Zapewnienie przez państwa członkowskie UE zwiększenia powierzchni zielonych przestrzeni miejskich, ale nie w oparciu o sztywne, procentowe wskaźniki – m.in. takie zmiany do projektu nowych unijnych przepisów zaproponował Parlament Europejski. Teraz rozpoczną się negocjacje z Radą UE w sprawie ostatecznego ich kształtu.

Głównym celem projektowanego Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie odbudowy zasobów przyrodniczych jest objęcie do 2030 r. 20 proc. wszystkich obszarów lądowych i morskich w UE działaniami zmierzającymi do przywrócenia ekosystemów, co z kolei ma być elementem walki ze zmianami klimatu.

Tendencja wzrostowa zamiast wskaźników procentowych

W artykule 6 nowe przepisy zobowiązują państwa członkowskie do podjęcia działań zapewniających, że do 31 grudnia 2030 r. nie dojdzie do utraty netto całkowitej krajowej powierzchni zielonych przestrzeni miejskich oraz zwarcia drzewostanu (pokrycie koronami drzew) na obszarach ekosystemów miejskich. Punktem odniesienia będzie ich zazielenienie w roku wejścia w życie rozporządzenia. Do zadań państw unijnych będzie również należało określenie ekosystemów miejskich, o których mowa w artykule 11. Mają one obejmować: „całe miasto lub małe miasto i przedmieścia; lub części miasta lub małego miasta i przedmieścia, w tym co najmniej jego centra miejskie, klastry miejskie i – o ile dane państwo członkowskie uzna to za stosowne – obszary podmiejskie”. W dalszej kolejności kraje UE będą musiały zapewnić tendencję wzrostową całkowitej krajowej powierzchni przestrzeni miejskich, w tym poprzez zintegrowanie zielonych przestrzeni miejskich z budynkami i infrastrukturą, która mierzona będzie od końca 2030 r. co sześć lat, aż do „osiągnięcia zadowalających poziomów” (taki sam cel zdefiniowano dla drzewostanu). Te poziomy państwa członkowskie mają określić najpóźniej do 2030 r.

To duże zmiany w porównaniu z pierwotną wersją rozporządzenia, która zakładała cel braku utraty netto terenów zielonych dla wszystkich miast osobno, w ich granicach administracyjnych, a punktem odniesienia miało być zazielenienie z 2021 r. Kolejnym krokiem miało być natomiast zwiększenie we wszystkich państwach członkowskich całkowitej krajowej powierzchni zielonych przestrzeni miejskich o 3 proc. do 2040 r., a następnie o 5 proc. w 2050 r. – również w odniesieniu do stanu z 2021 r. W ostatnich miesiącach część państw, w tym Polska, optowały za złagodzeniem przepisów, a prezydencja szwedzka proponowała kolejne wersje rozporządzenia (opisywaliśmy te zmiany szczegółowo w artykułach: „Miasta mają być bardziej zielone, ale nie wiadomo jak bardzo”, DGP nr 57/2023 oraz „Zielona rewolucja w miastach może jeszcze złagodnieć”, DGP nr 87/2023).

– Granice administracyjne miast są tworami całkowicie sztucznymi, wyznaczanymi arbitralnie i co więcej – podlegającymi zmianom w czasie. Nie wiele jest miast, w których obszar faktycznie zurbanizowany, zagospodarowany, pokrywałby się z granicami administracyjnymi – wskazuje dr Karol Janas, kierownik Obserwatorium Polityki Miejskiej Instytut Rozwoju Miast i Regionów (IRMiR). Instytut od początku prac nad projektem alarmował, że postawienie przed miastami celów w pierwotnej wersji projektu rozporządzenia uderzałoby w koncepcję tzw. miast zwartych, mogłoby również zablokować inwestycje w ich granicach administracyjnych i przyspieszyć niepożądany proces rozlewania się miast, również na tereny cenne przyrodniczo, ale znajdujące się już poza miejskimi granicami.

– To, gdzie lokalizuje się inwestycję wynika z szeregu czynników, a nie tylko z tego, że ktoś chce obronić istniejące tereny zielone. O tym w jaki sposób i gdzie zlokalizowany będzie przemysł czy budownictwo mieszkaniowe, nie decyduje ten przepis. O tym zdecydują nasze polskie przepisy o planowaniu przestrzennym. On determinuje pewien kierunek – uważa z kolei dr Wojciech Szymalski, prezes Instytutu na rzecz Ekorozwoju (InE), który był zwolennikiem ambitniejszej propozycji Komisji Europejskiej ze sztywnymi, procentowymi wskaźnikami zazielenienia miast.

Kluczowe definicje

Lokalni włodarze zwracają uwagę, że wiele zależy od tego, jak interpretowane będą „zielone przestrzenie miejskie”, o których mowa w projekcie rozporządzenia. – Jeśli chodzi o planistyczne tereny zielone, to my je utrzymujemy. Tereny inwestycyjne na tę chwilę mogą być zielone, bo są tam trawniki itd., ale mogę je zabudować, bo w planie to teren inwestycyjny. Terenów zielonych oznaczonych w planie zabierać nie będziemy. Wręcz przeciwnie – pewnie będziemy je rozbudowywać – mówi Wojciech Bakun, prezydent Przemyśla, dodając jednocześnie, że problem może dotyczyć terenów, które na dziś nie są pokryte miejscowymi planami zagospodarowania, a tych może być nawet ok. 40 proc. (zgodnie z niedawną nowelizacją przepisów wszystkie gminy do końca 2025 r. mają zostać objęte nowymi dokumentami planistycznymi – planami ogólnymi). Już dziś miasta prowadząc inwestycje dokonują tzw. nasadzeń zastępczych tam, gdzie przy budowie konieczne jest usunięcie terenów zielonych. – Jesteśmy w stanie to zrobić, tylko trzeba dać samorządom czas, żeby te drzewa urosły. One nie urosną w 2 lata, tylko potrzebnych jest 10 lat, żeby efekt był widoczny. Deweloperzy, inwestorzy wciskają budynki, jak tylko się da, więc są problemy z terenami zielonymi czy nawet altanką śmietnikową i miejscem parkingowym – zwraca uwagę Grzegorz Cichy, burmistrz Proszowic.

Ważna specyfika obszarów miejskich

Są też miasta, które nowymi przepisami nie muszą się martwić, bez względu na ich ostateczny kształt. Przykładem jest Dąbrowa Górnicza o powierzchni 188 km kw., którą zamieszkuje sto kilkanaście tysięcy mieszkańców. – W nas ten przepis nie będzie uderzał, bo mamy dużo wolnej przestrzeni, gdzie możemy sadzić. Nam na zieleni bardzo zależy – podkreśla Bożena Borowiec, wiceprezydent miasta.

Co ważne, przepisy w obecnej formie umożliwiają państwom członkowskim wyłączenie do celów spełniania obowiązku zachowania netto całkowitej krajowej powierzchni zielonych przestrzeni miejskich tych powierzchni obszarów ekosystemów miejskich, w których udział zielonych przestrzeni miejskich w ośrodkach miejskich i klastrach miejskich przekracza 45 proc., a udział pokrycia drzewostanem przekracza 10 proc.