Partnerstwo publiczno-prywatne jest wciąż rzadko spotykanym w Polsce sposobem prowadzenia inwestycji. Choć to samorządy (największy inwestor publiczny) odpowiadają za 80 proc. ogłaszanych postępowań, to jednak niewiele z nich dochodzi do skutku. Z danych Ministerstwa Rozwoju Regionalnego przedstawionych podczas zeszłotygodniowego forum „Municipal Project in Poland” wynika, że z planowanych 87 projektów PPP w całej Polsce realizowanych jest zaledwie 14.
Rząd, zazdroszcząc rezultatów w postaci wielkich inwestycji wykonanych w systemie PPP naszym zachodnim sąsiadom, głowi się, na jak szeroką skalę wdrożyć go w Polsce. Jednym z pomysłów była utworzona w styczniu 2011 r., dostępna przez internet Platforma PPP służąca do wymiany doświadczeń między podmiotami zainteresowanymi taką współpracą.
Obecnie uczestnikami platformy są przedstawiciele 60 organizacji i instytucji publicznych. Tymczasem samych gmin jest w Polsce 2,5 tys. Do tego dochodzi ponad 300 powiatów, które powinny być zainteresowane inwestycjami w PPP.
Gdy pytamy MRR o koszty funkcjonowania platformy, otrzymujemy zaskakującą odpowiedź. – Od czasu jej powstania to ok. 110 tys. zł – mówi nam Piotr Popa, rzecznik prasowy resortu. Dodaje, że pieniądze te zostały wydane m.in. na analizy i raporty czy organizację spotkań.
– Myślałem, że koszty będą przynajmniej kilkukrotnie wyższe – nie kryje zaskoczenia dr Jerzy Kwieciński, ekspert Business Center Club i były wiceminister rozwoju regionalnego.
Jego zdaniem Platforma PPP jest potrzebna, ale przy tak niskich nakładach na efekty jej funkcjonowania realnie przyjdzie nam poczekać jeszcze wiele miesięcy. A może i lat, biorąc pod uwagę strach samorządów przed wchodzeniem w tego typu projekty.
Jego powodem jest skomplikowane prawo związane z rozliczaniem projektów oraz ryzyko licznych kontroli. Wartość ogłoszonych (co nie oznacza, że realizowanych) w 2009 r. projektów PPP wyniosła prawie 2,6 mld zł, rok później było to już 2,3 mld zł, a w 2011 r. zaledwie 1,4 mld zł.
Trzeba więc będzie chyba dużo większych nakładów finansowych niż 110 tys. zł, by ten trend odwrócić.
O platformę zapytaliśmy stronę najbardziej zainteresowaną tym narzędziem – samych samorządowców. – Dobrze, że takie narzędzie działa, ale jest ono chyba na razie bardziej skierowane na większe projekty realizowane przez większe samorządy. Nie wyobrażam sobie, by zadziałało w mniejszych gminach – mówi Marek Miros, wiceprezes Związku Miast Polskich.
Dla samorządów ważniejsze od analiz i raportów jest to, aby realizowane projekty PPP przebiegały bez zakłóceń, wpadek i podejrzeń np. o korupcję.
– Decydujące dla formuły PPP będą najbliższe 2 – 3 lata, gdy sfinalizowane zostaną duże inwestycje, takie jak budowa spalarni odpadów w Poznaniu czy nowego szpitala powiatowego w Żywcu – uważa dr Kwieciński z BCC.
Oba wspomniane projekty mają zostać ukończone w 2015 r. Jeżeli wierzyć samorządowcom i ekspertom, dopiero wtedy PPP będzie miało szansę ostro ruszyć z miejsca.