Przez niejasne przepisy władze lokalne pobierały przez lata podatek, który im się nie należał. Teraz spółki górnicze bez skrupułów odbierają nadpłaty.
Dopiero teraz w samorządy ze Śląska i Małopolski uderzają skutki błędu z poprzedniej dekady, kiedy zostały pobrane nienależne podatki od firm wydobywczych. Sprawa dotyczy większości z 73 gmin górniczych w Polsce, m.in. Jastrzębia-Zdroju, Mszany, Ornatowic, Suszca i Pawłowic. Jak ustaliliśmy, sama Jastrzębska Spółka Węglowa już wyegzekwowała od siedmiu gmin (firma nie zdradza, od których konkretnie) ponad 182 mln zł. Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzecznik prasowy JSW SA, tłumaczy, że ściągnięte zostały niemal wszystkie należności. Teraz przedmiotem sporu są odsetki. Gminy, na których terenie działa Katowicki Holding Węglowy, takich kłopotów raczej nie mają – jak usłyszeliśmy od samorządowców, tam kopalnie fedrują głównie pod dużymi miastami (Katowice czy Ruda Śląska), dla których podatek od wyrobisk nie jest znaczącą pozycją w budżecie.
Sprawa jest poważna. W apelu skierowanym do rządu Beaty Szydło Związek Gmin Wiejskich RP szacuje, że nad gminami zawisła groźba zwrotu jednostkom wydobywczym ponad 300 mln zł podatku od budowli podziemnych naliczonego w latach 2003–2007 oraz ponad 280 mln zł odsetek od należności za lata 2008–2014.
Niektóre zaległe sprawy zakrawają na absurd. Gmina Miedźna z woj. śląskiego powinna oddać jednej ze spółek węglowych 6,7 mln zł podatków ściągniętych w latach 1994–1996. Ale do tego dochodzą odsetki, które z biegiem lat urosły do 33 mln. I to mimo że na terenie gminy od dawna nie funkcjonuje już żaden zakład wydobywczy. – Roczny budżet gminy to 49 mln zł. Już sama należność główna jest dla nas dużym obciążeniem, nie wspominając o odsetkach – przekonuje wójt Bogdan Taranowski.
Opowiada, że ok. dwóch miesięcy temu delegację samorządowców przyjął prezydencki minister Andrzej Dera. Rozmowa poświęcona była m.in. problemom gmin górniczych. – Usłyszeliśmy zapewnienie, że minister wystąpi do właściwych resortów o możliwość podjęcia mediacji ze spółkami węglowymi i doprecyzowanie prawa podatkowego. Była nawet mowa o potrzebie stworzenia mechanizmu, który zrekompensowałby samorządom ubytki powstałe nie z ich winy. Czekamy na odpowiedź – opowiada wójt Taranowski.
Samorządy uważają, że nie są winne całej sytuacji. Dlaczego? Gminy, bazując na opiniach ekspertów podatkowych, przez lata pobierały podatek od wyrobisk. Przepisy budziły jednak wątpliwości interpretacyjne. W 2011 r. TK wydał wyrok w tej sprawie. Zgodnie z nim gminy miały prawo pobierać podatek, ale tylko od części urządzeń znajdujących się w kopalniach. To otworzyło spółkom wydobywczym drogę do domagania się zwrotu nadpłaconych kwot.
Gminy chciałyby, by rząd nie wliczał do ich zadłużenia kwot podatku od nieruchomości, które teraz muszą zwracać kopalniom, bo brak takiego wyłączenia spowoduje przekroczenie wskaźników ostrożnościowych, co byłoby równoznaczne z wdrożeniem programu naprawczego, zablokowaniem inwestycji i brakiem możliwości absorpcji środków unijnych – przekonuje ZGW RP.
Zapytaliśmy, czy Ministerstwo Finansów wesprze gminy, które znalazły się w tarapatach. – Instrumentem wsparcia finansowego jednostek samorządu terytorialnego, leżącym w gestii ministra finansów, jest pożyczka udzielana ze środków budżetu państwa – odpowiada Wiesława Dróżdż, rzeczniczka resortu. Jedną z przesłanek wystąpienia przez samorząd o pożyczkę z budżetu jest zagrożenie dla realizacji zadań publicznych z przyczyn niezależnych od lokalnych władz. Sęk w tym, że taka pożyczka nie jest udzielana za darmo. Ubiegające się o nią samorządy muszą się liczyć z oprocentowaniem wynoszącym 1/2 stopy redyskontowej weksli NBP (nie mniej niż 3 proc.). Np. jeśli we wrześniu 2014 r. Mazowsze pożyczyło ponad 246 mln zł na spłatę janosikowego, to do połowy 2039 r. będzie musiało zwrócić ponad 361 mln zł.
Samorządowcy sugerują, że państwo – zamiast oferować oprocentowane pożyczki – powinno wspomóc gminy górnicze. – Pobierały one podatki przeświadczone, że działają w majestacie prawa. Część z tych kwot trafiała do budżetu państwa z przeznaczeniem na janosikowe. Elementarna uczciwość nakazuje, by część rozliczeń ze spółkami węglowymi wziął na siebie budżet – wskazuje Marek Olszewski, przewodniczący ZGW RP.
Resort finansów odbija piłeczkę, twierdząc, że obowiązujące przepisy nie pozwalają ministrowi na „indywidualne kształtowanie zasad wyliczania subwencji ogólnej i wpłat do budżetu państwa”. W latach 2007–2015 na 73 gminy górnicze wpłat dokonywało od 6 do 13 gmin. MF zaznacza, że część z tych samorządów, które odprowadzały janosikowe, potem niejako „odzyskiwała” pieniądze, gdy janosikowe było dzielone przez państwo pomiędzy samorządy. W tym roku zobowiązanych do dokonania wpłat jest dziewięć gmin górniczych na łączną kwotę 11 mln zł, a trzy z nich będą mogły liczyć na zwrot części pieniędzy, gdy dojdzie do ich rozdzielenia między samorządy.
Lokalni politycy nie rozumieją postawy ministerstwa. – Doprowadzenie gmin nie z ich winy na skraj bankructwa byłoby działaniem nieetycznym i podważającym zaufanie do państwa – podsumowuje Marek Olszewski.