"Witaj szkoło, rąk nie podawać!" – takim hasłem powinni być witani, w rozpoczętym właśnie roku szkolnym, uczniowie. W niektórych szkołach zakazano bowiem podawania rąk na powitanie. O nowelizacji tzw. ustawy Kamilka i wdrażaniu standardów ochrony małoletnich mówi dr Patryk Kuzior, adiunkt w Akademii WSB w Dąbrowie Górniczej.

Beata Anna Święcicka: Początek nowego roku szkolnego przywitaliśmy wejściem w życie tzw. ustawy Kamilka, czyli nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczości na tle seksualnym i ochronie małoletnich. Trzy pierwsze tygodnie września to dla szkół i placówek oświatowych czas intensywnego wprowadzania wynikających z noweli zmian, w tym także standardów ochrony małoletnich. Dlaczego wdrażamy je dopiero w 2024 r.? Czy nie powinny obowiązywać od dawna?
ikona lupy />
Dr Patryk Kuzior, adiunkt w Akademii WSB w Dąbrowie Górniczej, specjalista prawa administracyjnego i oświatowego, samorządowiec. / Dziennik Gazeta Prawna

Dr Patryk Kuzior: Jako prawnik z dwudziestoletnim stażem stosowania prawa, w tym zwłaszcza administracyjnego, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jesteśmy krajem akcyjnym. Gdy w 2006 r. w Chorzowie pod naporem śniegu zawaliła się hala targowa, natychmiast sprawdzano, czy dachy wszystkich budynków wielkopowierzchniowych są odśnieżone. Kiedy doszło do tragicznego pożaru w escape roomie, natychmiast ruszyły kontrole sprawdzające stan bezpieczeństwa tego typu obiektów. Gdy jakiś pijany bandyta wjechał w przystanek, zabijając kilka osób, zaraz zajęto się zaostrzaniem prawa karnego i odpowiedzialności za wypadki komunikacyjne spowodowane pod wpływem alkoholu. Mówię o tym, bo prawo to inżynieria społeczna. Ustalane normy w postaci zakazów i nakazów postępowania kształtują nasze postawy i zachowania. Działania inżynierskie muszą być jednak przemyślane i cechować się logiką, ponieważ w tym wypadku dotyczą prawa, które jest skomplikowanym systemem. Czy tak trudno pojąć, że zmiana jednego trybiku może spowodować, że cały mechanizm będzie źle działał? Niestety, nasz prawodawca często działa populistycznie, dla łagodzenia nastrojów społecznych lub po prostu pod publikę, bez głębszej refleksji nad skutkami wprowadzanych zmian, bez szerokich konsultacji ze specjalistami. W mojej ocenie tak też stało się w przypadku regulacji, które są wdrażane m.in. poprzez wspomniane standardy ochrony małoletnich.

Czy początek roku szkolnego to dobry czas na wprowadzanie takiej nowelizacji?

Dr Patryk Kuzior: Z początkiem roku szkolnego zatrudnianych jest wielu nowych nauczycieli. Przy czym nie chodzi tu tylko o osoby, które po raz pierwszy podejmują pracę w oświacie. Dotyczy to każdego przypadku nawiązywania stosunku pracy, a więc także, gdy zawierana jest pomiędzy stronami kolejna umowa. Wszystkie te osoby, a także inne, które będą zajmować się edukacją i wychowaniem, muszą być sprawdzone pod kątem niekaralności. Zawarcie umowy bez przedstawienia informacji z Krajowego Rejestru Karnego (KRK) jest czynem zabronionym. Niestety, znów ustawodawca nie przewidział, że w sądach powstaną kolejki i część osób nie będzie mogła uzyskać wymaganego dokumentu na czas. A przecież można było od razu pomyśleć o systemie, który maksymalnie uprości uzyskiwanie takiej informacji. Rodzi się pytanie, dlaczego na przykład nie udostępni się możliwości pobierania informacji przez aplikację mObywatel, skoro w aplikacji tej widoczne są mandaty i punkty karne za wykroczenia drogowe. Kolejki to jednak nie jedyny problem.

Gdzie zatem pojawia się kolejny problem?

Dr Patryk Kuzior: Moim zdaniem rozszerzenie zakresu pozyskiwanych informacji o karalności, a pamiętajmy, że nauczyciele od wielu lat byli sprawdzani w KRK pod kątem karalności za umyślne przestępstwa i przestępstwa skarbowe, a także kręgu osób, ponieważ zgodnie ze zmianą przepisów aktualnie sprawdzane muszą być wszelkie osoby, które dopuszczane są do jakiejkolwiek działalności edukacyjnej, wychowawczej i opiekuńczej, to wyraz ciągle silnej w naszym kraju wiary w papier i pieczątkę. Niestety, mam złą wiadomość. Nie trzeba być kryminologiem, żeby zauważyć, że wielu sprawców przestępstw, w tym także poważnych, to osoby wcześniej nienotowane. Z kolei skazani niekoniecznie muszą okazać się recydywistami – mogą się skutecznie zresocjalizować.

Czy to znaczy, że zaostrzenie przepisów nie sprawdzi się w praktyce?

Dr Patryk Kuzior: Paradoksem aktualnej regulacji jest to, że informację z KRK musi przedstawić dziś każdy, kto nawet na moment przyjdzie do szkoły prowadzić działalność edukacyjną czy opiekuńczą. Uświadommy sobie, że kwit musi przedstawić nawet stojący nad grobem weteran drugiej wojny światowej, zaproszony do opowiedzenia dzieciom czy małoletniej młodzieży o koszmarze wojny, czy rodzic, który pójdzie z klasą jako kolejny opiekun do kina, podczas gdy nie sprawdza się na przykład zatrudnionego w szkole konserwatora, który codziennie mija dziesiątki, a może nawet setki dzieci na szkolnym korytarzu, bo przecież w zakresie jego czynności nie ma zadań opiekuńczych. W czasie, gdy dzieci i młodzież coraz bardziej wsiąkają w rzeczywistość wirtualną, gdy coraz trudniej odkleić młodych ludzi od wyświetlaczy smartfonów, szkoła powinna otwierać się na świat, wzbogacać jak tylko się da swoją ofertę. Tymczasem my przysłowiowo wylaliśmy dziecko z kąpielą. W wielu szkołach popularnym działaniem było zapraszanie rodziców lub ludzi spoza środowiska szkolnego na pogadanki tematyczne, na przykład opowiadania o swoich zawodach. To opierało się przecież na wolontariacie. Obawiam się, że dziś większość tych osób nie będzie chciała przyjść do szkoły, nie dlatego, że wstydzą się swojej karty karnej, ale dlatego, że pozyskanie informacji z KRK to biurokratyczny kłopot.

Przepisy nakładają na dyrektorów placówek oświatowych także obowiązek sprawdzania przeszłości pracowników i współpracowników w bardziej rozszerzonym zakresie niż dotychczas. Czy jest to w praktyce szkolnej wykonalne?

Dr Patryk Kuzior: Dyrektorzy muszą dziś badać, czy zatrudniana osoba w ostatnich dwudziestu latach nie zamieszkiwała poza granicami Polski. Jeśli tak, to musi także z kraju przeszłego zamieszkania pozyskać stosowną informację o niekaralności. Przypomnę, że 20 lat temu weszliśmy do UE, co spowodowało wielką falę wyjazdów i w efekcie wiele osób ma w swojej przeszłości krótsze lub dłuższe epizody mieszkania na emigracji. Dziś te osoby muszą dowiedzieć się, gdzie i jak pozyskać informację o tym, że podczas emigracji nie zeszli na złą drogę.

Co z zapisami zawartymi w Karcie Nauczyciela?

