W większości warszawskich dzielnic nowy system zagospodarowania odpadów wejdzie w życie najwcześniej w drugiej połowie tego roku – wynika z ustaleń DGP. Powodem kłopotów są odwołania firm walczących o kontrakty oraz mnożące się pytania o sposób działania ratusza i dwóch miejskich spółek – MPO i MPWiK.
Rewolucja śmieciowa w stolicy zaliczy kolejny poślizg. System, który zgodnie z przepisami 1 lipca 2013 r. wdrożyło niemal 2,5 tys. gmin w Polsce, w Warszawie miał ruszyć dopiero 1 lutego 2014 r. Ale tak stanie się zaledwie w 8 z 18 dzielnic – na Pradze-Północ, Pradze-Południe, w Rembertowie, Wawrze, Wesołej, Śródmieściu, na Ursynowie i w Wilanowie. W przypadku pozostałych dzielnic nikt nie chce wskazywać konkretnych terminów.
– Przedłużamy system pomostowy do czasu wyjaśnienia sprawy przed Krajową Izbą Odwoławczą. Gdy zakończy się postępowanie, podpiszemy umowy – mówi Agnieszka Kłąb ze stołecznego ratusza. Dodaje, że firmy działające w systemie pomostowym na mocy porozumienia z miastem będą miały ok. 12 tygodni (albo krócej, o ile się na to zgodzą) na ustąpienie miejsca firmom wyłonionym w przetargu.
– Jeśli sprawa przed KIO wyjaśni się w miarę szybko, to wdrożenie nowego systemu wywozu śmieci będzie możliwe najwcześniej w III–IV kw. tego roku – mówi nam przedstawiciel jednej z firm walczących o kontrakt. Śmieciowa wpadka w stolicy potrwa więc dużo dłużej, niż wstępnie zakładano.
Sprawa przed KIO dotyczy przetargów w 10 dzielnicach – w 9 z nich przetarg wygrało Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania, w jednej – firma Lekaro. Wyniki przetargu zaskarżyły firmy Byś i Remondis. Poszczególne zarzuty dotyczą stosowania rażąco niskich cen, zmowy cenowej, a także złej kondycji finansowej MPO.
KIO powołała w sprawie biegłego, który w przygotowanej opinii stwierdził, że koszty obsługi przez MPO aż siedmiu dzielnic będą wyższe niż przychody. Spółka od początku odpiera zarzuty, wskazując na kalkulacje udowadniające, że wystarczą jej kilkuprocentowe marże.
Atmosfera wokół wartego ok. 1 mld zł przetargu staje się coraz bardziej napięta. W kuluarach śmieciowej wojny coraz więcej emocji budzi sposób umacniania finansowej pozycji MPO, w którą zaangażowane są miasto i inna miejska spółka – Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji.
W lipcu 2012 r. warszawscy radni wyrazili zgodę na utworzenie gigantycznego holdingu MPO-MPWiK. Taki podmiot bez trudu poradziłby sobie z konkurencją, choć jak podkreślają radni opozycji, nadrzędnym celem było dokapitalizowanie pieniędzmi MPWiK borykającego się z problemami finansowymi MPO. Do tej pory holding jednak nie powstał.
– Zgodę Rady m.st. Warszawy na utworzenie nowej spółki należy rozumieć, jako możliwość jej powstania w przypadku, gdyby było to korzystne z punktu widzenia interesu miasta – tłumaczy Agnieszka Kłąb z urzędu miasta.
Ale pozycję MPO udało się umocnić bez konieczności powoływania holdingu. Zamiast tego w drugiej połowie 2012 roku MPO wyemitowało obligacje, które zakupiło MPWiK. Kwoty nie ujawniono, choć jak podał portal TVNWarszawa.pl, w postępowaniu przetargowym na warszawskie śmieci MPO dysponowało minimum 65 mln zł wymaganego zabezpieczenia. Niektóre firmy prywatne nabrały podejrzeń i na ich wniosek sprawę prawdziwości oświadczenia MPO o posiadaniu pieniędzy na rachunku bankowym sprawdza prokuratura. Jeden z naszych rozmówców znający kulisy przetargu twierdzi, że w planach jest kolejna emisja obligacji MPO, która jeszcze bardziej umocni pozycję spółki względem konkurencji. Postanowiliśmy zweryfikować te doniesienia u zainteresowanych podmiotów – MPO, MPWiK i w ratuszu.
MPO w odpowiedzi na nasze pytania odpowiedziało komunikatem prasowym. Zapowiada w nim wytoczenie pozwów wobec podmiotów, które w „bezprecedensowy sposób atakują miejskie przedsiębiorstwo i które poprzez rozpowszechnienie nieprawdziwych informacji i szkodliwe działania wprowadzają w błąd opinię publiczną i narażają na szwank dobre imię firmy”.
Rzecznik MPWiK Roman Bugaj, potwierdza jedynie zakup przez spółkę obligacji wyemitowanych przez MPO. W pozostałych kwestiach zasłania się tajemnicą przedsiębiorstwa. Ratusz z kolei twierdzi, że nie ma informacji na temat kolejnej emisji obligacji MPO. Zaznacza jednak, że spółka ma prawo dywersyfikować źródła finansowania – tzn. zaciągać kredyty i pożyczki czy emitować obligacje. Miasto odpiera też zarzuty dotyczące tego, że wspólnie z MPO i MPWiK wypracowało mechanizm gwarantujący silną pozycję MPO w przetargu śmieciowym.
– Umowa Programu Emisji Obligacji została zawarta w II połowie 2012 r., a więc w okresie, gdy terminy i warunki tego przetargu nie były znane – mówi Agnieszka Kłąb. Z drugiej strony jednak przyznaje, że środki finansowe pozyskane w ten sposób przez spółkę zostały przeznaczone na „realizację koniecznych działań rozwojowych, związanych z dostosowaniem spółki do wymogów wynikających z nowelizacji ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach oraz ustawy o odpadach, pozwalających na funkcjonowanie w nowym systemie gospodarki odpadami”.
Wdrożenie nowego systemu wywozu odpadów zależy od wyjaśnienia sprawy przed KIO