Projekty, które mają ograniczyć zaśmiecanie środowiska opakowaniami, w tym plastikiem, są objęte tarczą antykorupcyjną – odpowiadają przedstawiciele Ministerstwa Klimatu i Środowiska na pytania zainteresowanych przebiegiem prac nad nimi. Rozwiązania wyjdą poza mury resortu dopiero z chwilą publikacji w wykazie prac legislacyjnych Rady Ministrów.

O kształcie systemu rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP to jeden z zapowiadanych projektów) wiadomo na razie niewiele, m.in. to, że rząd skłania się, by system był pod nadzorem państwowego regulatora. Na ostatnim spotkaniu z samorządowcami Marzena Berezowska, dyrektor departamentu gospodarki odpadami w resorcie klimatu, dorzuciła jednak kilka nowych informacji dotyczących projektu, który będzie uzupełniał ROP.
Tylko butelki
Poinformowała, że system kaucyjny (de facto depozytowo-kaucyjny) będzie obowiązkowy i obejmie cały kraj. W jego ramach będą zbierane z rynku butelki z tworzywa sztucznego o pojemności do 3 litrów, a także szklane o pojemności do 1,5 litra, ale wyłącznie wielokrotnego użytku.
– Przez system kaucyjny należy rozumieć system, w którym przy sprzedaży produktów w opakowaniach pobierana jest opłata, która jest zwracana w momencie zwrotu opakowań lub odpadów opakowaniowych bez konieczności okazania paragonu potwierdzającego wcześniejsze uiszczenie kaucji – informuje resort.
Definicja jest szeroka, ale na razie zbiórka opakowań w ramach systemu depozytowo-kaucyjnego będzie ograniczona tylko do butelek. W dodatku nie obejmie szklanych butelek jednokrotnego użytku, czyli po sokach i napojach, a także tzw. małpek. Te ostatnie są utrapieniem służb sprzątających miasta i tereny zielone: parki, skwery, lasy.
Bez puszek
Dlatego słychać głosy, że system powinien objąć znacznie szerszą grupę opakowań. Przykładem są puszki aluminiowe, które już teraz, czyli bez dodatkowych opłat (kaucji i depozytu), są cenne – z powodzeniem wykorzystuje się 100 proc. pochodzącego z nich surowca. Niestety, nie zostaną one objęte systemem depozytowo-kaucyjnym.
Jacek Wodzisławski z Fundacji RECAL uważa jednak, że obecnie nie ma takiej potrzeby. Podkreśla, że z rynku udaje się odebrać 80 proc. aluminiowych opakowań (puszek). To przede wszystkim zasługa osób, które oddają je do punktów skupu, bo za kilogram surowca otrzymują ok. 4 zł. Ekspert podkreśla, że około 70 proc. całej masy surowca poddawanego recyklingowi to zasługa skupów, gminne systemy selektywnej zbiórki odpowiadają za ok. 20–25 proc. przetwarzanych następnie puszek, a dalsze 5 proc. jest wydzielane w spalarniach. – System zarabia na siebie, tworzy miejsca pracy. Wartość samego surowca to kilkaset milionów złotych – dodaje Wodzisławski.
Nie będzie taniej
System depozytowo-kaucyjny to mniej śmieci w przestrzeni publicznej. Samorządy interesują jednak przede wszystkim koszty zagospodarowania odpadów komunalnych. Strumień odpadów po wejściu do systemu – nawet w ograniczonym zakresie, który rozważa resort – zapewne się zmieni.
Piotr Szewczyk, przewodniczący rady RIPOK, uważa jednak, że nieznacznie. Wyjaśnia, że tworzywa sztuczne stanowią ok. 15 proc. masy odpadów trafiających do instalacji, z czego butelki PET, czyli te, które wyłapie system depozytowo-kaucyjny, to zaledwie 10 proc. z nich. Przełoży się to więc na zmniejszenie strumienia komunalnych odpadów o zaledwie 1,5 proc. Nie ma więc co liczyć na to, że dzięki temu, iż butelki PET znikną, gminy, a więc i mieszkańcy będą płacić mniej za odpady. Koszty systemu, a więc i opłaty śmieciowe przestaną rosnąć wtedy, gdy do systemu gospodarowania odpadami trafi zastrzyk gotówki z oczekiwanej od lat ROP.
Zmiana strumienia odpadów odbije się natomiast na instalacjach. Jak wyjaśnia Piotr Szewczyk, część z maszyn, w szczególności tych, które wyłapują ze strumienia odpadów butelki PET, przestanie być potrzebna.
– Obecnie buduje się kilkanaście instalacji, których koszt wynosi od kilkunastu do kilkudziesięciu milionów złotych. Inwestycje mają dofinansowanie ze środków unijnych. Tymczasem tajemnica wokół projektów przygotowywanych przez resort powoduje, że nie wiadomo, jak już za chwilę będzie wyglądał system gospodarki odpadami – denerwuje się ekspert.