PiS chce zabronić lokalnym wspólnotom zadłużania się w instytucjach pozabankowych. Zbyt często skutkowało to kłopotami finansowymi.
/>
Wygląda na to, że sprawa zadłużonej po uszy gminy Ostrowice (woj. zachodniopomorskie) przelała czarę goryczy. Samorząd ten, przy ok. 11-milionowym rocznym budżecie, jest w sumie zadłużony na ok. 35 mln zł, z czego prawie 28 mln w parabankach. Niedawno premier Beata Szydło zdecydowała o zawieszeniu władz gminy i wprowadzeniu zarządu komisarycznego.
Jak dowiedział się DGP, to może być niejedyna reakcja rządu na działania gmin. Dwa resorty – Ministerstwo Spraw Wewnętrznych oraz Ministerstwo Finansów – rozważają możliwość odebrania samorządom możliwości zaciągania długów w parabankach. Albo przynajmniej ograniczenia tej swobody. – Obecnie w MSWiA prowadzone są analizy dotyczące zadłużania się gmin w parabankach. Zadłużanie się gmin w parabankach jest poważnym problemem – potwierdza nam wydział prasowy pierwszego z resortów. Jak dodaje, sprawa jeszcze nie jest przesądzona. – Proszę mieć na uwadze, że ewentualne zaproponowane rozwiązania w tej kwestii będą wymagały również przeprowadzenia szerokich konsultacji, przede wszystkim z Ministerstwem Finansów oraz ze stroną samorządową – zwraca uwagę MSWiA.
Z kolei Ministerstwo Finansów mówi nam tylko, że problem zadłużania się jednostek samorządu terytorialnego w parabankach jest przedmiotem „pogłębionej analizy”. – Kwestie te będą konsultowane ze stroną samorządową i na tej podstawie będą wypracowane propozycje rozwiązań – precyzuje MF.
Choć przypadki gmin, które wpadły w finansowe tarapaty wskutek zaciągnięcia kredytów w instytucjach pozabankowych, są często spektakularne, to jednak trudno mówić o jakiejś masowości tego zjawiska. Jak poinformowało nas MF, według stanu na 30 września 2015 r. w parabankach zadłużonych było 37 jednostek samorządowych na kwotę nieco ponad 200 mln zł.
Parabanki szczególnie upodobały sobie gminy z woj. zachodniopomorskiego. Tam długi zaciągnęło siedem gmin – wspomniane już Ostrowice, a także: Białogard, Manowo, Rewal, Bielice, Przybiernów i Brojce. Ich stosunek zadłużenia do planowanych dochodów wynosi powyżej 60 proc. Sytuacja jest jednak różna. Swój dług z końcem ubiegłego roku spłaciło Manowo. Jednak zobowiązania tej gminy wobec parabanków były akurat stosunkowo niewielkie (3 mln zł według stanu na wrzesień 2015 r.). Jak usłyszeliśmy w Zachodniopomorskim Urzędzie Wojewódzkim, długi niektórych samorządów nie przekraczają nawet miliona złotych – można więc się spodziewać, że prędzej czy później je pospłacają, o ile nie wpadną w spiralę zobowiązań. Jednak w dalszym ciągu sytuacja jest nieciekawa w gminie Rewal, której dług wynosi już ok. 150 mln zł, z czego ponad 70 mln zł to pożyczki od parabanków.
Wojewoda Piotr Jania już postanowił zawiadomić prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez władze wszystkich siedmiu gmin. Jego zdaniem zaciąganie długu w parabanku jest naruszeniem przez samorząd dyscypliny budżetowej. Jak się okazuje, to wojewoda zachodniopomorski wyszedł z pomysłem ukrócenia praktyk stosowanych przez część samorządów. – Przed decyzją o zawieszeniu władz gminy Ostrowice w Warszawie odbyło się spotkanie wojewody z ministrem Błaszczakiem. Zdaniem wojewody kwestie współpracy parabanków z gminami należałoby uregulować na drodze ustawowej – potwierdza rzeczniczka prasowa wojewody Agnieszka Muchla.
Kierunek obrany przez rząd pozytywnie odbierają przedstawiciele regionalnych izb obrachunkowych (RIO), regularnie kontrolujących gminne budżety. – Co do zasady, należy eliminować niestandardowe formy zadłużania się samorządów, zwłaszcza jeśli odbywa się ono z pominięciem opinii regionalnej izby obrachunkowej – uważa Zbigniew Rękas, wiceprezes RIO w Kielcach.
Problemowi parabanków od dawna przyglądają się RIO w całym kraju. Obecnie regionalne izby obrachunkowe są w trakcie opracowywania dokumentu pt. „Niestandardowe instrumenty finansowania potrzeb budżetowych JST”. Niewykluczone, że materiał oraz zawarte w nim wnioski wkrótce trafią m.in. do resortu finansów.
Podobnego zdania są zainteresowani, czyli samorządowcy. – W ogóle nie wiem, jak do tego doszło, że gmina może się zadłużyć w parabankach. Przecież wszelkie umowy kredytowe powinny być opiniowane przez regionalne izby obrachunkowe. Oczywiście finansowa swoboda samorządu jest ważna, ale zaciąganie długów w parabankach to już przesada – uważa Marek Olszewski, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP (ZGW RP).
Zbigniew Rękas zwraca jeszcze uwagę, że jednoznaczne uregulowanie relacji między gminami i parabankami może nie być proste. – Wszystko zależy od tego, jak zakaz zostanie opisany prawnie i następnie zrealizowany. Trzeba przewidywać wszystkie możliwości, bo życie często jest bogatsze od przepisu – przekonuje.
Można bowiem wyobrazić sobie sytuację, w której parabank co prawda nie ma prawa udzielić pożyczki gminie, ale samorząd – który potrzebuje pieniędzy na jakąś ważną inwestycję – zamiast zaciągać kredyt w normalnym banku, emituje obligacje. Te następnie wykupuje jeden z parabanków. A więc przepływ finansowy między urzędem a instytucją pozabankową dalej będzie istniał. Taki scenariusz nie budzi obaw dr. Aleksandra Nelickiego, eksperta od finansów komunalnych i współtwórcy „Raportu o stanie samorządności”. – Obligacje emitowane przez gminę kupić może każdy. Problemem byłoby, gdyby obligacje nie były kierowane na wolny rynek, lecz trafiały do różnych podmiotów według jakiegoś zamkniętego klucza. Emitentowi raczej nie robi różnicy, kto jest właścicielem jego obligacji – twierdzi dr Nelicki. Jak dodaje, ustawowe uregulowanie możliwości współpracy gmin z parabankami (lub zakaz wchodzenia w takie relacje) jest wykonalne. – Być może rzeczywiście potrzebne jest dodatkowe uregulowanie ustawowe, które uniemożliwiłoby tego typu sytuacje. A ponieważ samorząd wybierając instytucję, w której się zadłuży, nie czyni tego dowolnie, lecz zgodnie z ustawami, uregulowanie tej kwestii jest możliwe, i to nawet bez wprowadzania zupełnie nowego prawa, lecz za pomocą dokonania niezbędnych korekt w przepisach – przekonuje dr Nelicki.
Przedstawiciele instytucji pozabankowych oficjalnie nie chcą komentować na tym etapie sprawy. W nieoficjalnych rozmowach twierdzą, że to próba stygmatyzowania ich branży. – Część pozabankowych instytucji finansowych to transparentne spółki giełdowe znajdujące się pod kontrolą KNF – przekonuje jeden z naszych rozmówców.
Oferty parabanków dla samorządów są zróżnicowane. Jeszcze we wrześniu 2013 r. tego rodzaju instytucje oferowały samorządom oprocentowanie od 5,47 proc. do nawet 12,94 proc. To dużo więcej niż w tradycyjnych bankach. – Normalne banki z reguły oferują nam nieco ponad 4 proc. W to wliczona jest już marża. Ale jak wiadomo, parabanki często były skłonne udzielać pożyczek tym gminom, którym nie udało się pozyskać kredytu w bankach – zauważa Marek Olszewski z ZGW RP.
Rząd przypomina, że gminy znajdujące się w trudnej sytuacji finansowej mogą zawnioskować o pożyczkę z budżetu państwa (z oprocentowaniem wynoszącym 1/2 stopy redyskontowej weksli NBP, jednak nie mniej niż 3 proc.). W latach 2010–2015 MF otrzymało 42 samorządowe wnioski o udzielenie pożyczki. Tylko 19 z nich rozpatrzono pozytywnie. Reszta została odrzucona z powodów merytorycznych lub formalnych, a trzy wnioski zostały wycofane przez samych wnioskodawców.