Dr Patryk Kuzior: Karta Nauczyciela od dawna przewiduje, że prawomocne skazanie nauczyciela za przestępstwo umyślne powoduje wygaśnięcie stosunku pracy. Jednakże na skutek tzw. ustawy Kamilka w szkole nie można zatrudniać także osób, które dopuściły się niektórych nieumyślnych przestępstw. Niestety prawodawca znów zapomniał zadbać o spójność regulacji i w efekcie trzymanie w szkole nauczyciela, któremu uprawomocnił się wyrok za nieumyślne przestępstwo przeciwko zdrowiu, jest czynem zabronionym, ale jednocześnie nie ma przepisu, który dałby podstawę do rozwiązania stosunku pracy z nauczycielem w takim przypadku. Taka niespójność systemowa bierze się niestety często z tego, że ciągle dokładane są nowe regulacje. Myślę, że i w odniesieniu do prawa moglibyśmy wykorzystać modne ostatnio hasło, jakie używane jest w stosunku do sprzętów domowych i innych rzeczy: "nie kupuj nowego, napraw stare".

Jakie są tego konsekwencje?

Dr Patryk Kuzior: Wraz z nowymi przepisami rozszerza się krąg osób badanych pod kątem przeszłości kryminalnej, a tymczasem od lat nie doczekaliśmy się regulacji, która zobowiązywałaby sądy do natychmiastowego powiadamiania pracodawcy w sytuacji wydania prawomocnego wyroku skazującego, w sytuacji, gdy taki wyrok przekreśla dalszą karierę zawodową. W praktyce zdarza się, że nauczyciel został skazany za umyślne przestępstwo, więc teoretycznie wygasł mu z mocy prawa stosunek pracy, ale wiadomość o tym do dyrektora dociera dopiero po latach.

Badanie ewentualnej przeszłości kryminalnej kandydatów do pracy z dziećmi to nie jedyna zmiana wprowadzona nowelizacją. Nowe regulacje wymagają ustalenia w placówkach oświatowych standardów ochrony małoletnich. Jak szkoły i przedszkola radzą sobie z tym w praktyce?

Dr Patryk Kuzior: Niestety różnie. W niektórych szkołach od września wprowadzono dystans społeczny i wewnętrzną procedurą zakazano nawiązywania jakichkolwiek bliższych relacji nauczyciel – uczeń, w tym przyjmowania zaproszeń do znajomych na portalach społecznościowych. Niektórzy dyrektorzy szkół poszli jednak tak daleko, że nie wolno już podawać sobie rąk na powitanie. Można powiedzieć prześmiewczo, że jedynym pozytywnym skutkiem takiego działania będzie ograniczenie zachorowań na COVID, ale czy o to chodziło?

Czy dyrektorzy szkół wprowadzający takie procedury nie dostrzegli ich szkodliwości?

Dr Patryk Kuzior: To smutne, że szkoła, której ton nadają osoby z wykształceniem pedagogicznym, uważa, że najlepiej dla dobrostanu dzieci jest gdy wprowadzi się dystans w relacjach, zakaże się jakichkolwiek form kontaktu fizycznego z uczniem, czy zabroni rodzicom wchodzenia na teren szkoły. Smutne jest także to, że ustawodawca uznał, że konieczne są procedury, by przypomnieć w nich, że zakazane jest bicie dzieci, ich poniżanie, że trzeba chronić ich godność, dać prawo do wypowiedzenia swojego zdania. Te wszystkie kwestie są przecież już prawnie uregulowane, często na tak wysokim poziomie jak Konstytucja czy Konwencja ONZ o prawach dziecka. Może więc zamiast nakładania obowiązku ustanowienia w szkole kolejnej instrukcji czy procedury, lepiej polecić przeczytanie i omówienie aktów prawnych, które mówią o tym, jak należy traktować dzieci, a szerzej – innych ludzi? Jako nauczyciel akademicki prowadzący m.in. zajęcia na studiach podyplomowych dla nauczycieli, wielokrotnie przekonałem się o tym, że są w Polsce nauczyciele, którzy nigdy nie przeczytali Konwencji o prawach dziecka.

Czy zatem nowelizacja jest nietrafionym pomysłem resortu oświaty?

Dr Patryk Kuzior: Wydawać by się mogło, że skoro wdraża się standardy ochrony małoletnich, to teraz będzie już tylko lepiej, ochrona dzieci przed różnymi przejawami przemocy zostanie podniesiona na wyższy poziom. Obawiam się, że tak się jednak nie stanie, bo już widać ogromne ryzyko wypaczenia tej idei.

Dziękuję za rozmowę.
Beata Anna Święcicka