Samorządy liczą, ilu nowych ekspertów będą musiały zatrudnić do zbierania danych o emisyjności budynków i oczekują finansowania tego zadania od rządu. Wątpliwości budzi też sposób przekazania terminali, które mają pomóc w inwentaryzacji.
Już 18 września ma ruszyć nowa odsłona Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB) w ramach projektu Zintegrowanego Systemu Ograniczania Niskiej Emisji (ZONE). Nie będzie to już tylko baza danych o źródłach ciepła i źródłach spalania, przekazywanych przez właścicieli lub zarządców nieruchomości. Wśród nowych e-usług znajdzie się też możliwość zamówienia inwentaryzacji budynku czy przeglądu przewodów kominowych.
Jak przekonuje Główny Urząd Nadzoru Budowlanego (GUNB), dzięki bazie gminy zyskają rzetelne informacje o efektywności energetycznej budynków znajdujących się na jej terenie. Żeby tak się jednak stało, urzędnicy będą musieli pozyskać od właścicieli szczegółowe informacje np. o wysokości kondygnacji ogrzewanych czy stanie stolarki okiennej i drzwi zewnętrznych.
Przesyłanie danych do CEEB mają ułatwić specjalne terminale wyposażone w karty SIM, które zostały rozesłane do wszystkich gmin w Polsce. Jednak już ponad 500 z nich zostało zwróconych. Samorządowcy grzmią, że brakuje im fachowców i narzędzi do szczegółowych inwentaryzacji budynków, a co za tym idzie – nie mogą brać odpowiedzialności za prawdziwość danych wprowadzanych do systemu. – Jeśli nie będzie wskazanego źródła finansowania, będziemy wzywać gminy do zwrotu tych urządzeń – mówi Leszek Świętalski ze Związku Gmin Wiejskich RP.
Finansowanie i własność terminali
W ciągu roku gminy mają ewidencjonować 20 proc. budynków. Jak wyliczyli urzędnicy z Lublińca (woj. śląskie), oznacza to konieczność sprawdzenia 1,2 tys. budynków rocznie, do czego miasto będzie musiało zatrudnić sześciu nowych pracowników.
– Muszą się znaleźć środki na dotację celową na to zadanie. Wiem, że brzmi to śmiesznie, ale instytucja dotacji celowej na zadanie własne funkcjonuje i można to w ten sposób zorganizować – uważa Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich, który poprowadził pierwsze robocze spotkanie samorządowców z przedstawicielami GUNB. Punktem wyjścia było przekazanie gminom przez urząd terminali do obsługi całego systemu ZONE.
– W piśmie mamy informację, że to nasze urządzenia, na spotkaniu dowiadujemy się, że zostały nam użyczone, ale nie wiadomo, na jak długo. Musimy to wiedzieć. Nie wiadomo też, kto będzie odpowiadał za ten sprzęt po roku, terminale nie zostały ubezpieczone – relacjonuje Marek Wójcik.
W paczkach rozesłanych samorządom nie było umów użyczenia terminali, co – jak tłumaczył podczas spotkania przedstawiciel GUNB – wynika ze skali wysyłki.
– Umowa użyczenia to bardzo fajne narzędzie, ale sprawdza się w przypadku, gdy użyczamy coś pojedynczej instytucji, a nie masowo. Proszę wziąć pod uwagę scenariusz, w którym wysyłalibyśmy państwu umowy zaproponowane przez nas i każda z jednostek, 2,5 tys. urzędów, miałaby swoje uwagi, zastrzeżenia. Przeprocedowanie takiej liczby umów zajęłoby nam lata. Z powodu skali musieliśmy uprościć tę procedurę do protokołu jakościowego i ilościowego – argumentował Adam Perz z GUNB.
Dodaje, że doprecyzowana zostanie kwestia czasu, na jaki terminale zostały przekazane gminom. Bez tego – jak wskazują samorządowcy – nie da się zarejestrować urządzenia w jakiejkolwiek ewidencji (w pisemnej odpowiedzi na część pytań GUNB wskazał, że terminal należy zaliczyć do środków trwałych). Wątpliwości lokalnych włodarzy budzi także wyposażenie urządzeń w kartę SIM. – Wielu z nas denerwuje się, że to potencjalna inwigilacja. Określone podmioty będą miały dostęp do wiedzy, kto i gdzie używał tego urządzenia – słyszymy.
Rzetelność danych pod znakiem zapytania
Dużo emocji po stronie samorządów wywołuje temat odpowiedzialności za prawdziwość danych wprowadzanych do systemu.
– System CEEB działał w ten sposób, że odpowiedzialność za podanie danych ponosił właściciel, zarządca budynku. A kto będzie ponosił odpowiedzialność za inwentaryzację? Jeśli właściciel na wszystkie pytania odpowie: „Nie wiem”, to czy urząd ma robić inwentaryzację na własny koszt? To muszą zrobić fachowcy, którym trzeba będzie za to zapłacić – mówił podczas spotkania Józef Korpak, sekretarz miasta Lublińca.
Przedstawiciel GUNB wskazał, że w wielu rubrykach będzie możliwość zaznaczenia braku danych, ale odpowiedzialność będzie ponosić urzędnik wprowadzający informacje.
– Mieszkaniec powie, że nie wie, jaka jest grubość ścian, co tam jest pod spodem, i wszędzie będzie: „brak danych”. Taka to będzie baza – komentuje Marek Wójcik. Dodatkowo samorządy obawiają się dalszych konsekwencji, ponieważ na podstawie informacji z CEEB mieszkańcy będą mogli (lub nie) ubiegać się o dofinansowanie w różnego rodzaju programach termomodernizacyjnych. W ocenie przedstawicieli gmin właściciele nieruchomości powinni składać oświadczenie, że informacje przekazywane urzędnikom są składane w dobrej wierze i są prawdziwe.
Poza dalszymi konsultacjami z GUNB, które pierwotnie zaplanowano jeszcze na ten tydzień, strona samorządowa chce włączenia do rozmów Ministerstwa Rozwoju i Technologii. Zorganizowanie takiego spotkania obiecał włodarzom wiceminister Paweł Szefernaker podczas ostatniego posiedzenia KWRiST.©℗