Chodzi o sprawę Barbary Starskiej, która złożyła wniosek do urzędu stanu cywilnego w Łodzi o zmianę nazwiska na nazwisko swojej partnerki. Jako jeden z głównych powodów podała pozostawanie w stałym i długotrwałym związku o charakterze konkubinatu jednopłciowego. Kierownik USC w Łodzi i wojewoda łódzki odmówili Starskiej zmiany nazwiska, uznając, że pozostawanie przez osoby tej samej płci w konkubinacie nie jest ważną przyczyną zmiany nazwiska. Starska odwołała się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi, ten jednak podtrzymał decyzję urzędników. Jeden z trzech sędziów nie zgodził się z wyrokiem i wyraził zdanie odrębne. Wyrok nie jest prawomocny.

Zmiana nazwiska to procedura, na którą stosunkowo często decydują się pary jednopłciowe żyjące w stałych związkach. Nie tylko podkreśla więź, która je łączy, ale również ułatwia wiele codziennych spraw.

"Do tej pory nie było z tym problemów, to jest pierwszy przypadek, o którym wiemy. Dotychczas tego typu wnioski były rozpatrywane raczej pozytywnie" - powiedział w rozmowie z PAP Paweł Knut, koordynator Grupy Prawnej KPH, która pomaga Starskiej w tej sprawie.

Przyznał jednak, że w uzasadnieniach wnioskodawcy raczej nie powołują się wprost na pozostawanie w związku, wskazują raczej na inne przyczyny. "Nie mogę zatem wykluczyć, że w niektórych tego rodzaju sprawach zmiana nazwiska była dokonywana, ale urzędnik nie miał do końca świadomości, w jakiej relacji wnioskodawca pozostaje z osobą, której nazwisko chce przyjąć. Z drugiej jednak strony wiem, że były też pary, które przekazały oficjalnie wszystkie informacje i to nie stanowiło problemu" - dodał.

Zwrócił uwagę, że Starska od samego początku wyraźnie wskazywała, że fakt pozostawania w związku był jednym z podstawowych powodów, dla których chciała zmienić nazwisko. Przyznał, że na etapie składania wniosku miała dylemat, czy pisać o wszystkich swoich motywach. "Postanowiła jednak zagrać w otwarte karty i poinformować o swojej motywacji od początku do końca - bo nie był to jedyny powód, który jej przyświecał; w grę wchodził też m.in. fakt, że nie czuje szczególnie bliskiej więzi ze swoim dotychczasowym nazwiskiem ze względu na różne sprawy rodzinne, a czuje silną więź z nazwiskiem partnerki. Gdyby jednak pominęła fakt, że pozostaje w związku, byłoby to zatajenie dość istotnego powodu, który jej przyświecał" - ocenił Knut.

"Niektórzy zabezpieczają się i tej informacji nie podają, niestety muszą oszukiwać, by móc realizować swoje prawa" - dodał. Zwrócił przy tym uwagę, że przepisy ustawy o zmianie imienia i nazwiska nie zamykają katalogu przyczyn, dla których można to zrobić; jest on otwarty, mowa jest o "ważnych powodach".

"Problemem nie jest brzmienie przepisu, on jest dobry; problemem jest sposób jego rozumienia, który naszym zdaniem jest zbyt mocno poddany presji ideologicznej, światopoglądowi nieprzychylnemu relacjom, w których mogą postawać osoby w związkach jednopłciowych. Naszym zdaniem tu może tkwić problem" - ocenił.

KPH obawia się, że orzeczenie łódzkiego sądu może wpłynąć na decyzje urzędów stanu cywilnego w podobnych sprawach. "Istnieje takie ryzyko, tym bardziej, że nie ma żadnych innych rozstrzygnięć na poziomie sądów, które by dotyczyły tej kwestii. Po raz pierwszy polski sąd wypowiadał się na temat zmiany nazwiska w kontekście związku jednopłciowego, więc na pewno będzie to miało charakter precedensowy" - powiedział Knut.

Przypomniał, że droga prawna nie jest jeszcze zakończona, Starskiej przysługuje możliwość wniesienia skargi kasacyjnej do Naczelnego Sądu Administracyjnego i już zapowiedziała, że na pewno to zrobi. "To zakończy ścieżkę krajową. Ale nie wykluczamy możliwości, że w tej sprawie zostanie przygotowana skarga do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka" - powiedział.

Wyraził jednak nadzieję, że sąd ostatniej instancji zmieni decyzję WSA, tym bardziej, że - jak wskazał - WSA nie mówił jednym głosem w tej sprawie. "Sędziowie się podzielili, co prawda ten głos, na którym nam zależało, był w mniejszości, ale jednak gdzieś wybrzmiał, więc myślę, że NSA będzie miał sygnał, by bardzo dokładnie przyjrzeć się tej sprawie" - podkreślił Knut.

KPH zapewnia Starskiej pomoc prawną, a jej pełnomocnikiem jest adw. Piotr Łada, prowadzący sprawę pro bono.

Organizacja podała fragmenty opinii wojewody, który odmówił zgody na zmianę nazwiska przez Starską: "pod ochroną państwa pozostaje jedynie małżeństwo, rozumiane jako związek kobiety i mężczyzny. Jednym z atrybutów związku małżeńskiego jest możliwość dokonania wyboru nazwiska. (...) Ustawodawca nie przewidział natomiast tworzenia innego rodzaju związków, w których partnerzy, niezależnie od tego jakiej są płci, nosiliby to samo nazwisko. (...) Wobec osób postronnych zmiana nazwiska przez osoby żyjące w związkach jednopłciowych mogłaby tworzyć iluzję, iż pozostają one w stosunkach rodzinnych". Sąd uznał, że argumentacja organów administracji była słuszna.