Sprawa dotyczyła budowy domu wielorodzinnego w Poznaniu. Inwestor rozpoczął ją na podstawie ostatecznej decyzji o pozwoleniu na budowę. Tymczasem rada miasta kilka dni po jej uprawomocnieniu uchwaliła miejscowy plan dla tego osiedla. Nie przewidziano w nim zabudowy mieszkalnej, tylko tereny zielone dla pieszych i rowerzystów. Inwestor zaskarżył uchwałę do wojewódzkiego sądu administracyjnego. Zarzucił radzie miasta nadużycie władztwa planistycznego m.in. poprzez zlekceważenie ważnego pozwolenia na budowę.
Miasto broniło się, że ustawy upoważniają je do tworzenia rozwiązań planistycznych, które ze swej natury kolidują z prawem własności i wpływają na sposób zagospodarowania nieruchomości. Podkreślało, że dochodzi do tego w akcie prawa miejscowego, którego przyjęcie odbywa się po wysłuchaniu wszystkich zainteresowanych. Argumentowało, że kilkuset mieszkańców zwróciło się do rady o ustanowienie na tym osiedlu terenów zielonych z placami zabaw i boiskami, a miasto powinno dbać, by pojedyncze osoby nie blokowały inwestycji realizowanych dla celów publicznych.
Nie przekonało to sądu. WSA stwierdził nieważność tych postanowień planu, których nie dało się pogodzić z treścią pozwolenia na budowę. Orzekł, że rada miała obowiązek respektować uprawnienia z niego wynikające, a uchwała naruszyła prawa nabyte inwestora.
Podobnego zdania był NSA. – Miasto zrobiło wszystko, aby uniemożliwić realizację zabudowy. Nie uzasadniło jednak w sposób przekonujący, że naruszenie praw nabytych nastąpiło w interesie publicznym. Dlatego skarga podlega oddaleniu – stwierdził sędzia Leszek Kamiński.
Obszar osiedla, który od tego momentu nie jest objęty planem, podlega zabudowie po wydaniu odpowiednich pozwoleń. Przynajmniej do czasu uchwalenia nowego dokumentu.
ORZECZNICTWO
Wyrok NSA z 30 października 2014 r., sygn. akt II OSK 922/13. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia