Posłowie chcą skokowo podnieść kwoty wolne od podatku od spadków i darowizn, a to oznacza uszczuplenie gminnych budżetów. Samorządowcy uważają, że skutki zmian powinno sfinansować państwo.

Jeszcze do października ub.r. wysokości kwot wolnych w poszczególnych grupach podatkowych utrzymywały się na poziomie sprzed 30 lat. Podniesione zostały o kilkaset złotych na mocy rozporządzenia ministra finansów (Dz.U. z 2022 r. poz. 2084).
Posłowie z Komisji Nadzwyczajnej ds. deregulacji planują jednak prawdziwą rewolucję i postulują podwyżki nie o kolejnych kilkaset złotych, ale o kilkaset procent (patrz: infografika). Co oczywiście jest korzystne dla kieszeni obywateli, ale uszczupli budżety gmin, bo wpływy z podatku od spadków i darowizn stanowią ich dochody własne.

Zyskają mieszkańcy, stracą gminy

Skokowy wzrost kwoty wolnej zakłada procedowany w Sejmie projekt ustawy o zmianie ustaw w celu likwidowania zbędnych barier administracyjnych i prawnych (o innych zmianach w tym projekcie istotnych dla samorządów pisaliśmy w artykule „Bez popiołu mniej zapłacimy za odpady”, DGP nr 247/2022). W uzasadnieniu projektu czytamy (trafił on do Sejmu we wrześniu, kiedy nie obowiązywały jeszcze zwiększone stawki), że kwoty wolne obowiązujące od 1 stycznia 2003 r. stanowiły odpowiednio 12-krotność, 9-krotność i 6-krotność ówczesnego minimalnego wynagrodzenia za pracę, które wynosiło 800 zł.
Wysokość nowych progów w takim samym stopniu odnosiłaby się do najniższego wynagrodzenia z 2022 r. - 3010 zł. To oznacza, że dla pierwszej grupy podatkowej kwota wolna miałaby wzrosnąć do ponad 36 tys. zł, dla drugiej do ponad 27 tys. zł, a dla trzeciej do nieco ponad 18 tys. zł.
- Pierwsza zmiana z rozporządzenia podniosła nieco progi, ale gdyby wzrosły one jeszcze o kilkaset złotych, to byłoby w porządku. Natomiast obecna propozycja to katastrofa i jest kompletnie nie do przyjęcia. Ktoś znowu chce być tym dobrym, ale kosztem samorządów - komentuje Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.
Dodaje, że straty wszystkich samorządów łącznie mogą wynieść kilkadziesiąt milionów złotych.
Skala dochodów gmin z podatku od spadków i darowizn jest różna i choć nie stanowi znaczącej części budżetu, to - jak podkreślają zgodnie przedstawiciele samorządów - może być to kolejny element pogarszający ich sytuację finansową po rewolucji podatkowej pierwszego i drugiego wydania Polskiego Ładu.
- Od jakiegoś czasu dochody z tytułu tego podatku utrzymują się na poziomie ok. 5 mln zł rocznie. Nie jest to ogromna kwota, ale w dzisiejszych czasach każdy milion jest na wagę złota - mówi Piotr Tomaszewski, skarbnik Bydgoszczy, i dodaje, że kwota ta stanowi ok. 0,23 proc. dochodów miasta.
W Poznaniu wpływy wynoszą rocznie ok. 10 mln zł (0,3 proc.), w Chorzowie w ubiegłym roku było to 1,3 mln zł (0,17 proc.), a w gminie wiejskiej Tomaszów Mazowiecki - 47,5 tys. zł (0,09 proc.) w 2021 r.
Samorządowcy narzekają nie tylko na uszczuplenie budżetów, ale również na brak konsultacji projektu.
- Choć chęć ulżenia obywatelom jest słuszna, to projektowanie zmian mających wpływ na dochody JST, kolejny raz bez konsultacji z nimi, pozostawię bez komentarza - zaznacza Aneta Maciążek, skarbnik tej gminy.

Zmiany tak, ale z rekompensatą

Posłowie uważają, że nawet tak duże zwiększenie kwoty wolnej wcale nie musi wiązać się z uszczupleniem dochodów gmin.
„Mniejsze kwotowo wpływy mogą być zrównoważone większą ich liczbą na skutek spadku potencjalnej atrakcyjności działań mających na celu uniknięcie opodatkowania” - piszą w uzasadnieniu.
Tej wiary nie podzielają samorządowcy. Podkreślają, że jeśli mamy tu do czynienia z szarą strefą, to jest to zadanie dla urzędów skarbowych, które zajmują się obsługą i naliczaniem podatku. Gminy opiniują jedynie wnioski o zwolnienia i ulgi składane do fiskusa. Najczęstszym problemem jest niezgłoszenie w ciągu sześciu miesięcy nabycia spadku czy darowizny od osób z I grupy podatkowej (małżonek, zstępni, wstępni, pasierb, rodzeństwo, ojczym i macocha). Uniemożliwia to zastosowanie zwolnienia.
- Nawet gdybyśmy wiedzieli, że ktoś nie zapłacił tego podatku, nie możemy wszcząć postępowania, musi to zrobić urząd skarbowy - wskazuje Piotr Tomaszewski.
Skarbnicy podkreślają, że oszacowanie przybliżonych kwot ubytków jest niemożliwe właśnie dlatego, że choć podatek od spadków i darowizn stanowi dochód własny gminy, to jest pobierany przez urzędy skarbowe, które następnie przelewają odpowiednie kwoty samorządom.
Lokalni włodarze zdają sobie sprawę z korzyści dla obywateli, które niosłaby projektowana zmiana, ale uważają, że w sytuacji, w której dochody JST spadają, a wpływy podatkowe budżetu państwa rosną, to państwo powinno wziąć na siebie ciężar ewentualnych wyższych kwot wolnych. W Bydgoszczy samo podwójne podniesienie płacy minimalnej to w tym roku dodatkowy wydatek dla budżetu miasta rzędu 19 mln zł.
- Pomysłów pozbawiających samorządy pieniędzy jest cała masa. Łącznie są to duże kwoty. Nikt za to nie myśli o przepisach, które mogłyby zwiększyć nasze budżety - podkreśla Piotr Tomaszewski.
Podobny postulat wystosowali ostatnio przedstawiciele gmin wiejskich, którzy uważają, że ustawowe ulgi i zwolnienia od podatku rolnego powinno rekompensować państwo (pisaliśmy o tym w artykule „Gminy chcą zwrotu za ustawowe ulgi”, DGP nr 4/2023). ©℗
Ile można dać i dostać bez podatku / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe