Pomysły polityków PO zakładają, że kandydaci będą mogli zdawać na dowolnym samochodzie przystosowanym do egzaminu, np. tym, którym uczyli się jeździć. Problem pojawiałby się, gdyby szkoła nie była w stanie dostarczyć wybranego auta na dzień egzaminu. Ale wtedy kandydat mógłby np. zwrócić się do innej
szkoły jazdy dysponującej samochodem, na którym chce zdawać.
Największa zmiana dotyczy jednak kursu teoretycznego i tego, co stanie się z bazami pytań egzaminacyjnych. Posłowie PO proponują, aby kurs teoretyczny, który każdy kandydat musi przejść przed przystąpieniem do egzaminu, był nieobowiązkowy. Oznacza to tyle, że do państwowego testu z części teoretycznej będzie można przystąpić po nauczeniu się wymaganego zakresu – samodzielnie lub z pomocą
szkoleń w dowolnej formie. Pytania stosowane na egzaminie miałyby być dostępne na stronie internetowej Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju.
Szkoły jazdy ostro krytykują taki pomysł. Tłumaczą, że obecne kursy nie służą jedynie nauce, jak odpowiadać na pytania i zdać. Dają też wiedzę o tym, jak zachować się w określonych sytuacjach na drodze. To oficjalna wersja, z elementami troski o los przyszłego kierowcy. W rzeczywistości wielu kursantów opowiada, że
szkoły dają im wolną rękę. Na zasadzie: płacisz za kurs teoretyczny, a to, czy chodzisz na zajęcia, czy nie, zależy od ciebie.
Część szkół już się odgraża, że zanim wpuszczą za kółko kursanta bez odbytego u nich
kursu teoretycznego, każą mu zdać wewnętrzny egzamin.
DGP poprosił kilku ekspertów w dziedzinie bezpieczeństwa ruchu drogowego o ocenę rządowych planów. Większość z nich jest zdania, że – niezależnie od propagandy szkół jazdy – propozycje te mogą przyczynić się do obniżenia poziomu bezpieczeństwa na drogach i że świeżo upieczeni kierowcy przyjmą taktykę 3Z podobną do tej z niektórych kierunków studiów, czyli „zakuć, zdać, zapomnieć”.
– Istnieje ryzyko, że kandydaci będą podchodzić do egzaminu bez większego przygotowania i za 1–2 razem zdadzą. Uczestniczenie w dobrze przeprowadzonych kursach daje większe prawdopodobieństwo, że kandydat nabył odpowiednie kompetencje – uważa prof. Stanisław Gaca z Politechniki Krakowskiej. Dodaje, że bardzo wiele zależy od tego, jak wiedza będzie egzekwowana przez egzamin państwowy.
Na razie jakość pytań budzi wiele wątpliwości specjalistów, a rząd dopiero powoła zespół ekspercki, który zweryfikuje bazę wykorzystywaną na egzaminach. Przystąpienie do egzaminu teoretycznego to wydatek rzędu 30 zł – a więc dużo mniej, niż wyszłoby za pakiet 30 godzin lekcyjnych w szkołach jazdy, które w dodatku niemal zawsze sprzedają taki kurs w pakiecie z kursem praktycznym.
Przeciwna zmianom jest Maria Dąbrowska-Loranc z Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego Instytutu Transportu Samochodowego. – W ubiegłym roku pojawił się pomysł poszerzenia zakresu tematycznego o moduł pierwszej pomocy na państwowym egzaminie na prawo jazdy. Odstąpienie od obowiązku nauki w ośrodkach szkolenia kierowców oznaczałoby tym samym rezygnację z pomysłu weryfikacji wiedzy – wskazuje. Zaznacza, że młodzi kierowcy wciąż stanowią grupę podwyższonego ryzyka. Według policyjnych statystyk młodzi kierowcy powodują wypadki dwa razy częściej niż kierowcy powyżej 25. roku życia i uczestniczą niemal w co trzecim wypadku drogowym ze skutkiem śmiertelnym.
– Dlatego nie należy rezygnować z rzetelnej edukacji, która buduje właściwe postawy – mówi ekspert z ITS.
Zdaniem Andrzeja Grzegorczyka ze stowarzyszenia Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego, rząd próbuje wprowadzać rewolucję nie tam, gdzie trzeba. – Kursy powinny zostać utrzymane, choć być może w ograniczonym zakresie i w zmienionej formie – uważa Grzegorczyk.
Największe zastrzeżenia można mieć właśnie do obecnej formy szkoleń. – 30-godzinne kursy to bardzo mało, człowiek nabiera praktyki w trakcie jeżdżenia – zwraca uwagę Wojciech Kustra z Politechniki Gdańskiej. Może zatem właśnie za praktykę posłowie powinni wziąć się w pierwszej kolejności?
Liberalnie i tradycyjnie, czyli jak wyglądają egzaminy w Europie
Jedne z najbardziej liberalnych regulacji ubiegania się o prawo jazdy obowiązują w Wielkiej Brytanii. Tam właściwie nie ma kursów teoretycznych. Ograniczają się one do jazdy z instruktorem, który w jej trakcie mówi o przepisach. Osoby bez uprawnień, które ukończyły 17 lat, mogą się ubiegać o tymczasowe prawo jazdy (provisional driving license). Posiadacze takiego dokumentu mogą już rozpocząć naukę jazdy pod okiem osoby, która co najmniej trzy lata jeździ samochodem. Należy tylko poinformować o tym fakcie ubezpieczyciela, a pojazd oznaczyć z przodu i z tyłu literą „L”.
Podobne rozwiązania zastosowano w Szwajcarii. Tam najpierw trzeba przejść przez kurs pierwszej pomocy i zdać egzamin teoretyczny (można się nauczyć na kursie lub we własnym zakresie). Następnie można zapisać się na kurs praktyczny. Jeśli ktoś woli, ma prawo uczyć się we własnym zakresie, jeżdżąc z bardziej doświadczoną osobą (wymagane jest wydawane na okres 2 lat prawo jazdy w celu ucznia się i oznakowanie samochodu).
W Czechach kurs na prawo jazdy trwa 39 godzin. Szkolenie praktyczne, uwzględniające poruszanie się po ulicach, zajmuje 28 godzin. Pozostała część to nauka przepisów.
W Niemczech kursy teoretyczne składają się z 14 lekcji (np. po 90 minut każda). Kurs praktyczny nie obejmuje placów manewrowych, lecz jazdę po mieście – m.in. 4 godziny na autostradzie, 3 godziny jazdy nocą i 4 godziny poza miastem.
Na Słowacji kurs składa się z 30 godzin lekcyjnych zajęć teoretycznych oraz 35 godzin jazd. Nie ma obowiązku przeprowadzania wewnętrznych egzaminów w szkołach jazdy, ale zazwyczaj takie testy się odbywają. Jeśli absolwent kursu dwa razy nie zda potem egzaminu państwowego, musi ukończyć kolejny kurs. W takim wariancie do egzaminu może przystąpić nie wcześniej niż za pół roku.
W Austrii nauka jazdy samochodem nie kończy się na zdanym egzaminie państwowym. W terminie od 2 do 4 miesięcy po otrzymaniu uprawnień kierowca powinien zgłosić się do szkoły jazdy, aby uzyskać opinię eksperta na temat tego, jak prowadzi auto. Z kolei w terminie od 3 do 9 miesięcy kierowca musi przejść specjalny kurs, uwzględniający m.in. dyskusję z psychologiem na temat bezpieczeństwa w ruchu drogowym.