Marszałkowie powinni się domagać wsparcia od rządu. Nie zaś oczekiwać pomocy od Mazowsza i obserwować, kiedy ono zbankrutuje - mówi w wywiadzie dla DGP Rafał Szczepański, pełnomocnik obywatelskiej inicjatywy STOP Janosikowe.

Ponoć jest pan takim nieformalnym rzecznikiem marszałka Adama Struzika w walce o zmiany w janosikowym.

Rzecznikiem nie, ale z pewnością walczymy po tej samej stronie w dobrej sprawie. Na pewno jestem rzecznikiem 150 tys. Polaków, którzy poparli obywatelski projekt ustawy reformującej janosikowe.

Plan zakłada, że Mazowsze zapłaci w przyszłym roku 400 mln zł janosikowego zamiast 646 mln. Różnicę będzie spłacać w ratach do 2017 roku. To wywołało bunt marszałków, którzy nie spodziewali się takich zmian po przygotowaniu przyszłorocznych budżetów. Marszałek woj. lubuskiego mówi: „Nie możemy zgodzić się na metodę obciążania 15 samorządów problemami jednego”. Czy oni nie mają racji?

Rozumiem te wypowiedzi, ale nie akceptuję tego toku rozumowania. Czy ci marszałkowie z janosikowego uczynili sobie sposób na zarabianie pieniędzy? Przecież system miał służyć solidaryzmowi, nieść pomoc słabszym. I nagle okazuje się, że gdy ten największy dobroczyńca ma kłopoty, to nie wykazują żadnej empatii i mówią „płać, aż padniesz”. Takie wypowiedzi to zaprzeczenie idei solidaryzmu. Niestety politycy, czy samorządowcy myślą w perspektywie wyborczej.

Ciężko mówić o solidaryzmie, gdy samorząd nagle dowiaduje się, że zabraknie mu kilkudziesięciu milionów złotych.

Rozumiem samorządowców, ale nie mogą oni obrażać się jak dzieci w przedszkolu na rzeczywistość. Mazowsze nie ma tych pieniędzy. Właściwie postulaty powinny być skierowane do rządu, i to dawno. A ci marszałkowie siedzieli cicho, obserwując bankructwo jednego regionu. Oni sami są sobie winni. Musimy myśleć w kategoriach wspólnych, a nie być egoistami. Zwłaszcza że to, czego nie dostaną w przyszłym roku, dostaną w kolejnych latach.

Część radnych sejmiku mazowieckiego wskazuje, że janosikowe to niejedyny powód tego, w jakiej sytuacji jest województwo. Marszałkowi Struzikowi wytykają m.in. bizantyjski styl zarządzania, czy nadmierną etatyzację urzędu.

Opozycja jest od tego, aby krytykować i budować swoją pozycję polityczną. Należy jednak pamiętać, że Mazowsze ma jedne z najniższych wydatków na administrację w przeliczeniu na głowę mieszkańca. Jako jedyne województwo nie mamy własnej siedziby, a w tych pozostałych „biednych” budowane są nowe budynki. Z janosikowego powstają pałace władzy.

Teraz dopiero brzmi pan jak rzecznik Adama Struzika...

Jeżeli marszałek powie, że dwa plus dwa to cztery, nie będę się z nim spierał. Mam ten komfort, że nie muszę uczestniczyć w tej dyskusji. Jestem przekonany, że przy sprawie janosikowego te kwestie, które wytyka opozycja, to niuanse. Nawet, gdyby zoptymalizować pewne decyzje pana marszałka, nie rozwiązałoby to problemu. W końcu to wyborcy najlepiej ocenią samorządowców przy urnach wyborczych. Nie może być tak, że przed zapłatą janosikowego Mazowsze jest najbogatszym województwem, a po jego zapłacie staje się najbiedniejszym. To pokazuje, że cały system jest zły. Co do tego, mimo różnic w ocenie pana marszałka, panuje zgoda w Sejmiku Województwa Mazowieckiego.

Przyszły rok upłynie pod kątem wypracowywania docelowych zmian w systemie janosikowego. Powstanie ustawa w oparciu m.in. o projekt obywatelski STOP Janosikowe. Kiedy doczekamy się konkretnego projektu?

Po roku powróciliśmy do prac w podkomisji sejmowej pod przewodnictwem Waldego Dzikowskiego. Na razie propozycje zakładają progi ostrożnościowe, powyżej których janosikowe nie powinno być pobierane. Dla województw to 25 proc. rocznych dochodów podatkowych, a dla powiatów – 40 proc. To jest zgodne ze wskazówkami Trybunału Konstytucyjnego. Chcemy też wprowadzić przeliczniki ludnościowe, by urealnić liczbę mieszkańców wielkich miast dla potrzeby obliczania należnego janosikowego. Dyskusja musi się zakończyć jak najszybciej. Bo ten problem wybuchnie jak bomba podczas wyborów samorządowych. To musi być załatwione jeszcze przed listopadem 2014 roku.

Czy tym razem posłowie znów nie zablokują projektu na ostatniej prostej, tak jak to miało miejsce w 2012 roku? Jeszcze niedawno skarżył się pan, że wiedza wielu posłów na temat problemu janosikowego jest nikła i, co gorsza, niezbyt się kwapią, by te braki nadrobić.

Jest w Sejmie coraz więcej posłów otwartych na dyskusję, wierzę w nich, wierzę także w deklaracje pana premiera Donalda Tuska, który obiecał janosikowe zreformować przed 2015 rokiem. Moją wiarę w powodzenie reformy wzmacnia także pamięć słów Lecha Kaczyńskiego, który będąc prezydentem Warszawy, stanowczo odrzucał ustawę w sprawie janosikowego. Nie jestem więc sam.