Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji wycofuje się z kontrowersyjnych przepisów o przejęciu zadań samorządów przez wojewodę lub jego pełnomocnika podczas nowego stanu zagrożenia. Teraz rząd liczy na pozytywną opinię strony samorządowej.

Rząd chce uporządkować cały system zarządzania kryzysowego, uchwalając nową ustawę o ochronie ludności oraz o stanie klęski żywiołowej. Projekt na przełomie roku otrzymał negatywną opinię Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego, a główne zarzuty strony samorządowej to wprowadzanie dwóch nowych stanów – pogotowia i zagrożenia (przez krytyków nazywanych quasi-stanami nadzwyczajnymi) – niewymienionych w konstytucji oraz zbyt duża ingerencja w działania samorządów w tym drugim.

Po raz pierwszy możliwość wykreślenia niektórych spornych przepisów wiceszef MSWiA Maciej Wąsik zadeklarował podczas roboczego spotkania z przedstawicielami korporacji samorządowych w ubiegły wtorek. Dzień później strona samorządowa otrzymała projekt poprawek, które zakładają usunięcie z art. 35 ustępów 7–13, na podstawie których wojewoda – w przypadku odmowy wykonania polecenia przez organy samorządu terytorialnego – mógłby przejąć zadania JST (patrz: infografika).

Od dużej dowolności do wykreślenia

Przez ostatnich kilka miesięcy kontrowersyjne przepisy mocno ewoluowały w toku konsultacji rządu z lokalnymi włodarzami. Pierwotnie wojewoda mógł przejąć kompetencje samorządów – na podstawie decyzji premiera – nie tylko w razie odmowy wykonania polecenia, lecz także jego niewłaściwego wykonania lub braku skuteczności w realizacji działań koordynacyjnych. Samorządowcy i eksperci od początku krytykowali nie tylko przejmowanie zadań JST w stanie zagrożenia, lecz także możliwość dowolnej interpretacji przesłanek, które mógłby wykorzystać wojewoda (pisaliśmy o tym w artykule „Komisarz stanu zagrożenia”, DGP nr 178/2022). Co więcej, koszty wykonywania zadań przez pełnomocnika wojewody miały pokrywać samorządy.

W kolejnych wersjach projektu MSWiA łagodziło przepisy. Ostatecznie wojewoda miał wejść do samorządu tylko w przypadku odmowy wykonania polecenia, a działania pełnomocnika miał pokrywać z własnego budżetu. Przyspieszono również procedurę odwoławczą od decyzji szefa rządu przed sądami administracyjnymi. Przekazanie akt i odpowiedzi na skargę miało następować w ciągu 15 dni od jej otrzymania, a czas na rozpatrzenie skargi ograniczono do 30 dni. Nie wystarczyło to jednak do zyskania przychylności samorządowców, którzy – poza kwestią wprowadzania pełnomocnika – zwracali uwagę również m.in. na brak jednoznacznego podziału między zadaniami własnymi i zleconymi oraz zadaniami administracji rządowej w zakresie ochrony ludności (co jest istotne w kontekście ich finansowania), pozostawienie w ustawie dwóch nowych stanów gotowości czy braku projektów rozporządzeń, które mają regulować wiele kwestii związanych z obroną cywilną.

Poprawki z 7 marca br., do których dotarł DGP, idą o krok dalej. Nadal premier, właściwy minister czy wojewoda będą mogli wydawać polecenia organom samorządu terytorialnego, ale MSWiA rezygnuje z możliwości przejęcia zadań JST przez wojewodę w stanie zagrożenia. Przepisy w tym zakresie zostaną utrzymane tylko w odniesieniu do stanu klęski żywiołowej. Na prośby samorządowców dookreślone mają być też zadania własne poszczególnych samorządów z zakresu ochrony ludności. I tak np. w art. 17 projektu wprowadzono na ten moment dziewięć obowiązków dla starosty, w tym m.in. zapewnienie całodobowego przepływu informacji oraz planowanie potrzeb w zakresie niezbędnych środków finansowych i materiałowych. Z kolei wójt ma odpowiadać m.in. za opracowywanie procedur postępowania w sytuacjach kryzysowych czy aktywizowanie społeczności lokalnej w celu powszechnej realizacji zadań ochrony ludności.

Nie na wszystkie warunki samorządowców MSWiA zamierza się zgodzić. Jak słyszymy, chodzi o czas, na jaki może być wprowadzony stan zagrożenia. – Oni nie chcą uwzględnić poprawki, by w stanie zagrożenia nie było czasu nieokreślonego. Pewnie po to, by móc przedłużać je w nieskończoność. My proponowaliśmy okres do 30 dni – przekonuje jeden z samorządowców. Tak jest w przypadku stanu pogotowia, który może być wprowadzony na okres nie dłuższy niż łącznie 30 dni. Do kosza ma trafić również pomysł karetki w każdej gminie, który był opisany w dotychczasowych ocenach skutków regulacji kolejnych projektów.

Samorządy bez wspólnego stanowiska

Początkowo nową opinię o projekcie miał wydać zespół ds. administracji publicznej i bezpieczeństwa obywateli KWRiST. Nie wiadomo jednak, czy w ogóle do tego dojdzie, ponieważ jak na razie nie ma zgody co do jej kształtu. Najbliżej poparcia ustawy – choć z uwagami – jest Związek Powiatów Polskich.

– Uważamy, że udało nam się już na tyle dużo ugrać w porównaniu z wersją pierwotną, że powinniśmy docenić nasze wspólne prace i pójść na kompromis – podkreśla Patrycja Grebla-Tarasek z ZPP. Problemem pozostają jednak wciąż nowe stany pogotowia i zagrożenia, o których konstytucja milczy. Dlatego pozostałe korporacje nie palą się do pozytywnego zaopiniowania projektu. Ponadto pojawia się obawa, że w takiej sytuacji MSWiA wycofa się z daleko idących ustępstw. – Nie nazwałbym tego sporem, ale jest różnica zdań, to prawda – mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. Kolejne rozmowy są przewidziane na ten tydzień. ©℗

ikona lupy />
Te przepisy znikają z ustawy / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Współpraca Tomasz Żółciak