- Mam nadzieję, że w ustawie o służbie cywilnej dojdzie do zmian, które realnie wpłyną na pozycję pracowników tego sektora. Działania zmierzające do zwiększenia prestiżu urzędników powinny iść w parze z godnym wynagrodzeniem - mówi Aleksandra Sowińska-Banaszkiewicz, dyrektor generalny Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego.

DGP: Czy to jest pani pierwsze stanowisko w administracji rządowej?
ikona lupy />
Aleksandra Sowińska-Banaszkiewicz, dyrektor generalny Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego / Materiały prasowe / fot. Materiały Prasowe

Aleksandra Sowińska-Banaszkiewicz: Tak, nie pracowałam wcześniej w administracji rządowej.

Zdaje sobie pani sprawę, że przed 2016 r. nie miałaby pani szans na tę posadę, bo wtedy wymagane było doświadczenie w administracji…

Ależ ja mam doświadczenie w administracji, tylko że samorządowej i w szkolnictwie wyższym, gdzie byłam kanclerzem.

Jak się zarządza zasobami ludzkimi, kiedy wiele spraw trzeba uzgadniać z organizacjami związkowymi?

Dla mnie zawsze najważniejszy jest człowiek, i to bez względu na to, po której stronie stoi.

Chciałabym, żeby ludzie, z którymi pracuję, czuli się dobrze i bezpiecznie, mieli stworzone przyjazne warunki pracy. Chcę widzieć w związkach zawodowych partnera i sądzę, że mamy płaszczyznę do wspólnej pracy, choć pewnie czasami przeciwne wektory.

Związkowcy potrafią czasami namieszać i uprzykrzyć życie dyrektorowi generalnemu. Czy jest pani na to przygotowana?

(Śmiech) …Jestem na to przygotowana!

W tym roku m.in. członkowie korpusu służby cywilnej otrzymali 20 proc. podwyżki. Czy efekty tej decyzji sprawiły, że specjaliści przestali odchodzić z urzędu?

Fluktuacja zatrudnienia jest i zawsze będzie, są takie obszary, w których dużo ludzi odchodzi, ale także dużo chętnych zgłasza się podczas rekrutacji. Czy podwyżki zatrzymają pracowników – zobaczymy. Na analizy jest jeszcze za wcześnie. Jednym z problemów, z którymi muszę się borykać, jest znalezienie wysoko wyspecjalizowanej kadry, ponieważ ta oczekuje wynagrodzenia znacznie przekraczającego możliwości finansowe urzędu.

Jak często w ciągu roku planuje pani wypłacać nagrody?

Chciałabym, żeby nagroda była w wysokości odczuwalnej dla pracownika. Środki finansowe, jakimi dysponuje urząd, są mocno ograniczone, w związku z tym zostanie zachowana minimalna częstotliwość określona w regulaminie, tj. dwa razy w roku.

W tym zakresie ma pani taką politykę, że wypłacamy bonusy wszystkim po równo i praktycznie każdemu pracownikowi, czy może tylko najlepsi z najlepszych otrzymują nagrody?

Dla mnie nagroda ma przede wszystkim spełniać funkcję motywacyjną, więc nie jest dla każdego i z pewnością nie w takiej samej wysokości. Żeby spełniła swoją funkcję, pracownik musi wiedzieć, dlaczego dostał nagrodę lub jej nie dostał, co pracodawca w nim ceni, jakie zachowanie powinien skorygować. Chyba pierwszy raz od dłuższego czasu nagroda w urzędzie była przyznawana w takim systemie, choć ciągle w ramach regulacji wewnętrznych przyjętych w 2018 r.

Czyli jak?

Kierownicy przyznawali nagrody pracownikom, z którymi bezpośrednio współpracują. Wiedzieli, że mogą ją przyznać w maksymalnej wysokości, wynikającej z regulaminu, ale i mogą jej nie przyznać. Ważne było dla mnie, ażeby każdy pracownik dostał tzw. feedback. Ja np. spędziłam prawie cztery godziny na rozmowach z każdym dyrektorem i zastępcą, wyjaśniając, co w ich pracy cenię, a co, moim zdaniem, wymaga zmiany. Wie pan, co ludzi wzruszało najbardziej, nawet do łez? Jak ich chwaliłam i gdy mówiłam, za co ich cenię. Dla mnie to bardzo ważne, by każda osoba, z którą pracuję, wiedziała, w jakim kierunku budujemy naszą współpracę.

Pytam dlatego, że bywają tacy dyrektorzy generalni, którzy nie chcą wchodzić w konflikt z załogą i dla świętego spokoju niemal każdemu przyznają nagrody…

Też nie chcę konfliktu z załogą, ale wierzę, że ludzie zrozumieją, jeśli wytłumaczy im się przesłanki działania. Dostałam informację zwrotną na temat swojej decyzji i była ona pozytywna. Ludzie są zadowoleni z takiej formy nagradzania i doceniania ich wysiłku.

A nagrody są wyższe czy na takim samym poziomie, jak przyznawał poprzedni dyrektor generalny?

Nagrody były na porównywalnym poziomie jak w 2023 r. Pieniądze, które przeznaczyliśmy na nagrody, to ponad 1,2 mln zł.

A dodatki zadaniowe chętnie pani przyznaje?

Dodatki zadaniowe przyznaję tylko w dwóch sytuacjach. Gdy nie zatrudniamy pracownika na zastępstwo, np. za osobę, która przebywa na urlopie macierzyńskim, więc jej obowiązki przejmują inni pracownicy merytoryczni. Bądź gdy pojawiają się nowe zadania, a ustawodawca przewiduje na ich realizację dodatkowe środki finansowe. Tak jest np. w programie „Maluch”. Niestety rzadkością jest, by za kolejnymi obowiązkami szły dodatkowe wynagrodzenia dla pracowników. Wysokość dodatków, sposób ich wyliczania i przyznawania są uregulowane w przepisach wewnętrznych, uzgodnionych ze związkami zawodowymi działającymi w urzędzie.

Czy wprowadzenie elektronicznego naboru sprawi, że będzie więcej chętnych do pracy w administracji rządowej?

Mam taką nadzieję, ale nie sądzę, że problem z pozyskiwaniem nowych pracowników wynika ze sposobu ich rekrutacji.

A z czego?

Głównym problemem jest niedostatek środków finansowych, jakimi dysponuje administracja rządowa na wynagrodzenia, które są wyraźnie mniejsze niż budżety na ten cel w administracji samorządowej.

Na jakie stanowiska poszukujecie pracowników?

Największa rotacja osób jest na stanowiskach wymagających bezpośredniego kontaktu z obywatelem. Najczęściej szukamy osób w wydziale ds. obsługi cudzoziemców i wydawania paszportów, a od stycznia br., z powodu wprowadzenia nowego świadczenia pielęgnacyjnego dla opiekunów osób z niepełnosprawnością, także w zespole orzekania o niepełnosprawności. Największy problem z pozyskiwaniem pracowników mamy ciągle z szeroko rozumianą wysoko wykwalifikowaną kadrą, np. w wydziale finansów, jak również z grupą wymagającą szczególnych uprawnień, np. w koordynacji świadczeń.

Kandydaci do pracy częściej panią rozczarowują czy może pozytywnie zaskakują swoją wiedzą i kompetencjami?

Jeszcze nie zdarzyło się tak, by kandydat zaskoczył mnie swoimi kompetencjami, ale może wynika to z tego, że pracuję na tym stanowisku dopiero od pięciu miesięcy. Zdarzyło się natomiast, i to niestety niejednokrotnie, że osoby legitymujące się dyplomem ukończenia uczelni wyższej nie miały kompetencji, których można by od nich zasadnie oczekiwać.

Co pani przeszkadza w pracy?

Właściwie dwa problemy o podobnym charakterze: z jednej strony doskwiera brak środków finansowych na wynagrodzenia dla pracowników, z drugiej zaś – niemożność ubiegania się o fundusze pomocowe z Unii Europejskiej. Administracja rządowa jest systemowo wykluczona z programów unijnych i nie może być beneficjentem środków. Mam nadzieję, że to się zmieni.

Czy jest pani za przywróceniem konkursów na wyższe stanowiska?

Tak, oczywiście, bo sprzyja to transparentności procedur administracji.

Co jeszcze powinno się zmienić w administracji rządowej, aby dyrektorom generalnym lepiej się zarządzało?

Mam nadzieję, że w ustawie o służbie cywilnej dojdzie do zmian, które realnie wpłyną na pozycję pracowników tego sektora. Mam też nadzieję, że działania zmierzające do zwiększenia prestiżu pracowników służby cywilnej będą szły w parze z godnym wynagrodzeniem. Ze swojej strony chciałabym dać pracownikom szanse na podnoszenie kwalifikacji, zdobywanie umiejętności miękkich i zwiększanie zadowolenia z pracy.

Czy przygotowywała pani audyt, tak jak inne urzędy?

Tak, przygotowaliśmy i przeprowadziliśmy audyt zarówno otwarcia, jak i wydatkowania środków finansowych na inwestycje drogowe w latach 2022 i 2023.

I czegoś się doszukaliście?

Stwierdzono wiele nieprawidłowości, głównie proceduralnych, które były związane z arbitralnym sposobem oceniania wniosków składanych przez gminy i powiaty województwa łódzkiego. Skala nieprawidłowości była na tyle znacząca, że zdecydowaliśmy się skierować do prokuratury wniosek o wszczęcie postępowania z art. 231 kodeksu karnego (nadużycie władzy przez funkcjonariusza publicznego – red.).

Docierały do mnie sygnały, że jeszcze za poprzedniej władzy pojawiały się zarzuty o mobbing przełożonych wobec pracowników. Czy wyjaśniła pani tę sprawę?

Tak, rzeczywiście były dwie sprawy, obie dotyczyły tego samego sprawcy, który został uznany za mobbera, i gdy objęłam funkcję dyrektora generalnego, ta osoba nie pracowała już w Urzędzie Wojewódzkim w Łodzi.

Ale chyba pracuje w innym urzędzie?

Być może tak, ale nie mam takiej wiedzy.

Czyli można powiedzieć, że jej się upiekło?

Na pewno można powiedzieć, że nie poniosła odpowiedzialności za swój czym jako pracownik Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego.

Czy dużo ludzi przyszło już pani zwolnić od chwili objęcia stanowiska?

Dotychczas zwolniłam zaledwie kilka osób, każdorazowo jednak, co chcę tu wyraźnie podkreślić, były to działania merytorycznie uzasadnione.

Tego możemy się dowiedzieć, jeśli sprawy trafią do sądu, a ten wyda prawomocne orzeczenie…

Niezależnie od tego jedną z tych osób zwolniłam w trybie art. 52 kodeksu pracy (rozwiązanie umowy bez wypowiedzenia z winy pracownika – red.). Ponadto kilka osób odwołałam z zajmowanych przez nie stanowisk dyrektorskich. Osoby te nadal, za wyjątkiem jednej, pozostają pracownikami Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego.

A jeśli mogę zapytać – czym podpadł urzędnik, który został dyscyplinarnie zwolniony?

Osoba ta rażąco naruszyła obowiązki pracownicze, łamiąc regulamin pracy.

Czy w 2025 r. podwyżki dla korpusu również powinny być na poziomie 20 proc?

Oczywiście, że tak.

A wierzy pani w to, że tak będzie?

Oczywiście, że nie. ©℗

Rozmawiał Artur Radwan