Wiceminister infrastruktury Przemysław Koperski poinformował, że projekt nowelizacji ustawy o zaopatrzeniu w wodę, który m.in. przywróci samorządom prawo ustalania opłat za wodę, powinien być gotowy późną jesienią tego roku.
Koperski potwierdził wcześniejsze zapowiedzi, że projekt zakłada, iż pierwszy metr sześcienny wody będzie kosztował symboliczną złotówkę, a progresywne stawki za większe zużycie mają zachęcać do oszczędzania wody.
Ministerstwo Infrastruktury już wiosną tego roku sygnalizowało prace nad nowelizacją ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków. Podczas piątkowego briefingu w Katowicach, PAP zapytała wiceministra Koperskiego o harmonogram prac i główne założenia projektu.
Na jesieni projekt ma trafić do Sejmu
"Jesteśmy zgodni na poziomie koalicji (rządowej - red.) - i taki jest też postulat strony samorządowej - żeby kwestie związane z ustalaniem taryf za wodę przenieść z poziomu Wód Polskich do samorządów. Tu nie ma żadnych wątpliwości. Mam nadzieję, że uda się w ciągu najbliższych dwóch-trzech miesięcy, późną jesienią, projekt skierować pod obrady Sejmu" - powiedział wiceszef MI.
"Jesteśmy w trakcie negocjacji, ponieważ dla nas bardzo ważną kwestią - oprócz przeniesienia tych prerogatyw na poziom samorządowy - jest zapewnienie powszechnego dostępu do wody pitnej w atrakcyjnych stawkach, wynoszących nie więcej, niż 1 zł za metr sześcienny" - zaznaczył nawiązując do wcześniej zgłoszonego postulatu, aby pierwszy metr sześcienny wody kosztował 1 zł, dwa kolejne były trochę droższe, a czwarty i kolejne miały jeszcze wyższą cenę.
“Trwają konsultacje i rozmowy z branżą wodno-kanalizacyjną oraz samorządami, w tym z przedstawicielami komisji wspólnej rządu i samorządu” - podsumował Przemysław Koperski.
Do 2017 roku samorządy były odpowiedzialne za zbiorowe zaopatrzenie w wodę, w tym nadzór nad przedsiębiorstwami wodociągowo-kanalizacyjnymi, co obejmowało weryfikację planów inwestycyjnych i kalkulację taryf.
W październiku 2017 roku, nowelizacja ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu ludności w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków przekazała te kompetencje Wodom Polskim, gdzie dyrektor regionalnego zarządu gospodarki wodnej stał się organem regulacyjnym, a prezes Wód Polskich organem odwoławczym.
Ceny wody. Samorządy nie chroniły mieszkańców?
Wiosną tego roku, Ministerstwo Infrastruktury, zapytane przez PAP o kwestię regulatora, odwołało się do wyników kontroli NIK przeprowadzonej w samorządach, która wykazała, że do grudnia 2017 roku samorządy nie chroniły skutecznie mieszkańców przed nadmiernym wzrostem cen za wodę i ścieki. W związku z tym NIK zaleciła ustanowienie zewnętrznego regulatora.
Jednakże, po ustanowieniu regulatora, w latach 2021-2023 pojawiło się wiele zastrzeżeń, głównie ze strony samorządów, organizacji samorządowych oraz przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych. Twierdzili oni, że działania regulatora w zakresie taryf pogarszają sytuację ekonomiczną przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych.
Ministerstwo sygnalizowało, że analizuje regulacje dotyczące pracy organu regulacyjnego, w tym procesu zatwierdzania taryf, i że wnioski z tych analiz posłużą do opracowania nowych rozwiązań.
Nowe ceny wody
5 sierpnia tego roku, wiceminister Przemysław Koperski w rozmowie z Polskim Radiem 24 poinformował, że Ministerstwo Infrastruktury pracuje nad nowelizacją ustawy o zaopatrzeniu w wodę, która zakłada, że pierwszy metr sześcienny wody będzie kosztował 1 zł, drugi i trzeci będą nieco droższe, a czwarty i kolejne jeszcze droższe.
Bezpłatna woda
"Tysiąc litrów to gwarancja dostępu do bezpłatnej wody pitnej dla każdego Polaka. Chcemy, żeby nie było bariery ekonomicznej dla nikogo, a jest różnie. Niektórzy z nas zużywają wody więcej, a niektórym jej brakuje. Chcemy zachęcić Polaków, żeby korzystali z wody z kranu zamiast butelkowanej. (...) Chcemy też, żeby w hotelach, restauracjach, kawiarniach był dostęp do bezpłatnej wody pitnej, tak jak to się dzieje w Europie" - mówił w poniedziałek Koperski.
"Kolejne 2 metry (sześcienne - PAP) mają kosztować mniej. Jeżeli ktoś zużywa powyżej trzech metrów sześciennych na osobę, musi być przygotowany na wyższe rachunki, bo cały system musi się bilansować. Ci, którzy nie podchodzą w sposób oszczędny do korzystania ze wspólnych zasobów wodnych, będą musieli zapłacić więcej. Trzy metry na osobę to standard, w którym każdy może komfortowo funkcjonować" - ocenił wówczas wiceminister.