Polskie samorządy nie dbają o lokalnych sprzedawców. Nie prowadzą odpowiedniej polityki podatkowej i nie wprowadzają żadnych zachęt finansowych. Tłumaczą się głównie koniecznością oszczędzania.
Co zapewniają gminy lokalnemu handlowi w punktach / DGP
Słabe wsparcie samorządów potwierdza sonda przeprowadzona wśród samorządowców, którzy byli uczestnikami Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
Tymczasem zachęty są oczekiwane przez handlowców, zwłaszcza że popyt wciąż słabnie.
Gminy, które takie rozwiązania wspierające mały biznes już wprowadziły, odnotowują pierwsze efekty. Większość lokali handlowych jest wynajęta.
Podobnie wygląda sytuacja stoisk na targowiskach. – Od 2001 r. nie zastosowaliśmy żadnej podwyżki w opłatach za dzierżawę lokali zarówno przy ulicach, jak i na terenie targowiska. Zależy nam na utrzymaniu mieszkańców i przedsiębiorców, bo dzięki nim do naszej kasy wpływają pieniądze z rozliczeń podatkowych – mówi Andrzej Mucha, skarbnik gminy Grodzisk Mazowiecki.
Gorzej wyglądają kwestie szkoleń i doradztwa dla lokalnego biznesu oraz edukacji na temat marketingu. Do działań w tym zakresie przyznaje się niewielu lokalnych włodarzy. Gminy tłumaczą, że bardziej zabiegałyby o lokalnych handlowców, gdyby miały na to pieniądze.
– Musimy wybierać: albo obniżymy wysokość podatków, np. od nieruchomości, co pogorszy naszą sytuację i nie pozwoli na realizację założeń, albo ustalimy maksymalną stawkę, co pozytywnie przełoży się na budżet i pozwoli zrealizować inwestycje – tłumaczy Jerzy Zająkała, wójt gminy Łubianka, członek zarządu Związku Gmin Wiejskich RP.
Gminy, jeśli już dbają o handel, to w sposób, który nie wymaga wydatków – poprzez zapewnienie zasad uczciwej konkurencji.
A przejawia się to w ograniczaniu dostępu do lokalnego rynku dużym sieciom, znanym z agresywnej polityki cenowej. Czy to jednak nie za mało? – Można też przyznawać koncesje na sprzedaż alkoholu większej liczbie placówek. Asortyment ten znacząco wpływa na obroty sklepów – dodaje Jerzy Zająkała.
Dane z najnowszego raportu o handlu detalicznym opracowanego przez Soliditet Polska pokazują, że takie ruchy są wciąż niewystarczające i potrzebne są zmiany. 2011 r. był bowiem kolejnym, w którym z rynku zniknęło ponad 7 tys. sklepów spożywczych.