Za niedopełnienie tego obowiązku samorządom grozi kara nawet do 50 tys. zł. W niektórych gminach do sprawdzenia jest nawet kilkanaście tysięcy nieruchomości niepodłączonych do sieci kanalizacyjnej.

Obowiązek przeprowadzania kontroli dotyczących opróżniania zbiorników bezodpływowych (szamb) nie jest dla gmin niczym nowym, jednak w zeszłym roku ustawodawca zdecydował, że mają się one odbywać cyklicznie. Raz na dwa lata mają one obejmować wszystkie nieruchomości niepodłączone do sieci kanalizacyjnej oraz te, które nie są objęte gminnym systemem gospodarowania odpadami komunalnymi.

Czas na przeprowadzenie pierwszych kontroli jest liczony od 9 sierpnia 2022 r., więc termin upływa 8 sierpnia 2024 r. Tak przewiduje ustawa z 7 lipca 2022 r. o zmianie ustawy – Prawo wodne oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2022 r. poz. 1549, dalej: nowelizacja).

Trzeba mieć umowy i rachunki

Właściciele nieruchomości, którzy pozbywają się ze swego terenu nieczystości ciekłych, powinni mieć podpisaną umowę na odbiór odpadów komunalnych oraz opróżnianie szamba lub osadników z przydomowych oczyszczalni. Te drugie dodano w nowelizacji, rozszerzając definicję nieczystości ciekłych o osady. Obowiązek posiadania takiej umowy mają również właściciele, którzy nie muszą ponosić opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi na rzecz gminy.

Kontrakt można zawrzeć z wyspecjalizowanymi w tym zakresie gminnymi jednostkami organizacyjnymi lub przedsiębiorcami. Takie zasady ustanawia art. 6 ust. 1 ustawy z 13 września 1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1469; dalej: u.c.p.g.).

Podczas kontroli właściciele nieruchomości mają obowiązek przedstawić nie tylko samą umowę, lecz także dowody uiszczania opłat za te usługi. Dodatkowo gminy weryfikują zgodność postanowień umów z wymogami określonymi w regulaminach utrzymania czystości i porządku, szczególnie w zakresie częstotliwości wywozu nieczystości ciekłych.

Za nieprzeprowadzenie kontroli wszystkich tego rodzaju nieruchomości raz na dwa lata gminie grozi kara pieniężna w wysokości od 10 tys. do nawet 50 tys. zł. Nie dziwi więc wzrost liczby takich inspekcji w ostatnim roku.

– Sukcesywnie informujemy mieszkańców o przeprowadzanych kontrolach. Już od dłuższego czasu mówiliśmy, że nadzór nad ściekami, nad tym, co wytwarzają mieszkańcy, jest niezbędny i musimy mieć pełną wiedzę na ten temat – podkreśla Leszek Kuliński, wójt gminy Kobylnica (woj. pomorskie), w której ze 170 nieruchomości skontrolowano już 112 (patrz: infografika).

Nie wszędzie jednak kontrole idą tak sprawnie. W niektórych mniejszych samorządach odłożono je na później ze względu na natłok obowiązków. Tak jest m.in. w gminie Korycin (woj. podlaskie), gdzie na 738 nieruchomości nie skontrolowano jeszcze żadnej.

Szybkie kontrole

– Pracy jest dużo, a mocy przerobowych brakuje. Jednak musimy to sprawdzić, innej opcji nie ma. Poinformowaliśmy już mieszkańców o tych obowiązkach i o tym, że kontrole będą. Przeprowadzimy je szybko, bo przecież pracownicy nie będą chodzić ze szpadelkami i sprawdzać drobiazgowo, jak to wygląda. Część mieszkańców skontrolujemy bezpośrednio, a część korespondencyjnie – tłumaczy wójt Mirosław Lech.

W dużych ośrodkach również ruszyły kontrole, ale w żadnym z miast, z których otrzymaliśmy dane, nie zbliżono się nawet do poziomu połowy nieruchomości. Dla przykładu w Krakowie na 5,2 tys. skontrolowano niecały 1 tys. W Łodzi sprawdzono szamba i przydomowe oczyszczalnie w 1607 nieruchomościach, przy ponad 10 tys. wszystkich takich obiektów. W Lublinie skontrolowano 663 nieruchomości. „Na terenie miasta użytkowanych jest około 3,5 tys. szamb oraz prawie 500 przydomowych oczyszczalni ścieków. Liczba ta nie jest stała, gdyż kolejni mieszkańcy podłączają się do sieci kanalizacji sanitarnej oraz powstają nowe instalacje” – zwracają uwagę tamtejsi urzędnicy.

Z karami muszą się liczyć również mieszkańcy, którzy podczas kontroli nie wykażą się odpowiednimi umowami czy rachunkami.

– Właściciele nieruchomości za niewłaściwe pozbywanie się nieczystości ciekłych są narażeni z jednej strony na karę grzywny, a z drugiej – na nałożenie na nich tzw. wykonania zastępczego przez gminę. Trzeba za nie gminie zapłacić – przypomina Mateusz Karciarz z Kancelarii Radców Prawnych Zygmunt Jerzmanowski i Wspólnicy.

W samej Łodzi nieprawidłowości stwierdzono w ponad 700 przypadkach. Kary grzywny nałożono jednak na 173 osoby – w łącznej wysokości nieco ponad 26 tys. zł. „Najniższa grzywna wynosiła 100 zł, natomiast najwyższa 600 zł” – informuje urząd miasta.

W Krakowie kary łącznie wyniosły już ponad 42 tys. zł i zostały nałożone na 257 właścicieli nieruchomości w przedziale od 50 do 500 zł.

Coraz więcej umów

Chociaż sankcje nie są wysokie, to według lokalnych włodarzy spełniają swoją funkcję.

– Nie odpuszczamy. Zawsze w następnym kwartale przeprowadzamy rekontrole i okazuje się, że brakujące umowy zostały zawarte, więc reakcja jest pozytywna – przekonuje Leszek Kuliński.

Potwierdzają to przedstawiciele branży. Zmiana przepisów i wymuszenie na gminach cyklicznych kontroli spowodowały zwiększone zainteresowanie mieszkańców zawieraniem umów na wywóz nieczystości.

– Umów jest wielokrotnie więcej niż przed zmianą przepisów. Nowe kontrakty cały czas spływają z dużą intensywnością – mówi Maciej Wojciechowski, kierownik działu sprzedaży Przedsiębiorstwa Gospodarki Wodno-Ściekowej GEA-NOVA, i dodaje, że w dużej mierze nowe umowy dotyczą wywozu osadów z przydomowych oczyszczalni ścieków. O ile wcześniej dominowały jednorazowe zlecenia, teraz klienci – w obawie przed karami – są zainteresowani stałymi kontraktami.©℗

ikona lupy />
Samorządowe kontrole szamb i przydomowych oczyszczalni ścieków / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe