Będzie możliwość tworzenia powiatów metropolitalnych oraz zielone światło dla mniejszych miast prezydenckich.
Jak kształtował się podział administracyjny kraju / Dziennik Gazeta Prawna
prof. Hubert Izdebski specjalista prawa administracyjnego z Uniwersytetu Warszawskiego / Dziennik Gazeta Prawna
Prace nad ustawą metropolitalną ciągną się już niemal od dwóch lat. Koncepcja wprowadzenia kolejnej struktury między szczebel gmin, powiatów i województw, która miałaby zarządzać obszarem metropolitalnym (opracowywanie strategii rozwoju dla całego obszaru, organizacja transportu publicznego, tworzenie planów zagospodarowania przestrzennego wiążących dla miast itp.), budzi wiele kontrowersji wśród samorządowców.
Choć temat od dłuższego czasu wydawał się już martwy, posłowie Platformy Obywatelskiej na kilka miesięcy przed wyborami postanowili do niego wrócić. Nad projektem intensywnie pracuje sejmowa podkomisja, a poseł PO Marek Wójcik stwierdził, że ustawa może zostać uchwalona jeszcze we wrześniu. – W ten sposób Platforma chce zrobić polityczny ukłon w stronę części samorządowych działaczy ze Śląska. Projekt ustawy został przecież wniesiony przez pochodzących stamtąd posłów i początkowo dotyczył ustanowienia powiatu metropolitalnego na obszarze aglomeracji śląskiej – tłumaczy nam jedna z osób uczestnicząca w pracach podkomisji.
Kolejny gest partia Ewy Kopacz chce wykonać w stosunku do średnich miast prezydenckich. W trakcie prac nad nowelizacją ustawy o samorządzie powiatowym senatorowie PO zgłosili poprawki, którymi uchylili drzwi do wystąpienia z powiatów ziemskich (i stania się miastami na prawach powiatu) nie tylko byłym stolicom województw, tj. Pile, Ciechanowowi i Sieradzowi, lecz także wszystkim, które liczą powyżej 70 tys. mieszkańców. To poszerza krąg potencjalnie zainteresowanych o Inowrocław, Lubin, Ostrów Wielkopolski, Ostrowiec Świętokrzyski i Gniezno.
Prezydent Inowrocławia Ryszard Brejza nie kryje zadowolenia z takiego obrotu spraw. – Kwestia, która przez niemal 20 lat nie mogła być rozwiązana, ma szanse na korzystny finał, a miasta średniej wielkości mogą nareszcie rozwijać się zgodnie z zasadą „jedno miasto – jeden gospodarz” – twierdzi. Jego zdaniem sytuacja, gdy w mieście sprawowana jest swoista dwuwładza w postaci urzędującego prezydenta miasta oraz starosty, zbyt często prowadzi do paraliżu decyzyjnego. – Administracja niepotrzebnie się dubluje, samodzielnie nie można nawet zarządzać drogami czy prowadzić spójnej polityki oświatowej i inwestycyjnej. Brak praw grodzkich utrudnia także walkę z bezrobociem, gdyż stosowne środki finansowe i uprawnienia posiadają powiatowe urzędy pracy – przekonuje Ryszard Brejza.
Ukłony Platformy wobec jednych środowisk mogą ją narazić na ataki ze strony innych zainteresowanych grup. Suchej nitki na projekcie nie zostawili radni powiatu sieradzkiego. „Jest to w naszym odczuciu zamach na samorządność lokalną, a jego stworzenie nie ma nawet najmniejszego uzasadnienia merytorycznego. Jest to inicjatywa wyłącznie polityczna, która wpłynie katastrofalnie na rozwój powiatu sieradzkiego” – czytamy w stanowisku przesłanym do naszej redakcji.
Radni argumentują, że jeśli ustawa wejdzie w życie, powiat zostanie pozbawiony udziału w dochodach z PIT z terenu miasta Sieradza. A to ich zdaniem skończy się finansową katastrofą.
Nowe miasta, nowe gminy
Zmiany na mapie Polski wynikać mogą także z inicjatywy gmin, np. chcących uzyskać prawa miejskie. Zgodnie z art. 4 ust. 1 ustawy z 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym wszelkie zmiany w zakresie podziału terytorialnego państwa na szczeblu gminnym (nie tylko nadawanie statutu miasta, lecz także np. tworzenie, łączenie, dzielenie i znoszenie gmin oraz ustalanie ich granic, zmienianie nazw gmin oraz siedzib ich władz) następują w drodze rozporządzenia Rady Ministrów. Zgodnie z projektowanym obecnie rozporządzeniem od przyszłego roku statut miejski uzyskają: Pieszyce (woj. dolnośląskie), Siedliszcze (lubelskie), Urzędów (lubelskie), Lubycza Królewska (lubelskie) oraz Jaraczewo (wielkopolskie).
W najbliższych latach liczba gmin również może ulec sporym zmianom. W połowie maja br. Sejm przyjął nowelizację ustawy o samorządzie gminnym, która usuwa bariery prawne utrudniające łączenie się samorządów w większe jednostki. Co więcej, zgodnie z propozycją połączone gminy o niższych dochodach będą mogły przez pięć lat po połączeniu uzyskać wzrost udziału w PIT nawet o 10 pkt proc. Do tej pory było to 5 pkt proc.

Nie jestem fanem dotychczasowych powiatów

Co do zasady jestem zwolennikiem powiatów metropolitalnych. Jednak projekt Platformy Obywatelskiej musi jeszcze zostać dopracowany, gdyż w wersji zaproponowanej w 2013 r. odnosi się głównie do Śląska, a niekoniecznie do innych terytoriów.
Podział administracyjny Polski nie odzwierciedla faktycznego stanu, który zmienia się z biegiem lat. Miasto stołeczne Warszawa ma, przynajmniej według oficjalnych statystyk, 1,8 mln mieszkańców. Ale w Warszawie jako metropolii żyje też 1,5 mln osób, które de facto funkcjonują w tym mieście, choć dojeżdżają z okolicznych gmin.
Brakuje w Polsce struktury, która będzie zarządzać obszarem metropolitalnym i realizować zadania, których gmina sama nie jest w stanie się podjąć z uwagi na skalę działania. W aglomeracjach brakuje nam wspólnej komunikacji miejskiej, planowania przestrzennego, a każda gmina walczy z drugą o to, by u niej płacono podatki.
Pozostaje pytanie, czy zwykłe powiaty, znajdujące się na terenie nowo powstałego powiatu metropolitalnego, powinny dalej istnieć. Moim zdaniem nie. Zadania dawnych powiatów w takiej sytuacji należałoby podzielić między gminy i powiat metropolitalny.
Ogólnie rzecz biorąc, nie jestem fanem powiatów w dotychczasowej postaci. Nie dziwię się więc, że mniejsze miasta dążą do uzyskania statusu miast na prawach powiatu. Tak jak im, również i mi bliska jest idea „jedno miasto, jeden gospodarz”. Gmina jest podstawową jednostką samorządu terytorialnego. Jeżeli jest w stanie efektywnie wykonywać dane zadanie, powinna to robić. Powiaty w Polsce tworzone były nieco na siłę, a dziś się to mści. Lepiej już sprawdziłby się u nas system niemiecki, w którym struktury powiatowe istnieją, ale w oddaleniu od dużych miast. Dzięki temu nikt nie wchodzi sobie w drogę.