Nic tak nie gwarantuje przychylności wyborców jak finisz wielkiej inwestycji tuż przed wyborami. Co prawda samorządy tłumaczą, że to raczej efekt wieloletnich planów inwestycyjnych prowadzonych w mieście. Jednak, jak by nie patrzeć – projekty infrastrukturalne zakończą się w roku wyborczym i zaważą na wyniku.
Sprawdziliśmy, czym największe miasta planują w najbliższych miesiącach zaimponować mieszkańcom. W tym wyścigu Warszawa jest przypadkiem szczególnym. Pierwszą próbę sił władze ratusza przeszły w październiku ubiegłego roku, gdy warszawiacy głosowali w referendum za odwołaniem Hanny Gronkiewicz-Waltz. Prezydent stolicy, zasiadająca w zarządzie krajowym Platformy Obywatelskiej, mogła liczyć na duże wsparcie rządu. W efekcie na miesiąc przed plebiscytem otwarto kolejny odcinek Południowej Obwodnicy Warszawy. Ale kilka dni po głosowaniu ruszył remont trasy AK, który do dziś praktycznie uniemożliwia korzystanie z obwodnicy przy przeprawie na drugą stronę Wisły.
Teraz władze Warszawy mają kolejnego asa w rękawie w postaci II linii metra. Projekt będzie gotowy w tym roku. Budowa pochłonie 4 mld zł (2,7 mld zł z UE), do tego dojdzie ponad 1 mld zł na zakup wagonów. Jak usłyszeliśmy w ratuszu, zakończenie budowy przewidziane jest na wrzesień, a początek kursowania – na listopad. W tym samym miesiącu otwarte zostanie Muzeum Warszawskiej Pragi, którego koszt to 38 mln zł.
Projekty drogowe czy rewitalizacja wybranych części miasta to najczęstszy wabik wyborczy stosowany przez lokalne władze. Stosunkowo łatwo je zrealizować. Są widoczne. I trzeba naprawdę bardzo się starać, by coś przy nich popsuć.
W Łodzi najważniejszą inwestycją, z terminem zakończenia na II połowę 2014 r., będzie budowa południowej obwodnicy miasta (Trasa Górna). Jej koszt to 427 mln zł (wraz ze środkami z UE). Z kolei Gdańsk w listopadzie zamierza oddać w całości wartą 1,4 mld zł Trasę Słowackiego.
– Obecnie trwają prace nad budową tunelu pod Martwą Wisłą, który jest częścią zadania IV budowy Trasy Słowackiego. Wartość tego odcinka to 885 mln zł – mówi nam Magdalena Kuczyńska z gdańskiego magistratu. Jeszcze w czerwcu odświeżenia doczeka się najbardziej reprezentacyjna ulica Łodzi – ul. Piotrkowska. Za 50 mln zł powstaną m.in. nowa, granitowa nawierzchnia i nowe latarnie, zmodernizowane zostaną gazociągi i linie elektryczne. Na podobne działania decydują się też mniejsze miasta. Kielce do końca października za ponad 18 mln zł zrewitalizują przestrzeń wokół historycznego obszaru Stadion-Ogród, a Opole za 3,5 mln zł przebuduje Mały Rynek.
Wyborczym haczykiem mogą też być atrakcje turystyczne. Wrocław chce w tym roku oddać do użytku Afrykarium. To – jak określają władze miasta – unikatowe na skalę światową oceanarium – kosztować będzie 220 mln zł (budynek liczy trzy kondygnacje, z czego jedna jest pod ziemią). Na przełomie sierpnia i września Gdańsk na terenie byłej stoczni otworzy Europejskie Centrum Solidarności (wartość projektu 230 mln zł brutto). Z kolei w Lublinie jedną z najważniejszych inwestycji, gotową do otwarcia na jesieni, będzie stadion miejski o pojemności 15,5 tys., którego wartość wyniesie ponad 180 mln zł. Nie mniej ambitne plany mają władze Szczecina. Tam w wakacje oddana do użytku zostanie hala widowiskowo-sportowa (koszt ok. 190 mln zł), a jeszcze wcześniej – na przełomie maja i czerwca – Filharmonia Szczecińska warta ponad 118 mln zł. Budowę hali widowiskowo-sportowej w planach ma również Toruń. Gotowa będzie na koniec czerwca. Władze miasta skrzętnie podkreślają, że dzięki temu, iż inwestorem jest miejska spółka Toruńska Infrastruktura Sportowa, uda się odzyskać VAT, przez co koszty budowy wyniosą „tylko” ok. 165 mln zł netto. Poznań zamierza w tym roku nadrobić zaległości z czasów Euro 2012 i zakończyć budowę Interaktywnego Muzeum Ostrowa Tumskiego (miało być gotowe przed mistrzostwami) – nie wiadomo jednak, czy uda się wpuścić pierwszych zwiedzających jeszcze w listopadzie.
Eksperci wskazują, że rozmach inwestycyjny w roku wyborczym może dla władz odgrywać większą rolę niż sens tych projektów. – Jeśli miasto robi drogę, która nie jest obwodnicą, trudno przykuć tym uwagę dużej grupy wyborców. W kontekście wyborczym dużo lepiej sprzedają się inwestycje, które co prawda nie zawsze są potrzebne, ale są efektowne i które mogą podnieść szeroko rozumiany prestiż miasta – tłumaczy Robert Stępowski, ekspert ds. marketingu terytorialnego.