Nadal celem pozostaje zwiększenie terenów zielonych w miastach, ale już nie w odniesieniu do ich granic administracyjnych, ale do obszarów ekosystemów miejskich, określanych przez państwa członkowskie.

To kolejne istotne zmiany w projekcie rozporządzenia Parlamentu i Rady UE w sprawie odtwarzania przyrody, zaproponowane przez szwedzką prezydencję. W dokumentach przygotowanych na potrzeby posiedzenia grupy roboczej ds. środowiska urzędnicy informują, że kilka państw członkowskich (wiemy, że była wśród nich również Polska) wskazywało na potrzebę dalszego zwiększenia elastyczności wymogu osiągnięcia – w pierwszej kolejności – braku strat netto terenów zielonych w miastach, a w dalszej ich poszerzenia, o czym mowa w art. 6.

Przypomnijmy, że już w poprzedniej wersji projektu sztywne wskaźniki procentowego wzrostu – o 3 proc. do 2040 r. i łącznie o 5 proc. do 2050 r. – zastąpiono obowiązkiem zapewnienia tendencji wzrostowej aż do osiągnięcia zadowalającego poziomu, którego kryteria mają być określone w przyszłości (pisaliśmy o tym m.in. w artykule: „Miasta mają być bardziej zielone, ale nie wiadomo jak bardzo”, DGP nr 57/2023). Wprowadzenie pojęcia obszarów ekosystemów miejskich, jako punktu odniesienia, ma być krokiem w stronę uwzględnienia specyfiki lokalnej poszczególnych miast, szczególnie stopnia ich zazielenienia, ponieważ to państwa członkowskie mają określić ich zakres geograficzny.

Kluczowa definicja ekosystemów

Z nowego brzmienia ust. 1 i 2 art. 6 wynika wprost, że projektodawcy chcą osiągnięcia braku straty netto terenów zielonych do 31 grudnia 2030 r., a następnie tendencji wzrostowej (mierzonej co sześć lat od końca 2030 r.), ale w odniesieniu do ich całkowitej powierzchni krajowej, a nie dla każdego miasta z osobna.

– Bilansowanie w skali kraju oznacza teoretycznie, że w różnych miastach będzie można wyznaczyć różne poziomy realizacji celu. Pytanie jednak, kto będzie podejmować decyzje, które miasto jest „do zalesienia”, a które będzie mogło bardziej intensywnie wykorzystać swoje rezerwy rozwojowe pod inwestycje? – pyta dr Karol Janas, kierownik Obserwatorium Polityki Miejskiej Instytutu Rozwoju Miast i Regionów.

Według prezydencji szwedzkiej w zazielenieniu tych miast, które tego rzeczywiście potrzebują, ma pomóc tworzenie specjalnych obszarów ekosystemów miejskich. Według kryteriów z art. 11 (2a) obszary te mają zostać określone przez państwa członkowskie dla wszystkich miast, miasteczek i przedmieść i wskazane jako te, dla których zastosowanie mają obowiązki z art. 6. „Daje to państwu członkowskiemu elastyczność w wyborze najodpowiedniejszego typu obszaru dla każdego miasta, miasteczka i przedmieścia” – czytamy we wprowadzeniu do zmian. Możliwe będzie również łączenie obszarów ekosystemu dwóch i więcej sąsiadujących ze sobą miast. W ocenie ekspertów elastyczność tego rozwiązania może być jednak pozorna. – W artykule 11 (2a) projektu rozporządzenia czytamy, że warunkiem brzegowym dla takowej delimitacji będzie objęcie nią obszarów miejskich centrów, miejskich klastrów i obszarów podmiejskich. Przypominam, że to nie są abstrakcyjne kryteria, ale typy obszarów zurbanizowanych wyznaczone na podstawie badania teledetekcyjnego w odniesieniu do siatki kilometrowej. Typologia ta może być przydatna w różnego rodzaju analizach, ale siatka kilometrowa jest zbyt mało precyzyjna, aby móc wyznaczyć granice terenu zurbanizowanego – ocenia dr Karol Janas.

Analiza wskaźników w odniesieniu do obszaru ekosystemów miejskich jest lepszym rozwiązaniem niż odniesienie do granic administracyjnych

O ocenę kierunku zmian w projekcie oraz kryteria dla tworzenia obszarów ekosystemów miejskich DGP zapytał Ministerstwo Klimatu i Środowiska. – W toku prac nad rozporządzeniem należy wyjaśnić wszelkie wątpliwości dotyczące stosowania przepisów. Analiza wskaźników w odniesieniu do obszaru ekosystemów miejskich jest lepszym rozwiązaniem niż odniesienie do granic administracyjnych. Projektowane obszary ekosystemów miejskich można określać, opierając się na przepisach ustawy o ocenach oddziaływania na środowisko – podkreśla resort.

Filozofia się nie zmienia

Instytut Rozwoju Miast i Regionów od początku prac nad projektem wskazywał na potencjalnie szkodliwe skutki unijnych propozycji dla polskich miast, w szczególności dla ich potencjału inwestycyjnego. Wprowadzenie pojęcia obszarów ekosystemów miejskich nie zmienia tej oceny.

– Duch tej regulacji nadal tkwi w paradygmacie, który traktuje miejskie ekosystemy jako wyabstrahowane z całości – stąd zapewne nadal formułowanie kierunkowej wizji pożądanej zmiany w obszarach zurbanizowanych w kategoriach „wzrostu powierzchni zielonych w miastach” – mówi dr Karol Janas.

Eksperci uważają, że to duży błąd, który może doprowadzić do dalszej dekoncentracji zabudowy i rozwoju w kierunku obszarów cennych przyrodniczo znajdujących się poza miastami, a tym samym do zmniejszenia ich efektywności energetycznej. W ocenie instytutu skuteczne zazielenienie miast powinno opierać się na dwóch innych wskaźnikach – udziale terenów zieleni o dobrej kondycji w powierzchni obszarów zurbanizowanych i zamieszkałych oraz odsetku osób w mieście, które mieszkają w odległości nie większej niż 5 minut pieszo od kompleksu zieleni wysokiej jakości o powierzchni większej niż 1 ha. – Tej jakości nie osiągniemy, wyznaczając abstrakcyjne wskaźniki, ale na drodze właściwego planowania – przestrzennego, urbanistycznego i architektonicznego, skrojonego również do lokalnych potrzeb i uwarunkowań. Centralne planowanie to nie jest właściwa odpowiedź na te wyzwania – wskazuje dr Karol Janas.

Niewykluczone, że to nie ostatnia wersja projektu, ponieważ – jak informuje resort klimatu i środowiska – kluczowe decyzje w tej sprawie będą podejmowane jesienią, a przyjęcie podejścia ogólnego rozporządzenia (dokumentu, w którym Rada UE przedstawia PE swoje stanowisko wobec wniosku ustawodawczego KE) planowane jest jeszcze w tej kadencji Rady. ©℗

Miasta z największą liczbą nasadzeń zastępczych drzew / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe