Jeżeli promesa stanowi zobowiązanie do zawarcia umowy o dofinansowanie projektu z funduszy publicznych, umowa taka powinna zostać zawarta, gdy wnioskodawca spełni określone w niej warunki. Odmowa zawarcia takiej umowy, gdy wnioskodawca spełnia wszystkie wymogi zawarte w promesie, jest sprzeczna z zasadami współżycia społecznego – orzekł Sąd Najwyższy.

Początkiem sprawy był spór o dofinansowanie działań z zakresu ochrony środowiska, o jakie starała się mazowiecka gmina Mogielnica. Samorząd przygotowywał projekt ekologiczny pod nazwą: „Odtworzenie siedlisk ptaków w dolinie rzeki Pilica”. Na ten projekt zamierzała uzyskać dofinansowanie z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (WFOŚ) w kwocie ponad 330 tys. zł. Stosowne dokumenty zostały złożone, zgodnie z wymaganiami programu, Fundusz je przeanalizował i przyznał gminie promesę na dofinansowanie wspomnianego projektu w formie dotacji na kwotę, o którą gmina wnioskowała.

Samorząd rozpoczął więc prace, które samodzielnie finansował, a następnie zwrócił się do WFOŚ o zawarcie umowy o dofinansowanie projektu, zgodnie z udzieloną promesą. Nieoczekiwanie fundusz, zamiast przyznać obiecane pieniądze, skierował projekt (już realizowany) do ponownej analizy, w wyniku której, z nie do końca jasnych przyczyn, odmówił dofinansowania. Był to praktycznie pierwszy taki przypadek, gdy jednostka, która uzyskała promesę, nie otrzymała obiecanych dotacji.

Gmina skierowała sprawę do sądu, żądając stwierdzenia obowiązku złożenia oświadczenia woli, ewentualnie zasądzenia żądanych kwot. W I instancji przegrała – sąd oddalił obydwa powództwa w całości, uznając, że brak jest podstawy prawnej, która zobowiązywałaby fundusz do zawarcia z gminą Mogielnica umowy o dofinansowanie. Nie jest nią w szczególności promesa, która nie tylko nie jest uregulowana w prawie ochrony środowiska, ale nie ma też przepisów jej dotyczących w kodeksie cywilnym.

Inaczej uznał sąd II instancji, który uwzględnił apelację gminy i zasądził na jej rzecz od funduszu zapłatę żądanych ponad 330 tys. zł plus koszta. Wyrok ten utrzymał się także w Sądzie Najwyższym – skarga kasacyjna WFOŚ została bowiem w całości oddalona.

W uzasadnieniu SN wskazał, że charakter promesy – która istotnie nie jest uregulowana ustawowo w sposób ogólny – należy oceniać dla każdego przypadku odrębnie. Może być to więc zarówno umowa, umowa przedwstępna, oferta, list intencyjny itp. Jednak zawsze stanowi ona oświadczenie woli, niosące ze sobą określone zobowiązania.

– W ustalonych okolicznościach rozpoznawanej sprawy promesa stanowiła zobowiązanie pozwanego do zawarcia stosownej umowy, o ile zostały spełnione warunki w niej zawarte. W tej sytuacji odstąpienie przez zarząd WFOŚ od praktyki drugiego etapu postępowania, który kończył się zawarciem umowy, było nie tylko sprzeczne z wewnętrznymi regulacjami funduszu, lecz także nie miało racjonalnego uzasadnienia – stwierdził sędzia Krzysztof Wesołowski.

Ponadto, jak wskazał SN, decyzja o ponownej ocenie merytorycznej projektu, mimo udzielonej promesy, została podjęta w całkowicie błędnym przekonaniu, że oświadczenie woli poprzedniego zarządu WFOŚ nie wiąże aktualnego zarządu funduszu. Tak nie było, a to oznacza, że postępowanie funduszu wobec gminy było nielojalne i przez to sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Tym samym roszczenia gminy były, zdaniem SN, w pełni uzasadnione. ©℗