Do miast zaczęły wpływać faktury za marzec, czyli za pierwszy pełny miesiąc liczony od ataku Rosji na Ukrainę. Większe ilości śmieci pochodzą z dworców i punktów pomocy. Z gospodarstw domowych – niekoniecznie.

W Przemyślu, w newralgicznych miejscach, czyli na dworcu, w centrum pomocy humanitarnej oraz w szkołach, w ciągu miesiąca zebrano 213 t. - Średnia miesięczna dla całego miasta to 1,1 tys. t - mówi Karol Wilk, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska w Przemyślu. Przyrost jest więc spory. Jednak, jak zaznacza, odpady pochodzące z miejsc zbiorowego zakwaterowania są osobno zbierane i ewidencjonowane, a ich zagospodarowanie rozliczane z pieniędzy, które miasto otrzymuje od wojewody na pomoc uchodźcom z Ukrainy.
Odpady na razie bez specustawy
Podobnie robią także inne miasta, do których w ciągu kilku dni przyjechało nawet kilkaset tysięcy osób. Jednak - jak zaznacza Leszek Świętalski, dyrektor biura Związku Gmin Wiejskich RP - w tzw. specustawie ukraińskiej (ustawie z 12 marca 2022 r. o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa; Dz.U. poz. 583 ze zm.) nie ma osobnych rozwiązań dotyczących finansowania zagospodarowania odpadów powstałych w wyniku kryzysu uchodźczego. Jego zdaniem potrzebne byłoby jasne wskazanie, że pieniądze z Funduszu Pomocy, które przechodząc przez ręce wojewodów, zasilają budżety gmin w działaniach na rzecz uchodźców, mogą być przeznaczane także na gospodarkę odpadami. Do rozstrzygnięcia jest także m.in. to, do kogo odpady zgromadzone w nieruchomościach niezamieszkanych (halach, dworcach), należą. Do gminy czy do właściciela takiej nieruchomości? Samorządowcy chcieliby jednolitego rozwiązania.
Leszek Świętalski zaznacza, że śmieci z dodatkowych punktów gromadzą firmy, które mają podpisane umowy z miastem. Są one ważone na bramie instalacji - gminy rozliczają się od masy zgromadzonych odpadów. - Różnice wyjdą po pewnym czasie. Choć już teraz dostajemy informacje, że morfologia tych odpadów jest inna: bardzo mało jest frakcji bio, dużo natomiast tzw. opakowaniówki i zużytych środków higienicznych, np. pampersów, które trafiają do odpadów zmieszanych - dodaje.
Ostrożne rachunki
Miasta, które przyjęły największą liczbę uchodźców, na razie nie mówią o konkretnych ilościach dodatkowych odpadów. Zastrzegają, że nie są to łatwe do policzenia wartości. Nie chodzi bowiem przecież jedynie o odpady powstałe w punktach zbiorowego zakwaterowania, lecz także o te wytwarzane w gospodarstwach domowych, które przyjęły uchodźców pod swój dach.
Piotr Szewczyk, prezes rady RIPOK, przyznaje, że wzrost ilości odpadów o 5 proc., czy nawet 10 proc. w ciągu jednego miesiąca nie jest niczym szczególnym. - Na razie nie widać, aby odpadów było zdecydowanie więcej. Możliwe, że ten wzrost jest kompensowany przez ograniczenie konsumpcji mieszkańców spowodowany przez wojnę. Trzeba poczekać dwa, trzy miesiące, by móc powiedzieć coś więcej - ocenia.
Jednak np. w Przemyślu odpadów zmieszanych komunalnych w marcu br. było nawet mniej (1041 t) niż w marcu 2021 r. (1133 t) - nie wliczając w to odpadów z dworca, punktu pomocy i szkół.
Inne miasta na razie gromadzą raporty. - Trwają analizy danych napływających z poszczególnych instalacji. MPO Kraków będzie analizować te dane, ale na razie jest za wcześnie, by mówić o konkretnych liczbach, bo nie mamy jeszcze pełnych informacji z marca o wszystkich frakcjach i ze wszystkich instalacji - informują krakowscy urzędnicy.
Wzrost ilości śmieci o 5 proc. w Warszawie (wybrane dzielnice) potwierdza także jedna z firm działających na tym rynku. Jednak stołeczni urzędnicy każą czekać z odpowiedzią na pytanie dotyczące ilości wytworzonych w marcu odpadów komunalnych do 10 kwietnia. To data, do kiedy do urzędu powinny spłynąć raporty za marzec.
Słyszymy też jednak, że miasta i gminy są ostrożne i nie chcą podawać nawet przybliżonych szacunków, aby nie zaniżyć ilości dodatkowych odpadów komunalnych powstałych podczas kryzysu. Zwłaszcza że strona samorządowa zwróciła się do Ministerstwa Klimatu i Środowiska z propozycją dotowania systemu odpadowego. Problem poruszono na jednym z ostatnich posiedzeń Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Na razie odpowiedzi ze strony resortu nie ma. Ministerstwo dotychczas nie odpowiedziało także na pytania DGP w tej samej sprawie.
Zapłaci mieszkaniec, gmina czy państwo?
Obecnie gminy mają różne podejście do kwestii obciążania opłatami śmieciowymi. Niektóre, jak Otwock, nie chcą, by gościnni mieszkańcy płacili więcej (o czym pisaliśmy DGP nr 51/2022 „Gminy nie mogą zwolnić Ukraińców z opłaty śmieciowej, ale mogą ją umorzyć”). Inne, np. Kielce czy Góra Kalwaria, informowały mieszkańców, że powinni aktualizować deklarację śmieciową, jeśli przyjęli pod swój dach osoby z Ukrainy.
Umorzenie opłaty czy zwolnienie z niej (nie ma obecnie takiej możliwości prawnej) nie do końca jest dobrym rozwiązaniem. Za dodatkowe ilości wytworzonych odpadów i tak ktoś będzie musiał zapłacić. Jeśli nie zrobią tego bezpośrednio mieszkańcy, koszty będzie musiała pokryć gmina, dopłacając do systemu. W dodatku możliwość zwolnienia z opłat śmieciowych obywateli Ukrainy może wywołać napięcia społeczne.
Dlatego według Leszka Świętalskiego najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby właściciele nieruchomości mieli obowiązek zgłaszania dodatkowych osób. Jednak część opłaty wynikająca z obecności gości z Ukrainy byłaby zobowiązaniem do pokrycia przez gminę, a następnie byłaby refinansowana przez państwo z Funduszu Pomocy.
Z tych pieniędzy mogłoby być więc także finansowane zagospodarowanie dzikich wysypisk, które w pasie przygranicznym powstały głównie z odpadów tekstylnych. To nietrafiona „pomoc”, która stała się kosztownym problemem. Cena rynkowa utylizacji tego rodzaju odpadu to nawet 1,5 tys. zł za tonę. ©℗
Tak śmiecimy / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe