Polski system zapewnia odpowiednią opiekę i kształcenie małym cudzoziemcom, ale dotyczy to tylko tych, którzy formalnie w nim uczestniczą. Natomiast gdy deklarowana jest nauka zdalna w ukraińskiej szkole, nikt tego nie sprawdza.

Takie wnioski płyną z opublikowanego wczoraj przez Najwyższą Izbę Kontroli raportu pt. „Kształcenie dzieci cudzoziemców w polskich szkołach”.

Jak wynika z kontroli przeprowadzonych w szkołach przez NIK, warunki prawne, organizacyjne i finansowe przyjęte w polskim systemie oświaty w celu kształcenia dzieci cudzoziemców, w tym uczniów z Ukrainy, pozwalały na zaspokojenie ich potrzeb edukacyjnych, wychowawczych i opiekuńczych. Izba zwraca jednak uwagę na to, że obowiązujące regulacje, przygotowane przez Ministerstwo Edukacji Narodowej (MEN), nie przewidują centralnego gromadzenia danych dotyczących uczniów, którzy przybyli do Polski po 24 lutego 2022 r. i uczyli się zdalnie w ukraińskich szkołach. Wprawdzie opiekunowie dzieci z Ukrainy, które uczą się na odległość, powinni to zgłaszać w odpowiedniej gminie, ale lokalne władze nie mają narzędzi, by ten obowiązek wyegzek wować. Niektóre samorządy w ogóle nie gromadzą takich danych.

NIK ustaliła, że już w ubiegłym roku do resortu docierały petycje i doniesienia medialne na temat tego problemu. Mimo to minister nie zmienił przepisów. Jak stwierdza izba, skutek jest taki, że nie wiadomo, ile dzieci z Ukrainy przebywających w Polsce, które podlegają obowiązkowi szkolnemu lub nauki, nie jest objętych ani polskim, ani ukraińskim systemem kształcenia. Nie wiemy zatem, ile z nich w ogóle przestało się uczyć.

W związku z tymi ustaleniami NIK wnioskuje do Ministerstwa Edukacji Narodowej o ustalenie tej liczby oraz o wprowadzenie mechanizmu, który pozwoli na monitorowanie tego, czy obowiązki (szkolny lub nauki) są rzeczywiście realizowane. W ubiegłym roku apelowała o to także Amnesty International w petycji skierowanej do resortu. Z kolei rzecznik praw obywatelskich przestrzegał, że w sytuacji gdy prawo dziecka do edukacji nie jest realizowane, brak reakcji polskich władz może stanowić naruszenie zobowiązań wynikających m.in. z międzynarodowej Konwencji o prawach dziecka.

NIK zwraca także uwagę na to, że do 2 czerwca 2023 r. kuratorzy oświaty nie zakończyli kontroli zaplanowanej przez ministra edukacji na rok szkolny 2022/2023, dotyczącej m.in. przyjmowania w szkołach cudzoziemców i wspomagania ich w nauce. Tymczasem, w ocenie izby, taka kontrola powinna zostać przeprowadzona już na początku roku szkolnego. Umożliwiłoby to wypracowanie konkretnych rozwiązań, które poprawiłyby sytuację cudzoziemców w polskich szkołach.

NIK zwraca uwagę także na problem dotyczący szkoleń nauczycieli pracujących z dziećmi cudzoziemców. Z przeprowadzonej przez nią kontroli wynika, że zaledwie jedna trzecia skontrolowanych szkół (10 z 28) finansowała związane z nimi wydatki. W latach 2020–2022 wzrosły one z ok. 17 tys. zł do ponad 50 tys. zł i wyniosły w sumie ok. 80 tys. zł.

Z badań ankietowych przeprowadzonych przez NIK wśród prawie 1000 nauczycieli oraz pedagogów i psychologów pracujących z małymi cudzoziemcami wynika, że niemal 73 proc. z nich w latach szkolnych 2021/2022 i 2022/2023 uczestniczyło w doskonaleniu zawodowym związanym z edukacją (wychowaniem, opieką) dzieci cudzoziemców zorganizowanym przez szkołę. We wszystkich skontrolowanych przez NIK placówkach opierało się ono jednak głównie na organizowaniu szkoleniowych posiedzeń rad pedagogicznych. Natomiast niemal połowa nauczycieli (48 proc.) biorących udział w badaniu deklarowała, że w ww. latach szkolnych wzięła udział w doskonaleniu zawodowym związanym z edukacją uczniów cudzoziemców z własnej inicjatywy i na własny koszt. Głównie w formie szkoleń online, konferencji przedmiotowo-metodycznych i stacjonarnych warsztatów praktycznych, zajęć otwartych oraz kursów kwalifikacyjnych i studiów podyplomowych. ©℗

ikona lupy />
Lawinowy wzrost liczby uczniów z Ukrainy w polskich szkołach / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe