Niedawny dyrektor jednego z departamentów KPRM został właśnie doradcą rządu jako… przedstawiciel trzeciego sektora. NGO protestują.

Przejęcie kolejnej instytucji przez większość parlamentarną

Współprzewodniczącym Rady Działalności Pożytku Publicznego od kilku dni jest Szymon Dziubicki. Jeszcze kilka miesięcy temu był dyrektorem w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Organizacje pozarządowe zwracają uwagę, że do wyboru doszło w trybie nagłym, a kontrkandydatów nie było. Sam Dziubicki przekonuje, że do rady wszedł jako przedstawiciel Konfederacji Inicjatyw Pozarządowych RP. – Skierowanie do rady osoby związanej z administracją publiczną odbieram jako przejęcie kolejnej instytucji przez większość parlamentarną – mówi prof. Hubert Izdebski, współautor ustawy o działalności pożytku publicznego i wolontariacie.
Na posiedzeniu Rady Działalności Pożytku Publicznego (ciała doradczego dla przewodniczącego Komitetu ds. Pożytku Publicznego, którym jest premier Gliński) doszło do nagłej zmiany na stanowisku jej współprzewodniczącego z ramienia organizacji pozarządowych. Został nim Szymon Dziubicki, do niedawna dyrektor departamentu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a wcześniej zasiadający w spółkach Skarbu Państwa. Przedstawiciele trzeciego sektora nie kryją zaskoczenia, że ich głosem w radzie jest osoba z takim CV.

RDPP. Współpraca między administracją publiczną a NGO

Przypomnijmy: RDPP jest ciałem instytucjonalizującym zasadę dialogu obywatelskiego oraz współpracę między administracją publiczną a NGO. Składa się z trzech części: strony rządowej, samorządowej i pozarządowej. Kieruje nią dwóch współprzewodniczących, przedstawiciel administracji rządowej i lokalnej oraz reprezentant trzeciego sektora wybrany przez członków rady będących przedstawicielami organizacji. Pierwszym jest Piotr Mazurek, drugim od kilku dni wspomniany Szymon Dziubicki.
Wybór nowego współprzewodniczącego był konieczny po tym, jak zajmujący to stanowisko Łukasz Samborski nagle zrezygnował. Nagle - oznacza to na kilka godzin przed planowanym posiedzeniem rady.
Według naszych informacji w wyborach na współprzewodniczącego w tak nagłym trybie nie było kontrkandydata. Także samych członków rady była ledwo połowa. To wywołało wewnętrzne protesty. W efekcie Dziubicki jest wybrany na dwa miesiące, do następnego posiedzenia plenarnego. Wówczas jego kandydatura ma zostać ponownie poddana pod głosowanie. Wtedy także może pojawić się kontrkandydat.
Jak się dowiadujemy, Dziubicki trafił do rady jeszcze w sierpniu na skutek wyborów uzupełniających po tym, jak zrobił się wakat. Oficjalnie jako przedstawiciel istniejącej od pięciu lat Konfederacji Inicjatyw Pozarządowych Rzeczpospolitej (KIPR). Wcześniej, jak przekonuje w rozmowie z DGP, odszedł z KPRM. Poprosiliśmy kancelarię premiera o podanie daty i przyczyn tego rozstania. Na odpowiedzi czekamy. Sam Dziubicki w swojej wolcie nie widzi nic dziwnego. - Zakończyłem pracę w KPRM. Do rady zostałem wybrany przez prof. Glińskiego. Wcześniej zostałem wskazany przez ponad 180 organizacji pożytku publicznego, co jest rekordowym poparciem w historii rady. Nigdy nie byłem politykiem. Stanowisko w ARP nie było polityczne, tylko merytoryczne - podkreśla.
Sprawa jest na tyle świeża, że Dziubicki figuruje wciąż jako przedstawiciel organów administracji publicznej w Narodowym Instytucie Wolności, a dokładniej Komitetu Sterująco-Monitorującego Rządowego Programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich NOWEFIO na lata 2021-2030 (do jego zadań należy m.in. opiniowanie zasad i warunków uzyskiwania dotacji). - Od kiedy zakończyłem pracę w KPRM, nie byłem takim przedstawicielem. To nieaktualne - ucina. I podkreśla, że dziś jest w KIRP, związku stowarzyszeń, który zakładał, a teraz wrócił.

Mechanizm reprezentacji społeczeństwa obywatelskiego

- Zrobiłem analizę, które NGO są najskuteczniejsze w popieraniu kandydatów do rady. I widać jasno, że na topie są te, które powstawały po 2015 r., należą do KIPR i były finansowane przez Narodowy Instytut Wolności. Członkiem KIPR i głównym animatorem jest Ordo Iuris - ripostuje Kuba Wygnański, współtwórca organizacji pozarządowych w Polsce i samej ustawy o działalności pożytku publicznego. Opisuje, że w tej kadencji próbował dostać się do rady. Zebrał poparcie wielu organizacji. Jednak jego kandydatura przepadła. Podobnie jak kandydatury prawie wszystkich innych osób spoza, nazwijmy to, kręgu władzy i sympatyzujących z nią organizacji. - Na blisko 30 osób, które pochodzą ze środowiska pozarządowego, jest ledwie kilka, które mogłyby pozwolić sobie na zdanie odmienne od tego, które przedstawia władza. RDPP nie jest w żadnym razie mechanizmem reprezentacji społeczeństwa obywatelskiego w Polsce.
Katarzyna Batko z Sieci Obywatelskiej Watch Dog zwraca uwagę, że z formalnego punktu widzenia można uznać, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem, bo w ustawie o działalności pożytku publicznego nie ma zapisów przeciwdziałających takiemu wyborowi współprzewodniczącego rady. Każdy może założyć stowarzyszenie, fundację i afiliować się jako przedstawiciel trzeciego sektora. Nie ma zabezpieczenia dla niezależności tych osób.
Dziubicki przekonuje teraz w rozmowie z DGP, że wchodząc do rady, miał kilka celów. - Uproszczenie procedur dla organizacji pozarządowych, które chcą współpracować z administracją publiczną. Wzmocnienie organizacji, które ostatnio poniosły koszty w związku z wojną w Ukrainie, zabezpieczenie ich przed rosnącymi cenami energii - wylicza. - Zbliża się także kolejna perspektywa finansowa. Trzeci sektor ma przy jej ustalaniu swój udział, choćby przy okazji wyborów do komitetów monitorujących programy europejskie. Powinniśmy mieć większy wpływ na rozdysponowanie środków.
I to, jak mówią nasi rozmówcy, może być clue. - Rada jest teraz w gorącym okresie decydowania o tym, jak będzie wyglądał wybór przedstawicieli do komitetów monitorujących wydatkowanie środków europejskich w nowej perspektywie finansowej. Ci ludzie będą następnie mieli wpływ na to, według jakich kryteriów będzie się odbywał podział pieniędzy. Czyli, de facto, do kogo trafią. Dotychczas akolici władzy skutecznie przechwycili środki rządowe. Teraz ich apetyt sięga dalej - dotyczy środków europejskich - ostrzega Wygnański.

NGO powinny być wybierane poza decyzjami władz

Weronika Czyżewska-Waglowska, wiceprezeska Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych, członkini rady, zwraca uwagę, że RDPP to organ doradczy przewodniczącego Komitetu Pożytku Publicznego (KPRM), więc skład jest wybierany i powoływany przez niego. - Trudno więc mówić o niezależności czy faktycznej reprezentacji sektora pozarządowego, z całą jego różnorodnością. Ale też trudno sobie wyobrazić, że o reprezentacji partnerów np. z Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu albo Rady Dialogu Społecznego będzie decydował rząd. W sytuacji wyłonienia niezależnych organizacji pozarządowych do ważnych gremiów niestety tak właśnie się dzieje. NGO powinny być wybierane poza decyzjami władz i ich organów doradczych, z uwzględnieniem reprezentatywnych ponadbranżowych organizacji pozarządowych - ocenia.
Zdaniem Katarzyny Batko rada w takim składzie może mieć znaczenie, gdy trzeba będzie np. zaopiniować projekt zmian dotyczący NGO. - Wtedy okaże się, że „przecież rada poparła” lub „pozytywnie zaopiniowała” - ucina.
ikona lupy />
Współprzewodniczący Rady Działalności Pożytku Publicznego Szymon Dziubicki / Materiały prasowe