Z administracji odchodzą specjaliści, a poziom fluktuacji w niektórych jej organach sięga 20 proc. Nie ma rąk do pracy, więc urzędy płacą kary za przewlekłość spraw i opóźnienia w wydawaniu decyzji

Odejścia urzędników / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
DGP przyjrzał się, jak w ciągu ostatnich pięciu lat wyglądała sytuacja w tej kwestii w samorządach, urzędach wojewódzkich i ministerstwach. Najlepiej radzą sobie samorządy, bo dysponują odpowiednią liczbą urzędników. Najgorzej jest w administracji rządowej, gdzie ograniczone środki nie pozwalają na tworzenie dodatkowych etatów ani podwyższanie uposażeń specjalistom uciekającym na rynek zewnętrzny. Zasądzone kary za opóźnienia z roku na rok wzrastają, ale urzędnicy nie chcą o tych niepotrzebnych wydatkach głośno mówić. Powód? Mogą się narazić na zarzut złego zarządzania.
Szwankuje terminowość
- U nas są duże braki kadrowe, więc wydłuża się okres oczekiwania cudzoziemców i ich pracodawców na wydanie przez wojewodę kart pobytu lub zezwoleń na pracę. Zasądzane są więc odszkodowania za przewlekłość postępowania - przyznaje Robert Barabasz, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim.
Tłumaczy, że biura pośredników w legalizacji pobytu podkupują urzędowi specjalistów, oferując im nawet 4 tys. zł więcej. - Jeśli taki stan będzie się pogłębiał, może dojść do paraliżu funkcjonowania państwa - ostrzega Barabasz.
Są jednak i takie województwa, które sprawy związane z cudzoziemcami załatwiają terminowo, nie wypłacają więc żadnych odszkodowań. Tak jest na Mazowszu, Podlasiu i w województwie kujawsko-pomorskim.
- Dotychczas ponosiliśmy jedynie koszty postępowań sądowoadministracyjnych z tytułu wniesienia skargi na przewlekłość postępowań. Nie przekroczyły one 1 tys. zł - mówi Agnieszka Wilkowska-Klocek z Warmińsko-Mazurskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Nie liczą kosztów
Łódzki Urząd Wojewódzki - mimo ponawianych przez DGP próśb - nie chciał udostępnić dokładnych kosztów związanych z nieterminowym załatwieniem spraw. Tego typu wydatków nie może też doliczyć się resort finansów, który na nasze pytanie odpowiedział, że nie prowadzi takich statystyk. Resort obrony deklaruje natomiast, że tego typu kary są w nim incydentalne i nie przekroczyły 4,3 tys. zł. Takimi małymi wydatkami nie może się już pochwalić Ministerstwo Rozwoju i Technologii. Tu w latach 2016-2021 koszty związane z prowadzonymi postępowaniami administracyjnymi w związku z nieterminowym procedowaniem spraw wyniosły ponad 229 tys. zł.
Tomasz Stube z Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego potwierdza, że koszty związane z nieterminowym załatwieniem spraw z roku na rok wzrastają. W 2016 r. i 2017 r. urząd nie poniósł żadnych wydatków, rok później było to 580 zł, a w 2019 r. musiał zapłacić na rzecz poszkodowanego 9 tys. zł, a do tego trzeba doliczyć 1 tys. zł grzywny i prawie 10 tys. zł kosztów postępowania sądowego. W ubiegłym roku wydatki te wzrosły o kolejne 10 tys. zł.
Zachodniopomorski Urząd Wojewódzki trzy lata temu zapłacił dwa odszkodowania za przewlekłość w kwocie przekraczającej 10 tys. zł. Alina Kucharzewska, rzecznik wojewody śląskiego, wylicza, że bezczynność organu kosztowała ich 22 tys. zł, a przewlekłość postępowania ponad 2 tys. zł. Zaznaczyła, że do tego trzeba było doliczyć koszty postępowania sądowego (ponad 12 tys. zł).
Braki kadrowe
Urzędy tłumaczą się najczęściej brakami kadrowymi i natłokiem spraw.
- W 2017 r. sąd wymierzył nam 3 tys. zł grzywny za przewlekłe prowadzenie postępowania w sprawie ustalenia odszkodowania za nieruchomość przejętą pod budowę drogi. Przewlekłość wiązała się z bardzo dużą liczbą prowadzonych wówczas postępowań administracyjnych. Tymczasem pracowników było niewielu. Niestety sąd tych argumentów nie uwzględnił - wyjaśnia Marzena Chodakowska, rzecznik prasowy wojewody świętokrzyskiego.
Tłumaczy, że duża liczba postępowań była wynikiem wydawanych decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowych obejmujących w latach 2011-2013 kilka tysięcy nieruchomości, za które należało ustalić odszkodowania.
Brakami kadrowymi nie zasłania się kancelaria premiera, która z tytułu bezczynności i nieterminowości musiała wypłacić 60 tys. zł. Według urzędu są to koszty proceduralne dotyczące np. wniesienia kasacji od decyzji sądu. KPRM przypomina też, że od 2015 r. realizuje znacznie więcej zadań - zajmuje się m.in. członkostwem Polski w UE oraz cyfryzacją. Jest też ośrodkiem koordynacji Narodowego Programu Szczepień. Przekłada się to na zwiększenie liczby spraw.
- W urzędach, w których wypłacane są odszkodowania, za zbyt długie załatwianie spraw, natychmiast powinien zostać przeprowadzony audyt i zwiększone zatrudnienie lub przyznane podwyżki dla specjalistów. Urzędy powinny też ponosić większą odpowiedzialność za tego typu wydatki, bo w praktyce płaci podatnik - komentuje dr Jakub Szmit, ekspert ds. administracji publicznej z Uniwersytetu Gdańskiego.
Samorządy sobie radzą
Dorota Galant, skarbnik gminy Siemyśl w województwie zachodniopomorskim, deklaruje, że w ostatnich pięciu latach gmina nie płaciła odszkodowań za nieterminowe załatwienie sprawy. Jarosław Waszak, sekretarz miasta i gminy Piotrków Kujawski, również potwierdza, że urząd nie musiał wypłacać tego typu odszkodowań. Podobnie jest w Olkuszu, Kolnie, Żarnowcu, Kołobrzegu, Sierpcu, Tychach.
- Samorządy raczej terminowo załatwiają sprawy. Łatwiej im zdiagnozować, który urzędnik i dlaczego opóźnia pracę - tłumaczy prof. Jolanta Itrich-Drabarek, dyrektor Centrum Studiów Samorządu Terytorialnego i Rozwoju Lokalnego Uniwersytetu Warszawskiego.