Główny Urząd Nadzoru Budowlanego na razie zaleca wstrzymanie się z ich przeprowadzaniem przez gminy.

Pełna wersja Zintegrowanego Systemu Ograniczania Niskiej Emisji (ZONE), wraz z rozbudowaną Centralną Ewidencją Emisyjności Budynków (CEEB), została uruchomiona ponad dwa miesiące temu – 18 września. Oprócz informacji o źródłach ciepła można już wprowadzać do niej, w ramach inwentaryzacji, szczegółowe informacje dotyczące nieruchomości (m.in. wysokość kondygnacji ogrzewanych czy stan stolarki okiennej). Na tej podstawie właściciele i zarządcy nieruchomości uzyskają uproszczoną analizę efektywności energetycznej, która może wskazać właściwy kierunek, jeśli chodzi o wymianę źródła ciepła na efektywniejsze czy termomodernizację.

Jak na razie inwentaryzacje przeprowadzają głównie kominiarze przy okazji przeglądów, często znacznie podnosząc cenę za całą usługę. Większość gmin wstrzymuje się z działaniami.

– Nie jest tak, że się na to rzuciliśmy. A to dlatego, że cały czas przepisy są nieprzejrzyste, system nie działa w pełni, a przede wszystkim nie mamy wiedzy na temat finansowania – komentuje Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich (ZMP).

Inwentaryzacja to nie audyt

Od początku prac nad rozwinięciem systemu ZONE samorządowcy zgłaszali wiele wątpliwości dotyczących nowych obowiązków nakładanych na gminy. Część z nich przedstawiciele GUNB rozwiewali podczas licznych szkoleń w ostatnich miesiącach. Potwierdzono m.in., że w obecnym stanie prawnym przeprowadzenie inwentaryzacji jest nieodłącznym elementem kontroli środowiskowej w zakresie źródeł ciepła spalania, gospodarki wodno-ściekowej czy gospodarki odpadami. Ustawodawca nie wyznaczył jednak gminom żadnego terminu na przeprowadzenie tych działań.

Co istotne, inwentaryzacja nie jest tożsama z audytem energetycznym, który powinien być przeprowadzany przez certyfikowanego audytora, a za prawdziwość przekazanych danych odpowiada właściciel lub zarządca nieruchomości, a nie urzędnik. Dodatkowo, w przypadku braku wiedzy o poszczególnych parametrach, system pozwala na wprowadzenie informacji o braku danych.

– Inwentaryzacja dzieli się na dwie części – wpisanie danych dotyczących źródeł ciepła i ogrzewania oraz dodanie do tego parametrów technicznych budynku na zasadzie oświadczenia użytkownika – mówił podczas ostatniego szkolenia organizowanego przez ZMP Adam Perz, zastępca dyrektora Departamentu Usług Cyfrowych w GUNB.

Na tej podstawie automatycznie generuje się uproszczona analiza efektywności energetycznej, jednak nie wskaże ona właścicielowi konkretnych rozwiązań, a kierunek, w którym powinien zmodernizować budynek. GUNB potwierdził również, że inwentaryzacja ma mieć charakter pomocniczy i od jej wcześniejszego przeprowadzenia nie będzie uzależniona możliwość skorzystania z jakiegokolwiek programu dotyczącego termomodernizacji czy wymiany źródła ciepła.

– W dużych programach są wymogi dotyczące audytu energetycznego, ale nie inwentaryzacji – mówi Marek Wójcik.

Kominiarze zawyżają ceny

Jak podkreślają samorządowcy i przedstawiciele GUNB, jak na razie dane związane z inwentaryzacją są wprowadzane do systemu głównie przez kominiarzy. Okazuje się jednak, że skorzystali oni z okazji, aby podwyższyć ceny swoich usług od 50 zł do nawet 500 zł.

– Na podstawie chronometraży (pomiar czasu trwania pracy – red.) taka inwentaryzacja, czyli spisanie źródeł ciepła i parametrów technicznych budynku, zajmuje kominiarzowi ok. 8–10 min. Z naszego punktu widzenia nie ma żadnego uzasadnienia ekonomicznego do naliczania dodatkowych kwot – wskazywał Adam Perz.

Chociaż ceny usług kominiarskich nie są w żaden sposób regulowane, GUNB, wraz z przedstawicielami środowisk kominiarskich, zamierza wydać w tej sprawie specjalne stanowisko. Jak uniknąć dodatkowych kosztów? Można poczekać na inwentaryzację przeprowadzaną przez gminnego urzędnika. Te jednak są jak na razie rzadkością i ograniczają się głównie do zamówionych bezpośrednio przez mieszkańców.

Urzędnicy skarżą się na błędy, które utrudniają pracę. Dość powszechny jest problem z modułem analizy i raportu, w którym po wejściu w bazę adresów, dla których nie złożono jeszcze deklaracji o źródle ciepła, wyświetlają się również te, dla których dopełniono już tego obowiązku. W systemie nadal mogą również wyświetlać się błędne adresy, mimo że zostały usunięte w poprzedniej wersji. W tych przypadkach, poza zgłoszeniem błędów, GUNB zaleca wstrzymanie się z przeprowadzaniem inwentaryzacji do 30 listopada. Do tego czasu system ma być w pełni funkcjonalny. GUNB podczas szkoleń dla samorządowców potwierdził również, że karty SIM w terminalach, które zostały przekazane gminom do wprowadzania danych do systemu podczas inwentaryzacji, będą aktywne tylko przez 12 miesięcy od aktywacji (o wątpliwościach dotyczących tych urządzeń pisaliśmy m.in. w: „Gminy pytają, kto odpowie za dane w CEEB”, DGP nr 172/2023). W kolejnych latach utrzymanie łączności będzie leżało po stronie samorządów.

Zdalna kontrola?

Do rozstrzygnięcia wciąż pozostaje kwestia finansowania nowego zadania. Samorządy szacują, że samo przeprowadzenie inwentaryzacji – bez ponownej weryfikacji danych – to koszt co najmniej 1 mld zł. Jak na razie Ministerstwo Rozwoju i Technologii milczy w tej sprawie, choć propozycje stronie samorządowej miało przekazać podczas ostatniego posiedzenia Zespołu ds. Energii, Klimatu i Środowiska KWRiST. Jak relacjonują samorządowcy, na spotkanie nie przyszedł jednak odpowiednio umocowany przedstawiciel resortu. W kontekście kosztów inwentaryzacji istotne będzie przesądzenie, czy może ona odbyć się zdalnie. Przedstawiciele gmin wskazują, że przekazanie danych o parametrach technicznych budynków mogłoby się odbyć podczas innych czynności przeprowadzanych w urzędzie, a nawet korespondencyjnie. ©℗

ikona lupy />
Najtańsze i najdroższe ogrzewanie / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe