA EKSPERTA
Nie ma aktu prawnego dotyczącego racjonalnego tworzenia prawa. Jedynie w doktrynie bardzo szeroko się opisuje, jaki powinien być racjonalny prawodawca. To idealizacyjne założenie należy odnosić zarówno do parlamentu, jak i organów samorządu terytorialnego stanowiących akty prawa miejscowego.
Na szczeblu lokalnym pojawiają się co jakiś czas tendencje do nadregulacji – próby uregulowania bardzo wielu rzeczy w sposób kazuistyczny, odnoszący się do poszczególnych przypadków. Bardzo często działania legislacyjne próbują rozwiązać jeden określony problem, pomijając kontekst systemowy.
Dodatkowo trudność ze stanowieniem aktów prawa miejscowego polega na tym, że są one usytuowane na samym dole hierarchicznie skonstruowanego systemu źródeł prawa. Stanowią swoiste uzupełnienie rozwiązań wynikających z innych aktów prawnych, usytuowanych w tym systemie wyżej (głównie ustaw i rozporządzeń). Granicą tego typu działań są zawsze granice ustawowe, wyznaczające zakres kompetencji organów samorządu terytorialnego. To ustawodawca, upoważniając rady gminy, rady powiatu, sejmiki województw czy organy wykonawcze jednostek samorządu terytorialnego, musi rozważyć, ile swobody przyznać im w zakresie stanowienia prawa. Przekroczenie tych granic zawsze powinno spotykać się z reakcją organów nadzoru (wojewodów, regionalnych izb obrachunkowych). Także adresaci tego typu aktów samorządowych mają otwartą drogę do ich kwestionowania, np. przed sądami administracyjnymi. Mogą też wystąpić do organów nadzoru lub prokuratury o zainicjowanie postępowania przed sądem administracyjnym w interesie publicznym.
Tego typu problemy nie są tylko polską specjalnością – media co jakiś czas donoszą o interesujących rozwiązaniach prawnych, choćby z USA, gdzie na poziomie lokalnym reguluje się np. zachowania zwierząt.
OPINIA EKSPERTA
Pojęcie „hałasu” zdefiniowane jest w art. 3 pkt 5 ustawy z 27 kwietnia 2001 r. – Prawo ochrony środowiska (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 672 ze zm.; dalej: p.o.ś.), zgodnie z którym przez „hałas” rozumie się dźwięki o częstotliwościach od 16 Hz do 16 000 Hz. Dopuszczalne poziomy hałasu w środowisku zostały natomiast określone w rozporządzeniu ministra środowiska z 14 czerwca 2007 r. w sprawie dopuszczalnych poziomów hałasu w środowisku (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 112). Rozporządzenie różnicuje poziomy w zależności od przeznaczenia terenu, np. pod zabudowę mieszkaniową czy na cele uzdrowiskowe. Rodzaje tych terenów powinny być uwzględnione w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego, aby można było ocenić, czy normy zostały przekroczone. Ponadto dopuszczalne poziomy hałasu uzależnione są np. od rodzaju obiektu.
Artykuł 156 p.o.ś. wprowadza ogólny zakaz używania instalacji lub urządzeń nagłaśniających na publicznie dostępnych terenach miast czy terenach zabudowanych, przy czym przepisu tego nie stosuje się do okazjonalnych uroczystości, a także podawania do publicznej wiadomości informacji i komunikatów służących bezpieczeństwu publicznemu. Wyłączenie tego zakazu nie będzie miało zastosowania, gdy przykładowo z wieży kościelnej codziennie w określonych godzinach będą nadawane dźwięki niemające związku z uroczystością i kultem religijnym.
Dodatkowo rada powiatu może w drodze uchwały wyznaczyć obszary ciche w aglomeracji lub obszary ciche poza aglomeracją, uwzględniając szczególne potrzeby ochrony przed hałasem. Odnośnie zaś do zwierząt warto podkreślić, że kwestie związane z ich utrzymaniem w zakresie hałasu nie mogą być zamieszczone w regulaminie utrzymania czystości i porządku w gminach, gdyż brak jest ku temu podstawy prawnej. Przekroczeniem delegacji ustawowej jest zamieszczenie w regulaminie utrzymania czystości i porządku w gminach zapisów nakazujących reagowanie w przypadku zakłócania spokoju, porządku publicznego, ciszy nocnej przez szczekanie lub hałasowanie psa (rozstrzygnięcie nadzorcze wojewody małopolskiego z 10 października 2012 r., znak WN–11.4131.1.29.2012).