Prawnicy spierają się, czy odwoływanie zajęć w szkołach z powodu ostatnich protestów na drogach jest właściwą decyzją. W obronie samo rządowców staje organ nadzoru pedagogicznego.
W całym kraju trwają protesty rolników, co oznacza dla mieszkańców poszczególnych gmin problemy w dotarciu do pracy, przedszkoli i szkół. Paweł Miś, wójt gminy Liszki z województwa małopolskiego, dzień przed feriami zimowymi zdecydował, że uczniowie nie pójdą do szkół z uwagi na planowane blokady rolnicze. Część ekspertów odbiera to jako gest wpisujący się w kampanię wyborczą, inni przyjęli to ze zrozumieniem, a jeszcze inni z dużym zdziwieniem.
Paweł Miś wydał w lutym 2024 r. komunikat, w którym stwierdził, że w związku z zaplanowanym na piątek strajkiem rolników oraz utrudnieniami w ruchu drogowym w czasie, gdy odbywają się zajęcia szkolne, organ prowadzący zdecydował o zawieszeniu zajęć w tym dniu we wszystkich szkołach podstawowych włącznie z oddziałami przedszkolnymi. Uzasadniał taką decyzję tym, że na terenie gminy może wystąpić zagrożenie bezpieczeństwa uczniów związane z utrudnieniami w dotarciu do szkoły i powrotem z niej.
Strajk a bezpieczeństwo
Mimo naszych wielokrotnych próśb i wysłanego wcześniej zapytania wójt nie zdecydował się na rozmowę w tej sprawie z DGP.
Decyzję o zamknięciu szkół podjął na podstawie par. 18 ust. 1 rozporządzenia ministra edukacji narodowej i sportu z 31 grudnia 2002 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 1604). Zgodnie z tym przepisem organ prowadzący szkołę może zawiesić zajęcia na czas oznaczony, w przypadku gdy na danym terenie może wystąpić zagrożenie bezpieczeństwa uczniów związane z utrudnieniem w dotarciu ucznia do szkoły lub placówki lub powrotem ze szkoły bądź związane z utrudnieniem dotyczącym organizacji zajęć w szkole – w związku z organizacją i przebiegiem imprez ogólnopolskich lub międzynarodowych.
– Wszystko wskazuje na to, że protesty rolników i blokady dróg nie skończą się szybko. Taki stan może jeszcze potrwać wiele tygodni. Zastanawiam się, czy wójt w tych okresach też zdecyduje się na odwołanie zajęć, czy miał taki gest tylko dzień przed feriami, co wpisuje się w kampanię wyborczą do samorządów, bo na pewno dodatkowe wolne w tym terminie spodobało się wyborcom – wskazuje Łukasz Łuczak, adwokat i ekspert ds. prawa oświatowego.
– Dla mnie to jest nadużycie uprawnień przez wójta. Weźmy np. stolicę, w której ciągle są jakieś protesty i blokowanie dróg. W takim mieście przez większość okresu nauki trzeba byłoby zawiesić zajęcia lub przejść na naukę zdalną – przestrzega mecenas.
Tylko w drodze wyjątku
DGP poprosił o stanowisko w tej sprawie organ nadzoru pedagogicznego w Krakowie. Małopolskie Kuratorium Oświaty również powołało się na opisany przepis, który potwierdza, że samorząd mógł podjąć taką decyzję. Zaznaczyło, że dyrektor w porozumieniu z organem prowadzącym mógł dokonać takich czynności, gdyż strajki rolników mogą stanowić problem w dotarciu do szkoły uczniów, ponieważ powodują blokowanie przejść dla pieszych i dróg. Co więcej – kuratorium przyznało, że zostało powiadomione, iż wójt gminy Liszki będzie podejmować taką decyzję.
– Mam nadzieje, że takie decyzje lokalnych włodarzy będą podejmowane w drodze wyjątku. Tak jak w przypadku zbyt niskiej temperatury w szkołach. Rolnicy raczej blokują ruch tranzytowy i robią to na dużych węzłach, a nie w małych miejscowościach. Protest uderza bardziej w duże aglomeracje – mówi Robert Kamionowski, ekspert ds. prawa oświatowego, radca prawny, partner w kancelarii Peter Nielsen & Partners Law Office.
– Zarządzenie dnia wolnego tuż przed feriami jest dla mnie zrozumiałe, ale jeśli miałoby się to cyklicznie powtarzać, to takie decyzje zaburzałyby prawidłowe funkcjonowanie placówek oświatowych. Muszą więc być bardzo wyważone – postuluje. ©℗