Okazuje się, że konkursy w oświacie są niepotrzebną formalnością, bo ostatecznie i tak wygrywają osoby, z którymi chcą współpracować aktualne władze. Pytanie więc, po co utrzymywać fikcję.

Prawie wszystkie osoby, które po objęciu władzy przez koalicję rządową zostały powołane tymczasowo na stanowiska kuratorów oświaty, po przeprowadzeniu formalnego konkursu znalazły się w gronie zwycięzców. I zostały kuratorami. Wyjątek to województwo świętokrzyskie, gdzie p.o. kuratorem oświaty był pracownik kuratorium, a w konkursie została wyłoniona inna osoba.

Konkursy i obietnice

Z informacji DGP wynika, że osoby, które zrezygnowały z bycia dyrektorami lub nauczycielami i zaczęły czasowo pełnić obowiązki kuratorów, dostały nieformalne zapewnienie, że mają duże szanse, graniczące z pewnością, iż otrzymają tę posadę. Oficjalnie kierownictwo resortu edukacji przekonywało jednak, że nic nie jest przesądzone w sprawie kandydatur na stanowiska kuratorów.

– Do konkursu na kuratora mógł przystąpić każdy, kto spełniał warunki formalne. W śląskim kuratorium pełniącym obowiązki został wizytator, który ostatecznie też wygrał nabór. Dla nas nie jest istotne, że ktoś za czasów rządów PiS pracował jako dyrektor szkoły czy nauczyciel, a nawet był pracownikiem kuratorium. Istotne jest, czy był człowiekiem, który potrafił się sprzeciwić poprzedniej władzy, jeśli dochodziło do nadużyć, czy też zwykłym żołnierzem Zjednoczonej Prawicy – mówi DGP Krystyna Szumilas, posłanka KO i była minister edukacji oraz przewodnicząca sejmowej komisji edukacji, nauki i młodzieży.

– Z naszych list do parlamentu kandydowali nauczyciele oraz inne osoby związane z oświatą i część z nich się nie dostała. Mogłyby się ubiegać o takie posady, ale nie ma u nas na to zgody, bo podstawowym warunkiem do bycia kuratorem jest apolityczność i brak jakiegokolwiek związku z partią polityczną. Szkoła musi być daleka od polityki – zapewnia Szumilas.

(A)polityczni

Od lat nie jest tajemnicą, że szefowie urzędów wojewódzkich, ministerstw, a także jednostek samorządu terytorialnego chcą otaczać się zaufanymi ludźmi. Dlatego tam, gdzie obowiązują konkursy, często są one fikcją. Prawda jest taka, że żaden szef nie zdecyduje się zatrudnić osoby, do której nie jest przekonany, nawet jeśli wygra ona konkurs.

Zgodnie z art. 50 ustawy z 14 grudnia 2016 r. – Prawo oświatowe (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 900 ze zm.) kuratora oświaty, na wniosek wojewody, powołuje i odwołuje minister edukacji narodowej. Odwołać może także z własnej inicjatywy. Zasadą jest, że kandydata na stanowisko kuratora oświaty wyłania się w drodze konkursu, który ogłasza i przeprowadza wojewoda. Ogłoszenie konkursu następuje nie później niż w ciągu miesiąca od dnia, w którym nastąpiło odwołanie kuratora oświaty.

Jednym z pierwszych kuratorów, których odwołała nowa minister Barbara Nowacka, była budząca kontrowersje Barbara Nowak, małopolski kurator oświaty. Tego samego dnia przedstawiono jako pełniącą obowiązki na tym stanowisku dr Gabrielę Olszowską, która potem wygrała konkurs i jest już pełnoprawnym kuratorem. Podobnie było w przypadku pozostałych kuratorów. Dorota Nowak-Maluchnik, zanim formalnie została podkarpackim kuratorem oświaty, wcześniej także pełniła czasowo obowiązki na tym stanowisku. Na pomorskiego kuratora oświaty w Gdańsku Barbara Nowacka powołała Grzegorza Krygera, który od 22 grudnia 2023 r. pełnił obowiązki pomorskiego kuratora oświaty, a następnie wygrał konkurs na to stanowisko (zgłosiły się dwie osoby). Wioletta Krzyżanowska na początku była osobą pełniącą obowiązki mazowieckiego kuratora oświaty, a w kolejnym etapie wygrała konkurs i została kuratorem.

Stosowana procedura i przebieg wydarzeń są niemal identyczne jak w przypadku poprzedniej ekipy rządowej. Z takim zastrzeżeniem, że w okresie rządów PiS na te stanowiska trafiały osoby, które wcześniej, a także później zasilały listy tej partii, czy to do wyborów parlamentarnych, czy też samorządowych. Wiele z nich nie kryło się ze swymi sympatiami politycznymi. Nowa władza sprawia wrażenie, że stawia głównie na osoby, które są związane z oświatą, a nie z partiami politycznymi. Na przykład Aurelia Michałowska, odwołana po prawie ośmiu latach pod koniec ubiegłego roku ze stanowiska mazowieckiego kuratora oświaty, w czasie pełnienia swojej funkcji jednocześnie kandydowała m.in. do parlamentu z list PiS. Obecnie, tak samo jak Barbara Nowak, próbuje swoich sił w wyborach samorządowych.

Tak samo dyrektorzy

Henryk Kiepura, wiceminister edukacji narodowej odpowiedzialny za współpracę z samorządami, w ubiegłym tygodniu potwierdził, że w resorcie rozpoczęły się prace nad tym, aby samorządowcy – wójtowie, burmistrzowie, starostowie – mogli powierzać funkcje dyrektorów na kolejną kadencję tym samym osobom. Zaznaczył, że po wprowadzeniu takich zmian nie będzie trzeba robić konkursu.

DGP o takich planach nowej ekipy rządzącej pisał już 15 listopada 2023 r. w artykule pt. „Konkursy na dyrektorów szkół to fikcja. Samorządy chcą to ukrócić”. Tego typu rozwiązania funkcjonowały wcześniej, ale PiS wprowadził obligatoryjne konkursy dla wszystkich dyrektorów po pięciu latach pracy.

– To jest dobry pomysł, aby na kolejną kadencję dyrektora nie było konkursów, bo to wszystko kosztuje i wymaga zaangażowania bardzo dużej grupy urzędników. Jeśli nauczyciele i rodzice akceptują dotychczasowe funkcjonowanie szkoły, to nie widzę przeszkód, aby bez konkursu wydłużyć kadencje na kolejne lata – mówi Krystyna Szumilas.

– Najważniejszym kryterium powinno być to, czy działalność dydaktyczna i wychowawcza w szkole jest na dobrym poziomie. Ciągłość zatrudnienia gwarantuje stabilność – przekonuje Szumilas.

Z kolei Anna Sala, dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego w Suchej Beskidzkiej, przyznaje, że dla niej te zmiany są bez znaczenia.

– Przystąpienie do ponownego konkursu działa motywująco na dotychczasowego dyrektora, który wie, że musi się przez cały czas starać i przedstawić swój plan działania na kolejne lata – wskazuje.

Sławomir Wittkowicz, członek prezydium Forum Związków Zawodowych, przewodniczący WZZ „Forum-Oświata”, który brał udział w niejednym konkursie, wskazuje, że kandydat obiecuje realizację programu, który w praktyce najczęściej i tak nie jest realizowany, bo samorząd nie ma na to środków.

– To jest kolejna fikcja, z której trzeba zrezygnować, bo i tak najczęściej wygrywa osoba, którą chce na stanowisku dyrektora szkoły lub przedszkola widzieć wójt, burmistrz lub prezydent miasta – dodaje.

Kinga Gajewska, posłanka PO, przyznaje, że zmiany dotyczące uprawnień samorządów w zakresie oświaty mają zostać znacznie rozszerzone i nie będą się sprowadzać do rezygnacji z konkursów dla dyrektorów na kolejną kadencję. Mają też doprowadzić do zmniejszenia uprawnień kuratorów i tym samym zapewnienia większej autonomii samorządowców. ©℗

ikona lupy />
Powoływanie i odwoływanie kuratora oświaty / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe