Przepisy dotyczące odpłatności za uwierzytelnianie map mogą trafić do Trybunału Konstytucyjnego. Ich zmiana nie rozwiała wątpliwości. Przeciwnie
Przepisy dotyczące odpłatności za uwierzytelnianie map mogą trafić do Trybunału Konstytucyjnego. Ich zmiana nie rozwiała wątpliwości. Przeciwnie
/>
Od miesiąca obowiązuje nowelizacja ustawy – Prawo geodezyjne i kartograficzne (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 520). Na podstawie tych regulacji samorządy m.in. uwierzytelniają dokumenty geodezyjne lub kartograficzne na potrzeby postępowań administracyjnych i sądowych albo czynności cywilnoprawnych. Twierdzą, że teraz już nie ma wątpliwości, iż mogą pobierać opłaty za przybicie czerwonej pieczęci na mapie, która w ten sposób staje się dokumentem urzędowym. Geodeci mają zupełnie inne zdanie. Powołują się przy tym na opinie konstytucjonalistów. A że każda ze stron obstaje przy swoim, sprawą może się zająć Trybunał Konstytucyjny.
Dobry wyrok
Zamieszanie zaczęło się w lipcu 2014 r., kiedy w życie weszła duża nowelizacja prawa geodezyjnego. Wówczas zamiast poświadczania map pojawiło się ich uwierzytelnianie – w obu wypadkach chodzi o potwierdzenie ich zgodności z danymi zawartymi w bazach danych i dokumentacją przekazaną do Państwowego Zasobu Geodezyjnego i Kartograficznego. Po tej nowelizacji samorządy domagały się, żeby geodeci płacili za uwierzytelnienie map, tak jak wcześniej za poświadczanie.
Jednak nie wszyscy geodeci się na to zgodzili, a wojewódzkie sądy administracyjne zaczęły przyznawać im rację. Najbardziej brzemienny w konsekwencje okazał się wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Kielcach (orzeczenie z 4 marca 2015 r., sygn. akt II SAB / Ke 8/15). Sędziowie uznali, że nie jest dopuszczalne obciążanie geodetów dodatkowymi opłatami bez wyraźnego prawnego uregulowania.
– Treść tego wyroku była powodem podjęcia inicjatywy ustawodawczej. Bo skoro pojawiły się wątpliwości, konieczne było doprecyzowanie przepisów – wyjaśnia Bernadeta Skóbel, radca prawny ze Związku Powiatów Polskich.
– Wcześniej, przed nowelą z 2014 r., samorządy pobierały takie opłaty i nie spotkałam się z przypadkami ich kwestionowania – dodaje.
Potwierdzają to też geodeci.
– Przed ostatnią nowelizacją ustawy – Prawo geodezyjne praktycznie tylko 22 powiaty stosowały prawo w taki sposób, że klauzulowano (potwierdzano – red.) dokumenty sporządzane przez geodetów z urzędu, czyli nieodpłatnie – przypomina Jarosław Formalewicz, prezes zarządu Polskiego Towarzystwa Geodezyjnego. – Potem pojawiły się poważne wątpliwości dotyczące odpłatności. Po kolejnej zmianie przepisów w lipcu tego roku jest jeszcze gorzej – jedynie prezydent miasta Choroszcz opublikował stanowisko, że nie będzie wymagał pieczęci urzędowych na dokumentach sporządzanych przez geodetów w prowadzonych przez siebie postępowaniach administracyjnych – dodaje.
Marne prawo
Geodeci postawili sobie za punkt honoru, żeby doprowadzić do tego, by w całym kraju organy porządnie stosowały prawo. Ma w tym pomóc ekspertyza przygotowana przez konstytucjonalistę prof. Marka Chmaja. Wynika z niej, że Sejm ostatnią nowelizacją prawa geodezyjnego naprawił nie ten przepis, co trzeba. Powodem zamieszania jest konkretnie rozporządzenie ministra administracji i cyfryzacji z 8 lipca 2014 r. w sprawie formularzy dotyczących zgłaszania prac geodezyjnych i prac kartograficznych, zawiadomienia o wykonaniu tych prac oraz przekazywania ich wyników do Państwowego Zasobu Geodezyjnego i Kartograficznego (Dz.U. poz. 924). Zdaniem prof. Marka Chmaja „nie realizuje ono celu wykonawczego przepisu upoważniającego”. Powinien być w nim wzór klauzuli używanej przy uwierzytelnianiu map, ale go nie ma. „Skoro brak jest przepisów określających zasady i tryb uwierzytelniania, podać należy w wątpliwość ustalanie opłat przez organy za uwierzytelnianie przedmiotowej dokumentacji” – napisał ekspert. Dodatkowo zwrócił uwagę, że prawo geodezyjne nie określa wysokości opłat, więc ich pobieranie może być niezgodne z art. 216 ust. 1 konstytucji, który zobowiązuje do określenia danin publicznych w ustawie, a nie rozporządzeniu. Prof. Chmaj zarzuca także rozporządzeniu, że jest ono niezgodne z określoną w art. 2 konstytucji zasadą przyzwoitej legislacji.
– Zasada ta jest jednym z fundamentów demokratycznego państwa prawa i wprowadza nakaz stanowienia norm jasnych, pozwalających ustalić jednoznaczną treść praw i obowiązków z nich wywodzonych – wyjaśnia.
Geodeci zastanawiają się, czy tak sformułowane zarzuty nie powodują, że sprawą powinien się zająć jak najszybciej Trybunał Konstytucyjny.
Samorząd się broni
Samorządowcy ujawniają, że geodeci już w czasie prac w Sejmie atakowali ostatnią nowelizację prawa geodezyjnego. – Argumenty były różne, ale w tym konkretnym przypadku chodzi wyłącznie o pieniądze – wyjaśnia Grzegorz Kubalski, członek zarządu powiatu legionowskiego.
Wskazuje, że zastrzeżenia geodetów budzi to, iż najpierw dostarczają materiały do zasobu, a potem muszą uiścić opłatę za uzyskanie danych, które sami wytworzyli. Takie jednak rozwiązanie przyjął ustawodawca, opierając się na całkiem racjonalnych założeniach: jeśli geodeta nie potrzebuje później danych z zasobu, nie uiszcza żadnej opłaty. Jeśli jednak potrzebuje określonych dokumentów, to otrzymuje je, choćby to były materiały wprowadzone do zasobu przez innych – są one bowiem gromadzone w nim na użytek wszystkich uprawnionych.
– Jedynym sposobem oceny niekonstytucyjności rozporządzenia jest wniesienie skargi do Trybunału Konstytucyjnego. Administracja sama z siebie nie ma podstaw do uznawania przepisów za nieobowiązujące – przypomina.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama