Wątpliwości samorządów dotyczą tego, według jakich reguł dopłacanie do systemu ma się odbywać: czy na etapie uchwalania nowych stawek za śmieci, uchwalania budżetu, czy dopiero wtedy, gdy budżet odpadowy przestanie się spinać.

Znowelizowana ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (Dz.U. z 2021 r. poz. 1648), która wprowadza rewolucję w finansowym zarządzaniu odpadami przez gminy, jutro wchodzi w życie. Umożliwia gminom dopłacanie do systemu gospodarki odpadami wówczas, gdy opłaty mieszkańców nie wystarczają na pokrycie kosztów jego funkcjonowania albo gdy celem jest po prostu obniżenie tych opłat.
Z pustego i Salomon nie naleje
To szeroko otwarte drzwi i wręcz zaproszenie do tego, by do gminnych odpadów dopłacać. Z rozmów z samorządowcami wynika jednak, że gminy zostały uszczęśliwione tą możliwością na siłę. Obawiają się wyścigu między włodarzami na niskie stawki dla mieszkańców i populistycznych rozgrywek w samorządzie.
Ich ofiarami są mieszkańcy gminy Goleniów. Zdaniem Tomasza Banacha, zastępcy burmistrza tej miejscowości, nowe przepisy pogłębią jeszcze problem. Na czym on polega? Od 8 września od mieszkańców Goleniowa nie są odbierane śmieci, bo wygasła dotychczasowa umowa. – W postępowaniu została wyłoniona ta sama firma, za taką samą stawkę, ale umowa nie została podpisana, bo brakuje pieniędzy w odpowiedniej pozycji budżetowej – wyjaśnia. Jednocześnie Rada Miasta Goleniowa nie wprowadza podwyżek dla mieszkańców (stawka od osoby to 12 zł), pozostawiając burmistrza z pustą kasą. Tomasz Banach zaznacza, że opłaty od mieszkańców pokrywają zaledwie jedną trzecią kosztów, a deficyt w odpadowym budżecie sięga już ponad 9 mln zł.
Nowelizacja ustawy czystościowej to plasterek na krwawiącą ranę, czyli rosnące koszty systemu. Dopłaty pozwolą te koszty ukryć, ale tylko na chwilę
Po wejściu w życie nowych przepisów rada miasta będzie mogła dorzucić środki na gospodarowanie odpadami z innych pozycji w budżecie i jednocześnie utrzymać niskie opłaty dla mieszkańców. – Radni decydując się na dopłacanie do systemu odpadowego, muszą zdecydować, z czego gmina ma zrezygnować, dopłacając do śmieci – mówi Maciej Kiełbus, partner w Kancelarii Prawnej dr Krystian Ziemski & Partners. – Gmina rezygnuje bowiem z możliwości zwiększenia dochodów w obszarze odpadowym przez podniesienie opłat śmieciowych. Konsekwencją jest ograniczenie wydatków na realizację innych zadań własnych. Budżet nie jest z gumy – dodaje.
Dopłata w trybie dowolnym
Jeśli samorząd zdecyduje, że chce dopłacać do gospodarki odpadami, to stanie także przed pytaniem, jak tę operację przeprowadzić od strony formalnej. Przepisy nie precyzują reguł, według których rada gminy powinna działać. Są m.in. wątpliwości, czy uchwała o pokryciu części kosztów gospodarowania odpadami komunalnymi z dochodów własnych (niepochodzących z opłaty śmieciowej) powinna zostać podjęta na etapie uchwalania nowych stawek opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi (gdy nie pozwalają na pokrycie kosztów systemu), czy już podczas planowania środków na ten cel podczas prac nad uchwałą budżetową. A może dopiero wówczas, gdy w trakcie roku budżetowego okaże się, że dochody z opłat mieszkańców nie wystarczają na pokrycie kosztów?
Z nowelizacji nie wynika także, czy w uchwale powinna znaleźć się konkretna kwota, którą gmina zamierza przeznaczyć na pokrycie części kosztów.
Uchwały te będą natomiast podlegały nadzorowi RIO. Praktyka orzecznicza ukształtuje to, jak dopłaty powinny być wprowadzane. Jednak dobrze byłoby, aby RIO w tej sprawie wypowiedziały się wcześniej. Pozwoliłoby to gminom uniknąć problemów. Obecnie niektóre gminy dopłacają do odpadów (robią to jednak bez podstawy prawnej), a izby mają różne podejście w tej kwestii: część z nich przymyka oko na takie działania, a inne nie. W konsekwencji zarządzanie budżetem na odpady odbywa się na różnych zasadach, w zależności od gminy.
Dopłacą ci, których na to stać
Dopłacenie do budżetu przez radę miasta rozwiązałoby problem Goleniowa tylko pozornie, bo odbyłoby się to kosztem innych usług świadczonych dla mieszkańców. Wiceburmistrz podkreśla, że dopłacanie do odpadów powoduje, iż wysokość opłaty traci związek z kosztami, za jakie ta usługa jest wykonywana. Co, jak wskazuje, jest sprzeczne z obowiązującą w ochronie środowiska zasadą, że to zanieczyszczający płaci.
Nie jest to odosobnione stanowisko. – To, że z jednej kieszeni przełożymy do drugiej 5 zł, nie znaczy, że mamy więcej pieniędzy. Nie planujemy dopłat, bo uszczupliłyby one budżet na szkoły czy komunikację publiczną – zaznacza Michał Sztybel, zastępca prezydenta Bydgoszczy.
Dopłacać do systemu nie planują także m.in. Poznań, Lublin, Toruń, Olsztyn. Samorządowcy albo podkreślają, że wprowadzili stawki, które pozwalają na bilansowanie się systemu, albo nie mają na dopłaty środków w budżecie uszczuplonym m.in. przez zmiany podatkowe.
Natomiast Eugeniusz Karpiński, przewodniczący Komunalnego Związku Gmin Regionu Leszczyńskiego, zaznacza, że jego członkowie dyskutowali o dopłatach, a zdania były podzielone. – Skłonne dorzucić do budżetu na odpady były bogatsze samorządy. Możliwość dopłacania do systemu będzie prowadzić do podziału i nacisków nie tylko ze strony radnych, ale i wyborców, by gmina kosztem inwestycji na to się decydowała – ocenia.
Przedstawiciel branży odpadowej podkreśla, że nowelizacja ustawy czystościowej to plasterek na krwawiącą ranę, czyli rosnące koszty systemu. – Mieszkańcy nie są chyba wciąż świadomi, że skończyło się wyrzucanie odpadów gdziekolwiek, a więc ich zagospodarowanie będzie kosztować. Dzięki dopłatom gmina może starać się te rosnące koszty jedynie chwilowo ukryć – zaznacza.
Etap legislacyjny
Ustawa wchodzi w życie 28 września